Forum Dive Trek Group

PADI/EFR - Jak sie robi kurs

sardyna - 23-06-2006, 20:55
Temat postu: Jak sie robi kurs
Tak jak gdzieś wcześniej napisałem chciałbym na forum opisać swój kurs Dive Mastera.

Postaram się, sie żeby było to cos w rodzaju bloga czy tez dziennika. Oczywiście biedzie to moja prywatna, subiektywna opowieść na temat siebie i moich postępów, kursu oraz moich instruktorów (Doroty, Wojtka i Bartka). Oprócz szybkich postępów (mam nadzieje Very Happy) będę opisywał to, co robiłem źle, beznadziejnie - tak żeby ten blog nabrał realności. Może nawet ktoś wyciągnie wnioski z owych błędów.
Chciałbym również na początku zaznaczyć ze w żaden sposób nie biedzie to reklama ani instruktorów, organizacji, w jakiej robię kurs ani samej Colony. No może, co najwyżej siebie Wink
Postaram się również zamieszczać zdjęcia i filmy z postępów albo ich braku.
Milej lektury.

Wiec zacznijmy od samego początku.

Po co mi kurs?

Sam pomyśl zrodzili się już dość dawno temu. Od razu po zrobieniu P2 w cmasie czułem ze mi jeszcze mało wiedzy, umiejętności a szczególnie nurkowania chciałem wiedzieć więcej, umieć lepiej porostu być lepszym nurkiem. Nie było dla mnie wazne, w jakiej organizacji będę robili kurs. Czy to biedzie CMAS, PADI czy NASA nie miało dla mnie większego znaczenia, głównym wyznacznikiem miale być wysoki poziom kursu, bo przecież chciałem się czegoś nauczyć.
Możliwości było parę. Kurs w Polsce na jeziorach albo na Bałtyku. Drugim pomysłem był Egipt, gdzieś w tle pojawiła się nawet propozycja kursu z możliwością jego odpracowania na Krecie.

Dorota i Wojtek, czyli jak się zaczęło

W marcu na targach Wiatr i Woda spotkałem Dorote i Wojtka. W luźnej rozmowie rzuciłem hasło, które brzmiało jakoś tak: "a może bym zrobili u was kurs DM?" (wtedy jeszcze nie wiedziałem ze to zdanie zaważy o moich wakacjach:shock: ) odpowiedz była jakoś w stylu " Ok nie ma problemu". I tak jakoś od maila do maila wszystko zostało ustalone. Przyjazd 16 czerwca i zaczynamy kurs z ewentualną możliwością jego późniejszego odpracowania.

Samolot do Hurgady miałem za ponad, 3 miesiace, czyli masa czasu żeby pozałatwiać wszystkie sprawy. Najważniejsza dla mnie było zrobienie do kursu, 100 nurkowań. Czyli przez 3 miesiące chaciałem zrobić bok 30 nurkowa. Niby nic wielkiego 10 nurkowana na miesiac, ale dla biednego studenta bez samochodu to naprawdę wyzwanie. Bywało różnie. Były piękne nurkowania na Hańczy i w Bałtyku (Piotrek, Grześ dzięki Wink ) ale i taplanie się w gliniankach Kolo grodziska mazowieckiego gdzie widoczność w porywach dochodziła do 20cm (duchu nigdy więcej na glinianki:x ). Ostatnie nurkowania w Polsce oczywiście zrobiłem na hańczy. Razem wszystkich nurkowana wyszło 104 sztuki (PS oczywiście nie robiłem nurkowań tylko po to żeby były, każde miało być mile i przyjemne - bo chyba o to w nurkowaniu chodzi. Ćwiczenie umiejętności tez może być mile)


Przelot, czyli czy bomba może święcić?


Jako ze dziś mam jeszcze zaplanowany miły wieczora z książkami, testami, podrecznikami disgusted to przelot postaram się jutro
Bogen - 23-06-2006, 22:24
Temat postu:
Hej
Bardzo ciekawy temat. Z nieciepliwościa czekam na kontynuacje.
KrzyHo - 23-06-2006, 22:45
Temat postu:
sardyna napisał/a:
ale i taplanie się w gliniankach Kolo grodziska mazowieckiego gdzie widoczność w porywach dochodziła do 20cm (duchu nigdy więcej na glinianki:x ).

Jak to? Glinianki Ci nie odpowiadają? Toż to moje odkrycie osobiste. Pierwszy nur z Duchem jaki zrobiliśmy (i w moim przypadku ostatni Smile był na tym zacnym akwenie dość przyjemny jeśli chodzi o widoczność (tak z 1,5m) może oprócz scysji z wędkarzami cat
To tak trochę OT, ale fajnie będzie poczytać bloga kolegi co się w tym samym w końcu małym akwenie taplał Smile No i zobaczymy się za 2 tyg.!

Pzdr
KrzyHo
The_PiotREX - 24-06-2006, 08:00
Temat postu:
A ja mam pytanie: Ile czasu zjamie Ci odpracowanie kursu?
Tomasz-Szeryf - 24-06-2006, 17:12
Temat postu:
Pewnie przez rok będzie musiał karmić Rogera . Laughing
Tak na serio to fajny pomysł z tym dziennikiem.
Bądź ktytyczny wobec instruktorów, organizatorów, a przede wszystkim wobec siebie!
Z przyjemnością będę śledził wątek - powodzenia w połowach wiedzy i dośwadczenia!
cyclops cyclops cyclops
sardyna - 24-06-2006, 19:59
Temat postu:
Bogen napisał/a:
Hej
Bardzo ciekawy temat. Z nieciepliwościa czekam na kontynuacje.


sami chcieliście więc macie:



Cdn.

czy bomba może świecić?


Z samym przelotem do Hurgady nie miało być problemu. No właściwie był jeden mały a właściwie duży. Nazywał się bagaż. Po spakowaniu całego szpeju zostało jeszcze trochę miejsca na koszulki i szczoteczkę do zębów. Po przeliczeniu wszystkiego wyszło jakoś tak: jeden wielki plecak, jedna wielka torba, jeden mniejszy, ale też duży plecak, torba z suchym i jakaś dziwna paczka od Tomka Stachury. Podobno były to ocieplacze . Razem wyglądało na trochę więcej niż 20kg. No, ale jak to się mówi szczęście sprzyja lepszym i pani na odprawie powiedziała, że wszystko jest ok. i że mogę lecieć. Już po odprawie po drugie stronie siedzę sobie grzecznie na krzesełku i czekam na swój lot a tu nagle słyszę, że mnie wywołują, ba i to z nazwiska Shocked !!!. Nieśmiało, mówie że to ja. Podchodzi celnik i prosi żebym poszedł za nim. Jak każą to idę, cóż na władze nie poradzę. Pan zaprasza mnie do pokoju bez klamki tylko z takim czujnikiem na kartę, co już wyglądało podejrzanie. Wchodzę a tam przy stole siedzi zakuty w kajdanki….. Chińczyk (w życiu bym się tam Chińczyka nie spodziewał) a przed nim jakaś paczka z proszkami, lekami czy czymkolwiek innym….I myślę sobie: „a miało być tak pięknie rafy, palmy, nurkowania”…Dwóch celników sprawdza, co to za dziwne leki ten pan bierze (nawet starałem się zapamiętać nazwę, ale jakoś się nie udało). Trzeci pan celnik prosi żebym otworzył torbę (swoją drogą przy ważeniu wyszło, że to jakieś 37 kg… ach ciężkie jest to nurkowanie) i wyją z niej to czarne pudełko (chodziło mu o moją piękną (z)grozę made in Kazik Chmurski) i mu pokazał. Dopiero po parominutowych, gorliwych zapewnieniach, że to nie jest ani bomba ani nic innego groźnego, ale tylko zwykła latarka nurkowa powiedział, że zgroza może lecieć. Musiałem jeszcze go zapewnić, że nie zapali się w czasie lotu i wszystko z nią będzie ok. a i z dumą dodałem, że ma włącznik magnetyczny i jak go zabiorę ze sobą to nic się nie stanie.

Co Bartek lubi?

Sam lot jakoś szczególnie nie zapisał mi się w pamięci. Było nawet trochę nudno.
Na lotnisku czekała na minie Dorota (niby nic wielkiego, ale to było jakoś po trzeciej w nocy). Od razu pojechaliśmy do mieszkania Bartka (na forum Bart) w którym miałem mieszkać przez pierwsze parę dni. Mieszkanie okazało się całkiem całkiem. Kuchnia, łazienka, pokój Bartka i mój salon a co najważniejsze była klimatyzacja!!!.
Z tego pierwszego tygodnia mieszkania z Bartkiem najbardziej utkwiła mi cola. W ciągu swoich 22 lat nie wypiłem chyba tyle coli ile wypiłem w ciągu tygodnia z Bartkiem. Piliśmy ją ciągle: rano na śniadanie, w busie do bazy, w bazie, wieczorem w domu i do wszystkiego: kiełbasy, kanapek, kawy. Po prostu zawsze. Zgadnijcie, co pija Bartek na łodzi????. Co ciekawe nie pija on nigdy pepsi. Podobno jest słodka i nie dobra . Dla mnie smakuje tak samo

Pierwszy tydzień w Egipcie i czego boii się Pani Irena?

Przez pierwszy tydzień mojego pobytu w Egipcie wydarzyło się parę ciekawych rzeczy. Na początku przyglądałem się jak Dorota prowadzi kurs OWD. Czwartego dnia weszliśmy na łódź. Tam jednym z moich zadań miało być pływanie z Panią weterynarz. Pani weterynarz ma na imię Irena i mieszka w Płocku. Ma skończony kurs AOWD, nurkuje podajże od 5 lat i tylko w Egipcie. Za każdym razem mówi, że to jej ostatni raz. Ogólnie rzecz biorą jest bardzo dobrym nurkiem. Ładnie pływa a co bardzo miłe zawsze po nurkowaniu ze mną mówi, że było super (przynajmniej mi tak mówi) Poza tym jest bardzo miłą osobą. Pani Irena ma tylko jeden problem. Strasznie boi się nurkowania w nocy (podobno kiedyś nurkowała z kimś hmmm… mniej doświadczonym i od tamtego czasu za żadne skarby nie chce wchodzić w nocy pod wodę).
Któregoś dnia Bartek zaproponował właśnie nurkowanie nocne. Zgłosiły się tylko dwie osoby, więc nurkowanie mieliśmy zrobić z brzegu na nasz lokalny wrak. Irena za żadne skarby nie chciała się zgodzić. Mówiła, że nie ma czasu, że ma inne plany, że jej się nie chce. Itp. no, ale jakoś w końcu dała się przekonać. Tak jak miało być wszystko poszło zgodnie z planem i w 45 minucie się wynurzyliśmy. Irena była zachwycona i że chce jeszcze raz.
Teraz mam chytry plan żeby przekonać ją do podlodowego Twisted Evil .
Miło się robi człowiekowi na duszy, kiedy uda się kogoś za pomocą argumentów przekonać do czegoś, przełamać jego strach.
Innym ciekawym wydarzeniem pierwszego tygodnia był film z moją skromną osobą w roli głównej Laughing .
Na owym filmie jest parę błędów (natury nurkowej nie reżyserskiej oczywiście), kto znajdzie więcej błędów dostanie nagrodę. Właściwie jeszcze nic nie wymyśliłem, ale coś się wykombinuję.
sardyna - 24-06-2006, 20:18
Temat postu:
KrzyHo napisał/a:
Jak to? Glinianki Ci nie odpowiadają?


no racja glinianki super miejsce 8) nawet lepsze od hanczy i o ile bliżej. szkoda tylko że trochę marna widoczność Confused mogłoby być chociaż ze 3 metry.


KrzyHo napisał/a:
No i zobaczymy się za 2 tyg.!

miło będzie poznać kolegę Smile

Tomasz-Szeryf napisał/a:
Bądź ktytyczny wobec instruktorów, organizatorów, a przede wszystkim wobec siebie!
Z przyjemnością będę śledził wątek - powodzenia w połowach wiedzy i dośwadczenia!


Będe i to jak najbardziej krytyczny i to z pełną premedytacją Twisted Evil
[quote="Tomasz-Szeryf"]


The_PiotREX napisał/a:
A ja mam pytanie: Ile czasu zjamie Ci odpracowanie kursu?


Odpracowywanie to ok miesiąc.
tomeq - 25-06-2006, 20:42
Temat postu:
Trzymam kciuki za Ciebie ,dzieki za wszystkie rady dla poczatkujacego swiezo upieczonego OWD.
Pozdrawiam Tomeq
KrzyHo - 26-06-2006, 00:08
Temat postu:
sardyna napisał/a:
Tam jednym z moich zadań miało być pływanie z Panią weterynarz. Pani weterynarz ma na imię Irena i mieszka w Płocku. Ma skończony kurs AOWD, nurkuje podajże od 5 lat i tylko w Egipcie.

To Irka też tam jest!? Pozdrów ją ode mnie i Doroty koniecznie. Ja kiedy pierwszy raz pojawiłem się u DiW, to też trafiłem na Irenkę. Pływałem z nią przez parę nurów zanim Wojtek się za mnie nie wziął rabbit Mam takie podejrzenie, że może DiW każdemu, kto pierwszy raz u nich jest podsyła Irenę coby miły nastrój wprowadzić, bo to szalenie miła osoba jest. cheers

Pzdr
KrzyHo
Marcin Sójka - 26-06-2006, 07:14
Temat postu:
Fajnie, ze piszesz. Chetnie bede sledzil Twoje postepy w kursie Smile . Jak przeczytalem opis wyjzazdu i dotarcia do Hurghady, to az sie lezka w oku zakrecila na wspomnienie mojego tam przylotu Smile

Czekam na dalszy ciag Mr. Green

alien
thomas31 - 26-06-2006, 08:50
Temat postu:
sardyna napisał/a:
Innym ciekawym wydarzeniem pierwszego tygodnia był film z moją skromną osobą w roli głównej .
Na owym filmie jest parę błędów (natury nurkowej nie reżyserskiej oczywiście), kto znajdzie więcej błędów dostanie nagrodę. Właściwie jeszcze nic nie wymyśliłem, ale coś się wykombinuję.

To chyba nikt nie dostanie nagrody Wink .
Ja widzialem film z 22 czerwca (z El Torfa i Sabina Garden -(ja nurkowalem wtedy z Bartkiem)) i nie widziałem żadnych błędów bylo wszystko ok Very Happy . Pięknie ułożona sylwetka itp.....
Pozdrawiam
Tomek

Ps. Dzieki za rady
sardyna - 27-06-2006, 19:06
Temat postu:
tomeq napisał/a:
zymam kciuki za Ciebie ,dzieki za wszystkie rady dla poczatkujacego swiezo upieczonego OWD.
Pozdrawiam Tomeq



a witam kolegę. Już w Polsce?

Oj od razu rady!! zwykłe spotrzeżenia ale mam nadzieję że się przydały Wink


Cytat:
To Irka też tam jest!? Pozdrów ją ode mnie i Doroty koniecznie. Ja kiedy pierwszy raz pojawiłem się u DiW, to też trafiłem na Irenkę. Pływałem z nią przez parę nurów zanim Wojtek się za mnie nie wziął rabbit Mam takie podejrzenie, że może DiW każdemu, kto pierwszy raz u nich jest podsyła Irenę coby miły nastrój wprowadzić, bo to szalenie miła osoba jest. cheers



No Irenka jest i ma się bardzo dobrze. Oczywiście pozdrowię. Ja w Colonie byłem już rok temu i jakoś niestety na nią nie trafiłem Sad


thomas31 napisał/a:
To chyba nikt nie dostanie nagrody Wink .
Ja widzialem film z 22 czerwca (z El Torfa i Sabina Garden -(ja nurkowalem wtedy z Bartkiem)) i nie widziałem żadnych błędów bylo wszystko ok Very Happy . Pięknie ułożona sylwetka itp.....
Pozdrawiam
Tomek

Ps. Dzieki za rady



Błędów było parę. Jak się przyjżysz dokładnie to znajdziesz. A nagroda czeka Wink
sardyna - 27-06-2006, 19:54
Temat postu:
Część trzecia, czyli dobrze, że nie jesteśmy z Portugalii

Była piękna pogoda, zero wiatru, bezchmurne niebo nic tylko nurkować Very Happy . Tego dnia pierwsze zejście miało być na Fanousie. Niby prosta rafa. Najpierw z pod łodzi do małej zatoczki, tam trzymając się prawej ściany do końca owej zatoki i tam w prawo. Następnie trzymając się rafy (ok. 10m od niej) po lewej stronie będzie jeden ze słupów.
Jak zawsze miałem zanurkować w parze z Irenką a za nami miała się plątać miła para z Katowic - Wojtek i Asia.
Zaczęło się wszystko zgodnie z planem do zatoczki potem w prawo. Płyniemy, płyniemy czas ciągle mija a słupa nie ma. W końcu po jakiś 30 minutach pojawia się. Jakiś niski, rozłożysty Confused , ale ok. jest. Po jednym okrążeniu wracamy. Mija piąta minuta, dziesiąta, piętnasta a naszej zatoki ciągle nie ma Shocked . W 57 minucie już trudno o jakiekolwiek działanie. Zatrzymuje grupę i pokazuje, że będę strzelał boję. W 60 minucie jesteśmy na powierzchni. Nasza łódź jeszcze w zasięgu wzroku. Płynąć do niej bez sensu – bliżej jest inna jednostka na pokładzie, której są sami Holendrzy. Podejmują naszą całą czwórkę na pokład i od razu pada pytanie czy jesteśmy z Portugalii (nie wiem czy wszyscy wiedzą, ale dwa dni temu na MŚ właśnie Portugalia wygrała z Holendrami. To tak jakby po meczu Polska – Ekwador wpuścić na pokład jakiegoś Ekwadorczyka) odpowiadamy z dumą, że nie, że oczywiście jesteśmy z Polski. Drugie ich pytanie to czy mamy wódkę? W kontekście ostatnich wydarzeń bałem się nawet pomyśleć to słowo na w... Embarassed a co dopiero ją brać na nurkowanie!!!.
W ciągu paru minut znaleźliśmy się na własnej łodzi.
Jak na razie Fanous kontra ja 1:0 ale następnej bitwy nie przegram Mad .
Tak na poważnie wydaje mi się że jednym z powodów „odstąpienia od planu nurkowania” był jego częściowy brak. Gdybym ze swoją grupą wszystko dokładnie omówił przed nurkowaniem może byśmy się nie zgubili. O czym w miły sposób Wink przypomniała mi już w centrum Dorota.
Wniosek na przyszłość lepiej przed każdym nurkowaniem spędzić parę minut więcej na omówieniu żeby potem uniknąć kłopotów.
Dobrze, że nie było to nurkowanie na np. 50 metrów…


Ale już za swoje odpokutowałem....




...to jakiś dziwny loalny obrzęd i naprawdę boli!!!!
alhanna - 27-06-2006, 21:47
Temat postu:
Temat super, czytam z wypiekami na twarzy Mr. Green talent literacki okraszony dużą dawką humoru.. czekam na dalszy ciąg.
Ale zdradź co to za lokalny obrzęd? Minę masz straszną Confused
Piotr Kardasz - 27-06-2006, 22:42
Temat postu:
czolem my friend!
czy to nasza toyota na tym zdjeciu? z hanczy? Smile

organizuj sie tam, szkol, ucz ucz, i ogarniaj, a jak znajdziesz chwile to odpisz na mejla.

dobry temat, obowiazkowo czekam na newsa kiedy na ten wielki prom pojedziesz!

pozdrawiam,
Piotr - Ajatollah Hudini
TomS - 28-06-2006, 00:17
Temat postu:
alhanna napisał/a:
co to za lokalny obrzęd?
Skoro nie dostrzega konsekwencji swoich zaniedbań to staroegipskim obyczajem zaszyto mu oko.
Drugie tylko zaciska z bólu.
Marcin Sójka - 28-06-2006, 07:36
Temat postu:
Hue, hue, hue ... widze, ze Wojtek zaciagnal Cie na fatre (nie wiem ch... jak to sie pisze). Nic sie nie martw. Wojtek kazdemu to funduje, choc nie kazdy wytrzymuje do konca ... Lobster podobno uciekl Laughing

alien
lobster - 28-06-2006, 09:09
Temat postu:
fatle

zaden facet mi nie bedzie wyrywal wlosow z twarzy howgh!
Dorota i Wojtek - 28-06-2006, 19:08
Temat postu:
lobster napisał/a:


zaden facet mi nie bedzie wyrywal wlosow z twarzy howgh!


zwiałeś - nie ma o czym gadać... Twisted Evil


PS.
zawsze możesz poprosić o poprawkę...
...ale niesmak pozostnie alien
sardyna - 28-06-2006, 20:33
Temat postu:
Część następna, czyli nowa świecka tradycja


Jednym z zaliczeń na kursie jest różnego rodzaju pływania (w pław oczywiście) i takie tam inne.
Wyobraźcie sobie, e oni tam w Colonie mają nawet specjalną trasę na zaliczenie pływań scratch . Ta cała trasa to tak właściwie odcinek od pomostu do chorągiewki wbitej w dno jakieś 200 metrów dalej. Na różne zaliczenia trzeba zrobić ileś powtórzeń. Żeby nie było łatwo wszystko jest w morzu – gdzie mamy falowanie, słabą widoczność, brak torów i inne. Na In plus może być słona woda i hmmm… tyle
już w pierwszych dniach kazali mi przepłynąć 400 metrów kraulem. Niby nic wielkiego, ale miałem to jeszcze zrobić w jakimś czasie. Przedziały były róże:

6.30 – 5pkt
Do 8.40 – 4pkt
Do 11 – 3pkt
Do 13 – 2pkt
Powyżej 13 -1pkt

Im lepsza punktacja na pływaniu to lepsza końcowa na kursie, czyli im szybciej tym lepiej.
Płynę, płynę a końca nie widać w końcu gdzieś w oddali pojawia się tyczka – chorągiewka. Szybki nawrót i z powrotem do pomostu. Czas jak się okazuje nie taki zły jak myślałem 6:15. Very Happy
Parę dni później dystans dwa razy dłuższy – 800 metrów i to do tego w płetwach bez rąk. Niby dla ułatwienia dali mi jeszcze maskę i fajkę, która i tak się ciągle zalewała ohydną słoną wodą. Czas też nie taki zły 12:42
Szczególnie w porównaniu z minimami:
Poniżej 14 – 5pkt
Do 18.30 – 4pkt
Do 21 min – 2pkt
Powyżej 21 min – 1pkt
To całe moje pluskanie oglądał Bartek. na początku nie śmiało potem coraz bardziej się otwierał aż pewnego dnia też wszedł do wody. Potem dołączyli inni instruktorzy i tak właśnie rozpoczęliśmy nową świecką tradycję codziennego pływania po pracy
Raz 400 metrów raz 800 w ABC, a nawet ambitnie robiliśmy bezdechy. Na początku dynamikę w planach jest też statyka. Dziś nawet zrobiliśmy wewnątrz colonowe zawody na 800 metrów w ABC. Startowali w kategorii:
Master
Dorota
Asia
Wojtek F.

W kategorii Super Master
Wojtek B.
I moja skromna osoba

(Bartek nie startował. Znaczy płynął za nami jako suport powierzchniowy)

W pierwszej wgrała Dorota z czasem 14:30

W drugiej moja skromna osoba z czasem 12:14

Ale tak naprawdę najciekawiej będzie dopiero pierwszego lipca. Nie nie będzie mecz Mistrzostw Świata, mamy z Bartkiem mały zakład na 400 Kraulem. Bartek chyba od tygodnia się przygotowuje do startu. Codziennie dzielnie wchodzi do wody i pływa 1500-2000metrów A stawka jest nie mała. Kto przegra stawia obiad całej grupie Dive Trek Mr. Green .

Dorota i Wojtek - 28-06-2006, 20:39
Temat postu:
cóż...

pozwolimy mu jeszcze trochę popisać...

Potem przedstawimy prawdę Twisted Evil

(będzie m.in. o tym jak można podnosić sztangę tocząc ją po podłodze...)
Bartek Cyperling - 28-06-2006, 21:03
Temat postu:
sardyna napisał/a:
Kto przegra stawia obiad całej grupie Dive Trek


a ja myslalem, ze sciagamy sie tylko dla sportu scratch
Marcin Sójka - 29-06-2006, 07:09
Temat postu:
sardyna napisał/a:
A stawka jest nie mała. Kto przegra stawia obiad całej grupie Dive Trek .

Jakby Ci nie poszlo tak jak trza to daj znac. Podam Ci namiary do egipskiej knajpki gdzie obiad dla Grupy nie zrujnuje Twoich finansow bounce
alien
sardyna - 03-07-2006, 20:27
Temat postu:
część następna - najsmutniejsza

Alien gdzie jest ta tania knajpa?

jakiś czs temu pojawił sie pomysł prawdziwej męskiej, sportowej rywalizacji między mną a Bartkiem.wybór padł na pływanie a dokładnie na 400 metrów kraulem na colonowym torze pływackim. Stawką miała być kolacja dla całej ekipy Dive Trek. Bartek zakład przyjął i od razu solidnie zabrał sie do treningów. Od jakiś 2 tygodni mocno trenował. Codziennie przepływał po 1000 metrów (ja od czasu do czsu trochę się popluskałem) a wieczorami dzwigał cieżkie sztangi (ja je tylko turlałem), podciągał się na drążku (ja wisiałem na sempa).
Dzis wkońcu przyszedł dzień próby. Po pracy mieliśmy się zmierzyć, ustalić w końcu kto w Colonie jest najszybszy. Ja czy Bartek.
W okolicach godziny 18 stanęliśmy na lini startu.

Mój plan był bardzo prosty. Pierwszą długość trzymać się Bartka a po nawrocie włączyć piąty bieg i przypłynąć do mety jako pierwszy. Do połowy wszysko szło zgodnie z planem. Problemy zaczęły się po nawrocie - wystarczyło jakieś trzy sekundy i Bartka już nie było Shocked (to on włączył piąty bieg), zobaczyłem go dopiero na mecie, 18 sekund po jego finiszu. Jego oficjalny czas to 6:07 (nowy rekord toru), mój 6:25.
Iniestety stało się. Przegrałem Sad . Miało być tak pięknie a tu taka wielka klapa. Cóż nie zawsze się wygrywa. Ale pamiętaj jak to było w takim pięknym polskim filmie: z Tobą przegrać to jak wygrać Very Happy .
Gratuluje Bartek.
Ps. Tak łatwo się nie poddam. Może tą bitwę przegrałem ale następnym razem tak łatwo nie będzie Twisted Evil . Bartku proponuje równo za mięsiąc (03.08) rewanż. Również na 400 metrów kraulem. Co ty a to?
Ps2 Ze względu na moją porażkę tak jak było ustalone zapraszam całą grupę Dive Trek na obiad.

Ostatnio miało również miejsce inne ciekawe wydarzenie.
Dorota i Wojtek mieli robione zdjęcia. Nie jakieś tam zwykłe pstrykanie ale prawdziwą sesje zdjęciową dla bliżej nie znanych mi ludzi z Kanady afro . Fotosy miały być czymś w rodzaju reklamówki sucharów Bare. Sesja zakładała część na plaży i w wodzie. Dorota i Wojtek mieli się prężyć i wyginać a zdjęcia miał na ochotnika (nikt go do tego nie zmusił ba nawet sam chciał) robić Bartek.
Mimo, że był już wieczór pogoda ciągle była mordercza - 25 st w cieniu, żar leje się z nieba a Dorota i Wojtek w ocieplaczach i sucharach na plaży. Wyobraście sobie jak to jest spędzić ponad pół godziny w ocieplaczu i sucharze na pełnym słońcu.
W tym czasie Bartek robi ciągle zdjęcia. Tu takie ujęcie a tu inne. W końcu wyszło tych zdjęc pewnie z setka albo i więcej.
Zaczynamy przeglądać i jakoś dziwnie wycodzi tych zdjęć całe dwie sztuki scratch . Ta reszta 98 jakoś znikła, wyparowała, po prostu nie ma. Co się z nimi stało? Pół godziny prężenia i wyginania na marne?
Okazało się, że nasz fotograf nie wciskał guzika do końca, nastawiał tylko ostrość. A ciągle myślał, że robi zdjęcia.
Dziś była powtórka z rozrywki.
Zdjęcia robił Michał (chłopak z Katowic z którym mieszkam i robie kurs. Swoją drogą ostrzeżenie. Dziś Michałowi przy wchodzeniu na łódz po pierwszym nurkowaniu wypadł do wody notes. Na szczęście ktoś go złapał. Okazało sie że winny był karabinek tłokowy z Castorama Diving Shop, który po prostu pod wpływem soli się ułamał. Nie kupujcie karabinków tłokowych w CDS).


Oto ich wynik:


prawda że piękne?

(więcej "pięknych" Twisted Evil zdjęć znajdziecie w tym temacie )
TomM - 03-07-2006, 20:46
Temat postu:
Karabinki z CDS są do chrzanu... Ale wykupiliśmy wszystkie karabinki w okolicy i nie tylko i innych nie było Smile
W końcu potrzebujemy 66 szt...
Marcin Sójka - 03-07-2006, 20:51
Temat postu:
sardyna napisał/a:
Iniestety stało się. Przegrałem . Miało być tak pięknie a tu taka wielka klapa. Cóż nie zawsze się wygrywa.

Coz, musisz przyjac przegrana po mesku. Ulec w walce to nie wstyd salut
Z tanich zarlodajni - Kamuna (I duza ulica za MCDonaldem idac w strone Sekalla Square), druga to arabski fastfood wlasnie na Sekalla Square. Daja tam przepyszne koshary (nie mam pojecia jak sie to pisze Wink.
Mam nadzieje, ze DiW nie zadzgaja mne za to ze podpowiedzialem Ci te knajpki Mr. Green
alien
thomas31 - 03-07-2006, 22:51
Temat postu:
Gratuluję Wam wyników rywalizacji.
Łukasz musisz popracować nad wytrzymałością Smile w miesiąc dasz radę.
Pzdr.
T.
Bartek Cyperling - 04-07-2006, 21:03
Temat postu:
sardyna napisał/a:
proponuje równo za mięsiąc (03.0 rewanż. Również na 400 metrów kraulem. Co ty a to?


zginiemy smiercia okrutna przez utopienie albo ugotowanie w zupie morskiej i nawet "sila i godnoscia osobista" sie nie uda ... chyba, ze sie troche rozwieje
Edi - 04-07-2006, 21:21
Temat postu:
bann napisał/a:

"sila i godnoscia osobista"

hmmmm... chyba siłom i godnościom osobistom Wink

a resztę to wężykiem.... 8)

i czekam na wynik rewanżu 8)

Pozdrawiam Edi
sardyna - 04-07-2006, 22:50
Temat postu:
thomas31 napisał/a:
Gratuluję Wam wyników rywalizacji.
Łukasz musisz popracować nad wytrzymałością w miesiąc dasz radę.
Pzdr.



Od jutra biorę się za siebie. Codzinnie albo pływanie, albo bieganie Twisted Evil i dużo dużo coli dzięki niej napewno wygram
Ps. a sztangę mimo że jest strasznie ciężka Shocked postaram się podnośić albo chociaż turlać na długie dystanse 8)




Alien napisał/a:
Coz, musisz przyjac przegrana po mesku. Ulec w walce to nie wstyd



Racja przegrałem z lepszym w równej walce, ale będzie sroga zemsta Evil or Very Mad


bann napisał/a:
zginiemy smiercia okrutna przez utopienie albo ugotowanie w zupie morskiej i nawet "sila i godnoscia osobista" sie nie uda ... chyba, ze sie troche rozwieje



Czyli rozumiem że wyzwanie przyjęte?
sardyna - 04-07-2006, 23:15
Temat postu:
Rysować (nie)każdy może

W swoim życiu jestem pewien że nie umiem napewno dwóch rzeczy (pewnie jest tysiąc innych ale tego akurat napewno nie umiem) śpiewać i tańczyć (Kwaśniewski umiał ba nawet chciał, ale mu nie dali Wink ) .
Pierwszy i ostatni raz oficjalnie zaśpiewałem jakoś w 4 klasie podstawówki. Wszyscy z klasy mieli śpiewać Hymn, oczywiście solo. Jednym wyszło lepiej innym gorzej ale mieli same 6 lub 5. Ja dostałem 4 (ale chyba i tak było lepiej od Jarosława Wink ) i od tego czasu zamknąłem się w sobie i już nie śpiewam w ogóle Sad
Pierwszy i ostatni raz zatańczyłem oficjalnie w ostatniej klasie liceum na studniówce. Od tamtego czsu zamknąłem się w sobie i nie tańcze w ogóle Sad .
Trzecią rzeczą o której wiem, że jej nie umiem, ale mi jekoś szczególnie nie przeszkadzała (przynajmniej do tej pory) jest rysowanie tudzież malowanie.
Niestety jak to nieraz w życiu bywa trzeba zmierzyć się z własnymi słabościami. Dziś przyszła właśnie pora na rysunki. Na łodzi miałem sam zrobić odprawę przed nurkowaniem, wyjaśnić co, gdzie, kto z kim. Oczywiście nie było z tym żadnego problemu. Wszystko poszło gładko do momentu kiedy Dorota oświadczyła, że sam musze sobie (a właściwie nurkom) narysować mapę miejsca nurkowania Shocked .
Generalnie każdy DM czy Instruktor w Colonie potrafi ładniej lub brzydziej malować rafy. Ja jak na razie za bardzo nie potrafię. Narazie
l Moja mapa wyglądała jakoś tak:




Uwierzcie naprawdę się starałem Rolling Eyes . Każdy słup poprawiałem parę razy. Dodatkowo przy upiększaniu pomagała mi Gosia Wink . Może i dzieło artystyczne to nie jest, ale nie od razu Rzym zbudowano.

Ps Może ta moja mapa nie była aż taka tragiczna i ktoś zgadnie co to zamiejsce 8) ?
agresto - 05-07-2006, 00:00
Temat postu:
hmmm... sardyna. albo moj komp dal sobie siana po przegranej niemcow albo tutaj poprostu nie ma zandnego zdjecia ani nawet rysunku.

Pozdrowka i zazdrosniczki
J.

Dzisiaj juz ladnie sie wyswietla. Dzieki
thomas31 - 05-07-2006, 06:59
Temat postu:
sardyna napisał/a:
Ps Może ta moja mapa nie była aż taka tragiczna i ktoś zgadnie co to zamiejsce ?

Wygląda mi na - El Torfa ?
Bogen - 05-07-2006, 14:22
Temat postu:
Hej
Nie przejmuje sie, za dwa miesiace bedziesz rysował tak:



Smile
Marcin Sójka - 05-07-2006, 15:06
Temat postu:
Tez bym obstawil Torfe Smile , choc rysunek rzeczywiscie ... hm ... awangardowy. Mr. Green
Zreszta przy dzielach sztuki made by Wojtek kazdy sie moze nabawic kompleksow Smile
alien
Dorota i Wojtek - 05-07-2006, 20:33
Temat postu:
Zanim pojawią się inne cuda kartografii podwodnej warto wspomnieć, że mapa jest na tyle dobra, na ile jest czytelna dla kogoś, kto nie ma pojęcia o... mapach Smile.

Czasem prosty rzut z góry z podaniem najważniejszych elementów trasy jest najlepszym rozwiązaniem...



Trochę na temat kursu Łukasza i Michała:
jest to stażowa wersja kursu DM, rozbudowana o różne dodatki. Oprócz typowych zaliczeń przewidzianych standardami, nasi kandydaci mają przed sobą trochę "adwansów" - będą to m.in.:
-prezentacje umiejętności w różnych konfiguracjach sprzętowch (całość na poziomie instruktorskim)
-prowadzenie work-shopu (serwis i naprawa sprzętu)
-prezentacja na poziomie instruktorskim: basic 5, s-drill, valve-drill (całość w wersji tech)
-przygotowanie i prowadzenie 30 osobowych łodzi nurkowych
-obsługa i zarządzanie bazą nurkową
-ratownictwo nurkowe
-praca z manualem instruktorskim w pełnej wersji (na poziomie instruktorskim)
-prowadzenie wykładów na kursach od OWD do DM
-pełne prowadzenie kursów przewidzianych standardami
-prowadzenie warsztatów doskonalących technikę nurkową

...i wiele innych - poniżej zaliczenie kierowania pojazdem o napędzie naturalnym...



Każdy dzień kończy się omówieniem tego co się działo - na razie jesteśmy na etapie reakcji obronnej ze strony naszych kandydatów - docelowo chcemy osiągnąć poziom szybkiej reakcji rozwiązującej zaistniały problem, a więc maksymalną skuteczność w sytuacjach krytycznych - chłopaki są na najlepszej drodze Smile

Omówienie:


Kurs jest sporym wyzwaniem m.in. dlatego, że kandydaci poddawani są sporym obciążeniom fizycznym - zajęcia trwają w praktyce od 8:00 do 20:00, po czym zaczyna się samodzielna praca w domu.

Praca odbywa się z użyciem min. dwóch języków, co jest dodatkowym urozmaiceniem Smile.

Jesteśmy bardzo ciekawi jak nasi Kandydaci poradzą sobie z wyzwaniem, które przed sobą postawili - życzymy powodzenia SmileSmile (sobie również Wink ) .
sardyna - 05-07-2006, 21:10
Temat postu:
Alien napisał/a:
Tez bym obstawil Torfe , choc rysunek rzeczywiscie ... hm ... awangardowy.
Zreszta przy dzielach sztuki made by Wojtek kazdy sie moze nabawic kompleksow



Tak to jest El Torfa.

Ale akurat ty Marcinie byłeś na niej pewnie z milion razy i znasz ją na pamięć więc nie miałeś żadnego problemu z mapą. Specjalnie dla ciebie przygotuję jaką bardzo ale to bardzo awangardową mapę i zobaczymy czy wtedy odgadniesz Twisted Evil

Dorota i Wojtek napisał/a:
Zanim pojawią się inne cuda kartografii podwodnej


mój cud kartorgafii pojawił się już dziś na ABU HASHISHU ale akurat nikt nie nie zribił zdjęcia Sad
sardyna - 12-07-2006, 22:23
Temat postu:
Dawno się nie odzywałem. Tak wiem miałem prowadzić dziennik, pisać co się dzieje na kursie, ale tak na prawdę przez ostatnich parę dni wiele się nie wydarzyło.No może oprócz jednego dnia który dał mi sporo do myślenia.

Nie wiem co złego zrobiłem 7 lipca, ale zostałem za to srogo ukarany w dniu następnym Wink . Miałem płynąć na łodzi z instruktorem nie polakiem (właściwie to była ona - kobieta rodem z NRD). Już rano dostałem po łapach za ruszanie rostera (takiego zestawu dokumentów potrzebnych na łodzi).
Później było już coraz gorzej. Najpierw było dwóch Szwedów, którzy mieli wieksze zużycie powietrza. Najprościej było im dać butle 15l (tak jak to zrobiła to przewodniczka), ale co będzie jak 15l nie będzie wystarczać? 18l a może od razu 20l...? scratch Mr. Green
a chyba są lepsze rozwiązania.
Już na łodzi moja nowa pani instruktor zrobiła odprawę. Miałem jakieś dziwne wrażenie że zrobiła to na odwal się, tak od niechcenia, zupełnie bez polotu. Podzieliła bodajże grupę 10 Szwedów na... jedną grupę Shocked . Wszyscy mieli nurkować w jedenej dużej kupie. Pani przewodnik na początku miała nadawać kierunek a ja na końcu miałem być w parze z bardziej doświadczonym Włochem. Cała jazda zaczęła się pod wodą. Takiego młyna już dawno nie widziałem Shocked . Przewodniczka zatrzymywała sie jak zobaczyła jaką ciekawą rybę i przywoływała do siebie pierwszą dwójkę. Gdy ta para już sobie poglądała to podpływała następna para i tak do momentu gdy wszyscy poglądają sobie tą biedną zwierzynę. Co najciekawsze do zwrócenia uwagi grupy używała bodajże kluczy, które wydawały dziwny, nieprzyjemny odgłos. Najgorsze było jednak przy płaszczkach, jak któraś nie chciała się ruszyć trzeba było jej pomóc - albo grzebiąc palcem wokół niej w piachu albo machając przed nią ręką - prawie zawsze skutkowało....
Przez parę wcześniejszych dni zdążyłem się przyzwyczaić do trochę innego stylu pracy z ludzmi, i innego rodzaju szacunku dla środowiska.

Ta cała nowa sytuacja wywołała pewną dyskusję w naszej grupie. Zastanawialiśmy się czym powinien cechować się dobry przewodnik, jak powinnien pracować, co robić a czego nie?
Wydaje mi się że w tej naszej dyskusji jest też ważnie wasze zdanie - osób, które korzystają albo zamierzają korzystać z usług przewodników podwodnych.
Chciałbym żebyście napisali czym powinnien cechować sie dobry przewdonik, czego od niego oczekujecie?

(Uprzejmie informuję, że dyskusję, którą wywołało pytanie Sardyny można poczytać w dziale "Nurkowanie" pod nowym tytułem dotyczącym przewodnika . A Sardynę prosimy o dalsze relacje z kursu Very Happy . Mirka Żytkowska)
sardyna - 16-07-2006, 05:37
Temat postu:
Może tak trochę z nudów ale przedewszystkim bo takie jest m.in. zaliczenie na kurs DM postanowiliśmy z Michałem że uwiecznimy nasz tu pobyt w centrum, tak żeby dzieci naszych dzieci pamiętały nas jak przyjadą do Colony Very Happy .
Na zaliczenie na kurs mamy zrobić mapę miejsca nurkowego. Wydawać by się mogło że to akurat dobry pretekst żeby zostawić coś po sobie w Hurgadzie.
Wczoraj ostro zabraliśmy się do pracy. Już na początku pojawiły się dwa ważne problemy.

Problem pierwszy, czyli co?

W okolicach Hurgady jest kilkadziesiąt raf. Jedne ładniejsze, inne z większą ilością życia, albo z mniejszą ale za to ciekawie położone, inne jeszcze inne scratch . Wszystkie one jednak są do siebie w jakimś stopniu podobne. Ale w całej Hurgadzie jest tylko jedno miejsce gdzie nurkują goście tylko i wyłącznie z Colony.
To nasz mały "prywatny" wrak, który leży tuż koło pomostu, z którego codziennie odpływają łodzie na nurkowania. Ów nasz wrak ma dość prostą historię.
Otóż któregoś dnia albo nocy, kiedy jeszcze był zwykłą łodzią wożącą turystów zapalił się
i poprostu zatonął Sad ...
O wraku wie chyba każdy kto nurkował w Colonie więc może się pojawić pytanie po co go mapować, mierzyć, robić mu zdjęcia? Przecież to tylko kupa połamanych desek, wygiętych blach i zachowana nawet w dobrym stanie szalupa?
Ja mam kilka powodów dlaczego akurat chcę zmapować to miejsce:

a) bo wydaje mi się, że każdy wrak, jakimkolwiek stanie by nie był, jakakolwiek by nie była jego historia, i jak płytko by nie leżał powinien być opisany i zmapowany.

b) bo nie sztuką jest zrobić mapę miejsca, które jest już zmapowane (rafy i inne wraki w okolicach Hurgady) albo poprostu ją od kogoś przerysować.

c) bo (może zabrzmi to infantylnie) od jakiegoś czasu czuję że coś mnie ciągnie w stronę nurkowania na wrakach a możliwość zmapowania właśnie wraku daje mi sporą satysfakcję i dużo zabawy (a chyba o to w nurkowaniu chodzi). Dziś nasz wraczek a jutro jakiś gigant z II Wojny Światowej Very Happy ?

d) bo jak powiedział Michał: "bo nam Wojtek kazał" Wink

Problem drugi się pojawił jak zaczęliśmy zastanawiać jak ów nasz wrak przedstawić.
Rozwiązania były dwa.
Pierwsze, z którego właściwie od razu zrezygnowaliśmy to wydrukowanie na A4 zwykłej prostej mapy, z zaznaczonymi schematycznie ciekawymi miejscami, jakich sporo w polskich centrach.
Drugi sposób to hmmm.... właściwie nie chcemy narazie nic ujawniać, wolimy żebyście to wy goście Colony mogli pomóc w wyborze (w końcu ta mapa ma być dla was). Jeżli macie jakiś ciekawy pomysł (raczej niech to nie będzie laserowa iluminacja Shocked - mamy skromy budżet, ale coś równie orginalnego) to śmiało piszcie.

Ps Wczoraj jak mierzyliśmy nasz mały wraczek miała miejsce wiekopomna chwila w moim życiu. Zrbiłem pierwsze zdjęcie pod wodą z prawdziwego aparatu Very Happy !!!! (wcześniej była tylko zabawa Alphiną Vivintar więc się nie liczy) i to nie byle komu bo samemu synowi swojego ojca, czyli Michałowi 8) .
Oto ono:




Może na żdane konkursy narazie go wysyłał go nie będe...
Fan - 18-07-2006, 20:20
Temat postu:
Witam,
Ja tez mam kilka talentow i kilku mi brak, niektorymi podzielilem sie juz z Wojtkeim (bylem z nim szczery, a on po krotkim namysle wpuscil mnie do warsztatu, zdziwilem sie). W czasie moich pierwszych krokow z serwisem automatow, cos mi sie zawsze musialo zlamac, jakos malo delikatny jestem. Co prawda, jak juz raz cos zlamie, to raczej pamietam co twarde a co mietkie jest Smile Ja zdecydowanie wole jednak tanczyc niz rysowac, no ale tobie zycze wytrwania i postepow w tej trudnej sztuce...
sardyna - 26-07-2006, 11:38
Temat postu:
Niestety nie zawsze w życiu przewodnika układa się różowo. Nie zawsze wzyscy są zadowoleni, szczęśliwi. Nie ważne jak by przewodnik się starał i wysilał i tak może pozostać jakaś osoba, której coś nie pasuje. Chyba najgorszą formą konfliktu interesów między pracownikami a gościmi jest nie przestrzeganie zasad - pewnego rodzaju nieformalnej umowy między ludzmi. W Colonie zostaly ów zasady wprowadzone żeby nurkowanie było miłe i przyjemne ale jednocześnie bezpieczne zarówno dla gości ale również dla przewodników.
W naszej bazie są trzy główne zasady, o których zawsze informujemy gości i prosimy o ich przestrzeganie:

1) maksymalny czas nurkowania to 60 min.

2) minimalna ilość gazu w butli na powierzchni z napełnionym jacketem to 30 bar

3) maksymalna głębokość nurkowania 30 metrów
(właściwą maksymalną głębokość ustala przed każdym nurkowaniem osoba odpowiedzialna za grupę)

Warto podkreślić że wszystkie zasady opisane wyżej są jednakowo ważne. Złamanie jednej z nich naraża na niebezpieczeństwo nie tylko osobę łamiącą zasadę ale również całą grupę i przewodnika)
Oczywiście można wprowadzić jedną zasadę - brak zasad. Czas nurkowania,
głębokość i inne informację każdy mógłby sobie ustalać sam bez konsultacji z przewodnikiem....


Jeżeli znajdzie się osoba, która mimo wcześniejszych ustaleń z przewodnikiem złamie którąś z powyższych zasad generuje bardzo niewygodny problem dla przewodnika,
który z tym problemem musi sobie poradzić. I tu pojawia się ważne pytanie jak przewodnik ma sobie poradzić?.
Załóżmy że taki Kowalski cały rok harował jak wół żeby móc spędzić swoje jedyne dwa tygonie wakacji w jak najmilszy sposób np. właśnie nurkując. Wydaje sporo pieniędzy na sprzęt, pakiet nurkowy i na samą wycieczkę do ciepłego kraju. Już w czasie samego nurkowania gdzieś na 36 metrach widzi piękną murenę. Podpływa do niej żeby zrobić zdjęcie i później pochwalić sie kolegom w pracy. Reszta całego nurkowania przebiega zgodnie z planem aż do wyjścia z wody gdzie dopada go przewodnik i właśnie.... co dobry przewodnik powinien zrobić?. Zepsuć naszemu Kowalskiemu całe wakacje dziękując mu za wspólne nurkowania? a może przymknąć oko i pozwolić na dalsze nurkowania?

Wydaje mi się że dobry przewodnik zawsze powinnien być przygotowany na taką możliwość rozwoju sytuacji. Nurek może świadomie albo i nie złamać którąś z zasad ustalonych wcześniej. Jak wy byście zareagowali i postąpili z taką osobą gdybyście byli przewodnikami?
TomM - 26-07-2006, 13:39
Temat postu:
Ja myślę, że mieszasz tu dwa aspekty usługi, jaka jest organizowanie nurkowań - organizatora i przewodnika. Z mojego punktu widzenia zasady ustala organizator przez zorganizowaniem nurkowania. Jeśli są to np. zasady przedstawione przez ciebie - sprawa wg mnie jest dość jasna. OBIE strony - usługodawca i usługobiorca umawiają się w tej sprawie.
Realizacja nurkowania należy do przewodnika - w ramach podjętych przez organizatora zobowiązań. W zalezności od klienta - konkretne zadania przewodnika moga być różne - od pomocy w pełnym zakresie do zapewnienia możliwości zrealizowania planu - tu moga być różne warianty.
Plan konkretnego nurkowania musi być znany tak klientom, jak przewodnikowi. Problemy z realizacja planu, które przedstawiłes, to w istocie... wypadek nurkowy. Mogący stanowić zagrożenie. Jeśli takie zdarzenie miało charakter przypadkowy - warto na przyszłość zapewnić osobie generującej problemy możliwośc treningu, pomoc, edukację.
Jeśli miało to charakter działania celowego i zaplanowanego (a tak może być) - narusza to istotnie umowę organizatora i klienta dot. organizacji nurkowań. Wcale nie uważam, aby stawiało to przewodnika w delikatnym położeniu. To IMHO nie jest problem przewodnika, tylko kierownictwa bazy. Myślę, że przewodnik powinien zawiadomić kierownictwo o zaistniałym zdarzeniu, a rzeczone naczalstwo rozwiązać problem z klientem. Najbezpieczniej dla obu stron przez rozwiązanie umowy...
Pozostaje trudna rola przewodnika w wodzie w sytuacji, gdy prowadzi grupę "na mamę kaczkę" i w czasie nurkowania częśc grupy łamie plan i np. płynie w inną stronę albo się wyraźnie przegłębia. Co wtedy - zajmować się grzecznymi czy niegrzecznymi? Trudny wybór i nie ma dobrego rozwiązania. W końcu jeśli przewodnik wybierze pozostawienie "grzecznych" własnemu losowi i pogoni przegłebiającą się grupę - może nie dać sobie rady z "uratowaniem" (powstrzymaniem) celowo łamiących plan i narazić siebie, a tym samym cała grupę (!), nie licząc możliwości zdarzenia w pozostawionej grupie "grzecznych". Ja bym wybrał w konkretnej sytuacji mniejsze zło...
W końcu nurkujemy na własną odpowiedzialność, legitymujemy się certyfikatami jako dowodami przebytych szkoleń. Nie ma takiej agencji szkoleniowej, która na dowolny poziom nie zapewnia szkolenia o zasadach bezpieczeństwa i planowaniu nurkowań. Przynajmniej teoretycznie....
Marcin Sójka - 26-07-2006, 16:55
Temat postu:
Zgadzam sie z Tomem, ktory odpowiedzial tak jakby byl etetowym, wzorowym pracownikiem Colony Very Happy . Celowe zlamanie planu nurkowania jest zwyczajnym zlamaniem umowy miedzy organizatorem nurkowania a uczestnikiem. Pomijam oczywiscie przypadek awarii, problemow, etc. Pamietam taki przypadek z czasow pracy w Colonie. Dwojka nurkow z Finalandii zaszla na 40m (plan byl na 20) i musialem sie po nich pofatygowac Evil or Very Mad . Nurkowanie zaraz zakonczyli z prozaicznego powodu - zbyt niskiego zasobu wiatru we flaszkach. Na pokladzie poinformowalem ich, ze w czasie drugiego nurka zapraszam ich na opalanie sie na pokladzie Razz . Po powrocie do bazy zostalo powiadomione kierownictwo bazy. Kimmo, ktory wysluchal mojej relacji (bylem main guidem) oraz drugiego przewodnika, poprosil nurkow o opuszczenie bazy. I tyle.
alien
TomM - 26-07-2006, 19:34
Temat postu:
Alien napisał/a:
tak jakby byl etetowym


Hola, hola... Smile Może po prostu jest to kwestia zdrowego rozsądku?
Sprawa jest prosta - mówię czego oczekuję. Gdy nie dochodzę do porozumienia, dziękuję grzecznie za rozmowę ze mną i szukam innego usługodawcy. Jeśli zgadzam się na coś (nawet jeśli miałem inne plany) - to jestem konsekwentny i tego samego oczekuję od drugiej strony...
scaner - 26-07-2006, 21:18
Temat postu:
Jezeli wspomniane trzy warunki 1- czas 2- glebokosc 3 rezerwa zostały okreslone wyraznie przed wplatą klienta i przed zawarciem umowy to w przypadku złamania jednej z zasad w sposob świadomy DM na łodzi powinien nie zezwolic na drugie nurkowanie a po powrocie na ląd kierownictwo bazy powinno wywalić Pana/Panią z bazy.
Natomiast jezeli informacja nie byla podana przed przyjazdem a klient dopiero na miejscu dowiaduje sie o panujacych zwyczajach to sorry. DM na łodzi moze co najwyzej opowiedziec mi o miejscu w ktorym bede nurał a reszta nalezy do mnie oczywiscie w ramach panującego prawa ogolnego.
sardyna - 28-07-2006, 05:04
Temat postu:
scaner napisał/a:
Jezeli wspomniane trzy warunki 1- czas 2- glebokosc 3 rezerwa zostały okreslone wyraznie przed wplatą klienta i przed zawarciem umowy



Zawsze przed rozpoczęciem nurkowań dajemy gościom do podpisania (i przeczytania) ingormację o zasadach panujących w Colonie więc zawsze są świadomi przego powinni się wystrzegać.

TomM napisał/a:
Jeśli takie zdarzenie miało charakter przypadkowy - warto na przyszłość zapewnić osobie generującej problemy możliwośc treningu, pomoc, edukację.


Zgadzam się. Jeżeli była to sprawa przypadku taką osobę powinno się trakować w inny sposób. Po nurkowaniu porozmawiać wyjaśnić, przypomnieć zasady.


TomM napisał/a:
Jeśli miało to charakter działania celowego i zaplanowanego (a tak może być) - narusza to istotnie umowę organizatora i klienta dot. organizacji nurkowań. Wcale nie uważam, aby stawiało to przewodnika w delikatnym położeniu. To IMHO nie jest problem przewodnika, tylko kierownictwa bazy. Myślę, że przewodnik powinien zawiadomić kierownictwo o zaistniałym zdarzeniu, a rzeczone naczalstwo rozwiązać problem z klientem



Tu również się zgadzam. Od razu dziękujemy za współpracę, zgłaszamy sprawę do kierownictwa.
Jestem raczej przeciwnikiem dawania "drugiej szansy", możliwości poprawy przy jednoczesnym ograniczaniu limitów. Przewodnik patrzy na ręce tej osobie i czeka aż popelni ona jakiś błąd. Generuje to kolejne problemy i tylko zaostrza spór
sardyna - 03-08-2006, 05:17
Temat postu:
ABU NUHAS - czyli czemu warto nurkować w okolicach Hurgady?

Do wtorku myślałem że najpiękniejszą rafą na jakiej byłem do tej pory jest Camel Reef, ale tak było tylko do wtorku.
Już parę dni temu udało się zebrać paroosobową grupę osób, która chciała by zrobić coś ambitniejszego niż zwykłe dzienne nurkowania. Wybór padł na Abu Nuhas. Rafa ta jest położona ok. 3 godzin płynięcia od Colony.
Właściwie rafa w sama w sobie nie jest raczej ciekawa, nie ma tu tak bujnego życia jak na innych miejscach. Jej prawdziwym skarbem są wraki. A jest ich sporo bo aż cztery (co jak na jedną rafę jest chyba dobrą średnią). W przeciągu ok. 100 lat na Abu Nuhasie rozbiły się cztery łodzie. We Wtorek mieliśmy zanurkować na dwóch z nich Ghiannis D i Chrisuola K.
Dla mnie wtorek (dzień nurkowania) zaczął się jeszcze w nocy Crying or Very sad . Wypłynąć mieliśmy o 6 rano więc wstać trzeba było przed 5 - koszmar, pomogły dopiero dwie kawy Shocked .
Sama podróż na Abu Nuhas minęła w miarę spokojnie. Dodatkową atrakcją były przepływające w pobliżu ogromne frachtowce dające przedsmak naszych nurkowań.
Przed pierwszym nurkowaniem zrobiliśmy z Michałem (wydaje mi się że jedną z lepszych jak do tej pory) odprawę. Ja opowiedziałem o miejscu i historii wraku a Michał przygotował mapy:


Historia zatonięcia Ghiannis D jest zarazem strasznie prosta i dziwna. W pierwszych dniach kwietnia 1983 roku statek płynął z byłej Jugosławi do Jemenu wioząc różnego rodzaju towary m.in. szlachetne drewno. 19 kwietnia przy dobrej pogodzie i spokojnym morzu frachtowiec wpływa na rafę i tonie. Przyczyną zatonięcia jest ewidentny błąd w nawigacji.
Ghiannis D staje się czwartym i najmłodszym wrakiem na Abu Nuhas.
Nurkowanie na tym wraku jest proste i przyjemne a dodatkową atrakcją jest jego ułożenie - wrak jest przychylony na lewą burtę o 30 stopni - sprawia to niezwykłe wrażenie Very Happy .
Parę zdjęć z wraku:


Po krótkiej przerwie był czasu na następne nurkowanie. Wybór padł na Chrisuoli K. Jest to kolejny frachtowiec pływający w chwili zatonięcia pod Grecką banderą. Chrisuola K nazywana przez niektórych "posadzkowcem" (za względu na posadzki, które przewoziła) kończy swoją historię w podobnych okolicznościach jak Ghiannis D. Przy dobrej sprzyjającej pogodzie i spokojnym morzu wpływa (oczywiście przez błąd nawigacyjny) na rafę scratch . Nurkowanie na wraku również jest bezpieczne i łatwe. Niewątpilwą atrakcją wraku jest ogromna śruba i ster łodzi a także ogromny komin.
Dzień nurkowy kończymy miłą niespodzianką jaką sprawily delfiny Very Happy . Mieliśmy możliwość popływania z nimi co chyba dla wszystkich było sporą atrakcją.

sardyna - 05-08-2006, 21:59
Temat postu:
Temat mojego dziennika miał być o tym jak się robi kurs Divemastera a ja od jakiegoś czasu rozpisuje się o wszystkim tylko nie o tym. Dlatego w najbliższym czasie napiszę troche o różnych zaliczeniach jakie musimy mieć zrobione aby zostać Divemasterami.
Dziś będzie o testach i innych formach sprawdzania naszej wiedzy z teorii nurkowania. A jest o czym pisać bo do zaliczenia mieliśmy lub będziemy mieli zakres wiadomości z kursów OWD, Rescue, EFR, kursu nitroksowego, teorii nurkowania, podręcznika divemastera i na deser sprawdzian ze znajomości Manuala Instruktorskiego. Jednym słowem spora dawka wiedzy i informacji do przyswojenia w krótkim czasie - ale trza twardym być nie miękkim.
Ktoś może zapytać po co robić to wszystko skoro tylko mała część z tego jest potrzebna do zaliczenia kursu DM?, przecież wystarczy napisać test z teorii nurkowania i podręcznika divemastera?
Dla mnie nasuwają się od razu dwie proste przyczyny. Po pierwsze wszystkie kursy, które robiłem do tej pory były robione w innej organiazacji więc do czasu rozpoczęcia kursu DM miałem blade i zamglone pojęcie o systemie szkoleniowym PADI. Przeczytanie i sprawdzenie wiedzy z kursów przybliża mnie w pewnien sposób do toku myślenia tej organizacji.
Drugim powodem równie ważnym jest dobra znajomość odpowiedzi na wszystkie pytania i umiejętność dobrania do nich odpowiednich prostych przykładów wizualizujących dane zagadnienie. Trzecim dodatkowym powodem jest ciągłe poszerzanie swojej wiedzy.
Warto podkreślić że nie wszystkie pytania są proste i łatwe:

Zaznacz odpowieź, która opisuje najważniejszą cechę automatu oddechowego:
a) kolor
b) ilość węży
c) łatwość oddychania
d) ciężar

albo takie pytanie:

Noża nurkowego używa się jako (zaznacz wszystkie poprawne odpowiedzi):
a) uniwersalnego i praktycznego narzędzia
b) narzędzia do zwiększenia bezpieczeństwa
c) broni do samobrony

trochę trudniejsze:

Główną zaletą stosowania pierwszego stopnia odciążonego w stosunku do nieodciążonego jest to, że:
a) ułatwia oddychanie na dużych głębokościach lub przy niskim ciśnieniu powietrza w butli
b) posiada duży wydatek powietrzny
c)nurek pobierający powietrze z octopusa ma polepszone warunki oddechowe
d) wszystkie powyżej podane przypadki są prawdziwe

Ciekaw jestem czy od razu podacie prawidłowe odpowiedzi?

Napisałem wyżej, że warto przy wyjaśnianiu odpowiedzi kursantowi na pytanie podawać prosty z życia wzięty przykład. Metoda ta daje możliwość szybszego i łatwiejszego zrozumienia zagadnienia.
Jak myślicie z czy można porównać transport tlenu i dwutlenku węgla w układzie krwionośnym? czym będzie hemoglobina a czym wodorowęglan? jak łatwo zobrazować zatrucie tlenkiem węgla? w taki sposób żeby osoba, która nie ma zielonego pojęcia o medycynie od razu załapała jak to działa?
The_PiotREX - 06-08-2006, 09:08
Temat postu:
1c; 2abc; 3a

Porównania: dystrybucja pizzy: hemoglobina to kurier dostarczajacy pizze, a wodorowęglan to śmeici wywożone przez MPO. mozna to rozbudowac o dodatkowe zagadneinia: zaglodzenie komorek keidy kurieir utknie w korku pieszych (azotowy zator gazowy- azot tak jak piesi, nie ma wplywu na dowoz pizzy az do momentu keidy bedize go za duzo i zakorkuje pewne ulice). BTW: damair pizzy może byc szkodliwy!

Zatrucie dwutlenkiem węgla najlepiej zobrazować dając któremus kursantowi torebke foliową żeby ją przytknął do twarzy i pooddychał trochę.

Co wygrałem? Very Happy
sardyna - 06-08-2006, 21:39
Temat postu:
Całkiem ciekawe porównanie. Ja mam trochę inne i nawet podobne.

Układ krwionośny to sieć dróg w mieście, poruszające się w nim samochody to składniki krwi. Cysterny (hemogloina) przewożą do dzielnic wodę (tlen), auta osobowe to osocze, które również transportuje tlen ale w zbyt małych ilościach (do samochodu osobowego wejdzie tylko parę kanistrów wody). Puste cysterny wracają w składach kolejowych (wodorowęglan) bo nie opłaca się jeździć na pusto.
Proces zatrucia tlenkiem węgla to zalanie cyatern szmbem (łatwo się łączy, ale strasznie ciężko potem je wyczyścić).


The_PiotREX napisał/a:
Co wygrałem?



Nagrodą jest... brak kary Wink
sardyna - 06-08-2006, 22:22
Temat postu:
Camel Reef nie jest już moim ulubionym miejscem nurkowym. Wogóle go już nie lubie Evil or Very Mad . Od dwóch dni unikam jak ognia tej rafy. W piątek omal nie zostałem zjedzony żywcem przez wściekłego trigger fisha, który w całej swej bestialskości wygląda tak:



Pierwsze piątkowe nurkowanie na Camelu zapowiadało się całkiem miło. Miełem płynąc tylko z 30 letnim Szwedem. Plan był prosty najpierw zejście na 18 metrów i okrążenie jednego ze słupów, potem następne okrążenia wraz ze stopniowym wypłycaniem. Od początku wszystko szło po mojej myśli - oglądaliśmy gorgonie, murenę, płaszczki i inne formy życia - aż do 13 (pechowej) minuty. Od strony rafy pływał dość sporych rozmiarów trigger fish. Pokazuje Juhanowi (mojemu Szwedowi) patrz jaka ładna, kolorowa ryba pływa tak blisko nas i wogóle się nie boi!!!. Naglę coś wstrząsnęło moim partnerem, odwracam się za siebie i widzę nacierającą na mnie z pełną prędkością bestię, pierwsze co było widać to pałające nienawiścią i chęcią mordu czarne zimne oko. Sekundy potem czuję mocne szarpnięcie za płetwę Shocked chwilę później trigger fish znów się szykuje do ataku. Pokazuję Szwedowi że płyniemy do łodzi. Przez te koszmarnych kilkadziesiąt metrów cały czas na zmianę jesteśmy gryzieni w płetwy. Nagle na około 5 metrach poczułem silny ból w pięcie Shocked - zostałem ugryziony!!!. Komputer wariuje ale i tak szybko uciekamy do powierzchni. Po wejściu na łódź szybko zdejmuję płetwę i buta... i co widzę? nic zero śladu, taki ból i nawet plamki krwi nie ma?
Po chwili decydujemy się z Juhanem na ponowne wejście do wody. Ustalamy, że zanurzymy się na 2-3 metry i przepłyniemy jak największym łukiem od gniazda trigger fisha. Jak się na tych dwóch metrach okazało nie było żadnych szans. Bestia już na nas czekała Shocked . To drugie nurkowanie było chyba moim najkrótszym w życiu. Nie wiem czy trwało nawet minutę.
Nigdy więcej na Camela.

Ps. Drugie nurkowanie było na Somaya Garden. Tu również do około 13 minuty wszystko było ok aż nagle widze że wszyscy nurkowie jakoś dziwnie na mnie patrzą scratch . Nagle z zadumy wyrywa mnie płynący prosto w moim kierunku Eagle ray. Wyobraście sobie w jakim wtedy musiałem być stanie Shocked .
Mirka Żytkowska - 07-08-2006, 11:40
Temat postu:
Łukasz napisał:
Cytat:
Sekundy potem czuję mocne szarpnięcie za płetwę


Ciesz się, że celowała w płetwy! My w tym roku w czasie pobytu na Filipinach zostaliśmy zaatakowani przez naprawdę sporą rogatnicę zielonkawą (dokładnie taką samą jako to-to na zdjęciu), która bezczelnie celowała w łydki Shocked . Widok szarżującej rogatnicy jest naprawdę nieprzyjemny, nie ma żartów z nimi Confused (ta nasza na szczęście nie była specjalnie zawzięta i szybko nam oduściła). Jako ciekawostkę mogę tylko napisać, że powszechnie w książkach poświęconych faunie Morza Czerwonego własnie ta rybka uchodzi za najbardziej niebezpieczne zwierzę w okolicy (nie jakieś tam rekiny czy mureny...), które zaciekle bronią swojego gniazda (co dziwne - bronią głównie pionowego słupa wody nad nim - więc ucieczka do góry nie jest dobrym pomysłem, czego doświadczył też Sardyna).

Żeby też nie demonizować rogatnic i robić z nich diabły wcielone Twisted Evil , trzeba też oddać im sprawiedliwość - te ryby są bardzo troskliwymi matkami, które bardzo często staczają walki z samcami tego samego gatunku, które próbują zniszczyć gniazda, gdzie znajduje się ikra innego samca Sad ...

Pozdrawiam serdecznie, Mirka
KrzyHo - 07-08-2006, 12:46
Temat postu:
Tak! to ta sama!


Ona też atakowała naszą grupę na Camel Reef. Strasznie zajadła bestia. Najpierw wygoniła Bartka z wody, który z pełnym poświęceniem bronił swojej grupy



Potem wzięła się za nas i w końcu też nas wygoniła na powierzchnię choć na początku uciekaliśmy "zgodnie ze sztuką" w poziomie i blisko dna
Tak w ogóle, to na tym wyjeździe mieliśmy jeszcze jedną przygodę z rogatnicą zieloną a konkretnie Samiec Żmiji odbył walkę z taką jedną na Middle Reef Very Happy
To faktycznie bardzo agresywne stwory.

Pzdr
KrzyHo
claudia - 14-08-2006, 09:32
Temat postu:
Pisz co tam jeszcze ciekawego ci się przytrafiło. Może kiedyś i ja będę mogła pochwalić się taki doświadczeniem Very Happy To już wiem, dlaczego tak usilnie próbowałeś wybić mi z głowy Chińczyków. I napisz co to za bolesny obrządek,
Pozdrawiam
Klaudia
thomas31 - 14-08-2006, 20:17
Temat postu:
Hej Luki,
Kiedy rewanż na 400m?
Pzdr.
T.
Bartek Cyperling - 14-08-2006, 21:00
Temat postu:
we wrzesniu - jak woda ostygnie, inshallah
sardyna - 18-08-2006, 22:11
Temat postu:
claudia napisał/a:
Pisz co tam jeszcze ciekawego ci się przytrafiło.



Ostatnio sporo się działo. Nie miałem nawet czasu piasć na forum.
Kurs dobiega powoli do końca. Większość zaliczeń zarówno kursu DM jak i tych dodatkowych wymyślonych przez DiW została pokonana Very Happy . Zostało jeszcze tylko parę zaliczeń praktycznych, palan awaryjny, dokończenie mapy miejsca nurkowego i ... chyba będe Dive Masterem?.
Abyć dobrym DM to nie tylko jak wcześniej się zastanawialiśmy posiadanie określonych cech oobowościowych, odpowiedniego podejście do gości/kursantów ale także posiadanie wiedzy, doświadczenia i sprzętu. Te trzy ostatnie elementy tworzą w połączeniu dobrego DM (zwykłego nurka - nie DM oczywiście również). Gdy wypada lub źle działa jeden z nich nasz DM kuleje i oddala się od ideału. O ile żeby zdobyć wiedzę i doświadczenie trzeba włożyć sporo wysiłku to aby mieć dobry sprzęt wystarczy go kupić. Niestety chyba nie wszyscy DM/Instruktorzy to rozumieją. Nurkując w Polsce i będąc już w Hurgadzie widziałem sporo. Przewodników, którzy notorycznie pływają na wypożyczonym sprzęcie, wogóle o nie go nie dbając, instruktorów nie szukających nowych, lepszych rozwiązań.
Pewnego razu widziałem na Turtel Bay arabskiego przewodnika w hmmm.... worku, który jest wewnętrzną częścią jacketu i strzępach powłoki właściwej. Nawet jakoś działało scratch .
Wydaje mi się że również stoswowanie jakiś domowych rozwiązań (na zasadzie po co mam kupować jak mogę sam zrobić) raczej nie jest najlepszym rozwiązaniem.
Najgorszą praktyką szczególnie wśród polskich instruktorów jest tendencja do sprzedaży kursantowi jedynego, najlepszego sprzętu jaki tylko jest dostępny. Najczęściej jest tak że ten sprzęt jest sprzedawny przez samego instruktora. Sam niestety ponad rok temu padłem ofiarą takiego postępowania Sad . Naszczęście worek udało się już sprzedać, został jeszcze tylko suchy. Od tego czasu jestem przeciwnikiem udzielania rad odnośnie sprzętu, na zasadzie co mam kupić?. Staram się raczej zasugerować wypróbowanie różnych modeli, popytania jak największej ilości osób a na koniec sam zakup, przestrzegając zasady, że kupując dwa razy płacimy drożej.


thomas31 napisał/a:
Hej Luki,
Kiedy rewanż na 400m?
Pzdr.
T.



Będzie na pewno. Nie zostawie tej sprawy w ten sposób. Zemsta będzie straszna Twisted Evil

Ps Dziś byliśmy na Abu Hashish i też był straszny trigger fish. Wielki, wypasiony i z oczu mu tak strasznie patrzyło Shocked . Nie pływam już więcej na Camela i Hashish.
Dorota i Wojtek - 26-08-2006, 15:35
Temat postu:
Coś Forumowy Blog Sardynowy szwankuje ostatnio... ?

Sardyna jakoś zamknął się w sobie czy coś Wink ?


Ciekawi jesteśmy jak poradzi sobie w obecnej sytuacji - został sam jako nasz DM, więc musi przejąć praktycznie wszystkie obowiązki Michała no i skończyć swój kurs (tak przy okazji Wink ).


W przeciągu 2 miesięcy Łukasz zmienił bardzo dużo w swoim nurkowym życiu, począwszy od konfiguracji, przez technikę, aż po zapatrywanie na wiele nurkowych prawd i "prawd".

Doszedł do wielu ciekawych wniosków nie tylko nurkowych. Powoli zaczyna się kształtować jego "nurkowa sylwetka" - zaczyna wiedzieć czego naprawdę chce w nurkowaniu, co mu może w tym pomóc, a co niekoniecznie musi być dobrym rozwiązaniem, mimo, że większość tak własnie może uważać.

Mamy nadzieję, że Łukasz napisze to i owo o swoich przemyśleniach - są naprawdę interesujące...


Poniżej: dzisiejsza Sardyna...

TomM - 26-08-2006, 16:25
Temat postu:
sardyna napisał/a:
też był straszny trigger fish. Wielki, wypasiony i z oczu mu tak strasznie patrzyło


Taaa..... Coś w tym musi być. Parę tygodni temu na Aquarium spotkaliśmy takiego potwora energicznie poruszającego się w toni z pianą na pysku i krwią kapiącą z oczu. Napisałem wtedy w wetnotesie "Musi Sardyna jest w pobliżu". Nie upłynęło 30 sek, jak napotkaliśmy grupę prowadzoną przez Łukasza.
Chcecie zobaczyć potwora w akcji? To tylko trzeba z Łukaszem na Camelu pójść...
Marcin Sójka - 26-08-2006, 17:05
Temat postu:
Dorota i Wojtek napisał/a:
Poniżej: dzisiejsza Sardyna...


Ehhh ... milo popatrzec bounce . Pamietam Sardyne z jego zeszlorocznego pobytu w Colonie (tam sie poznalismy). DiW - musicie wiedziec, ze Sardyna przez zime pilnie cwiczyl na basenie, a i wiosna ciagle goscil na roznych jeziorkach.

P.S A przy okazji - takze gratulacje dla TomM-a z powodu ukonczenia kursu przez syna. Na pewno jest bardzo dumny - i slusznie salut

alien
sardyna - 28-08-2006, 16:51
Temat postu:
Czy moj blog szwankuje?
hmmm... mysle ze jestem ostatnio troche mniej aktywny z dwoch powodow. Raz wyjechal moj wspollokator Michal i nie mam juz tak czestego dostepu do forum. Dwa. Wielkimi krokami zbliza sie godzina zero mojego kursu wiec musze sie przedewszystkim zajac zaliczaniem kolejnych elementow.
Dzis bedzie troche zagadkowo. Jak pewnie wiecie jednym z elementow zaliczenia kursu DM jest wykonanie mapy miejsca nurkowego. Mielismy z Michalem ambitny plan zrobienia wielkiej mapy naszego domowego wraku ku wiecznej pamieci. Po czesci sie udalo. O to efekt:


Musicie przyznac ze robi wrazenie Shocked .

Plan zostal zrealizowany w 100% ale bez mojej pomocy. No moze z minimalna moja pomoca. Moim zadaniem bylo nie przeszkadzac. Calosc wymyslil i zrealizowal Michal. W sumie moze i dobrze ze mu nie pomagalem - koncowy efekt bylby pewnie troche inny.
Niestety jak to w zyciu bywa nie ma nic za darmo. Chcesz byc DM zrob mape. Dorota wyszla z innego zalozenia - chcesz byc dobrym DM zrob 4 mapy.
Oto wybrane, narysowane, poprawione tylko i wylacznie przez moja skromna osobe mapy czterech miejsc nurkowych w okolicach Hurgady. Na mapach specjalnie nie ma zaznaczonej polnocy. Ciekawe czy zgadaniecie jakie to miejsca?
Mapa nr. 1

Mapa nr. 2

Mapa nr. 3

Mapa nr. 4

Kolejnym zaliczyeniem, ktore musimy zrealizowac jest nadzorowanie nurkowan z lodzi, czyli dowodzenie lodzia od momentu wyplyniecia az do powrotu po nurkowaniach.
Moja kariera "mistrza lodzi" zaczela sie od bardzo prozaicznych rzeczy takich jak zapewnienie tablicy do narysowania map, zabranie biletow z biura, poprzez bardziej powazne jak np. wybor miejsc nurkowych, podzial na grupy nurkowe, sprawdzenie przed wyplynieciem ilosci butli (co moeze i wydaje sie latwe jak jest 5 osob na lodzi, ale gdy mamy 18 gosci i czesc chce stalowe 15l z EAN, czesc 12l z powietrzem, inni 12l alu z EAN, inni jeszcze sami nie wiedza co chca. Wtedy ciezko jest ogarnac co i ile scratch a butli wychodzi ponad 60 Shocked ) az do bardzo powaznych jak zgranie wszystkiego w czasie i przestrzeni - caly dzien nurkowy musi zamknac sie w siedmiu godzinach. Od 9 do 16.
Naszczescie DiV oszczedzili mnie na poczatku mojego przyjazdu i nie od razu wrzucili mnie na gleboka wode. Zaczelo sie bardzo niewinnie od zwyklego plywanie z goscimi i pokazywania im dziwactw podwodnego zycia. Potem bylo juz coraz wiecej obowiazkow. Sprawdzanie listy, dzwonienie do bazy po nurkowanu i wiele innych. Co bylo wykonane zle, lub mniej zle bylo omawiane codziennie wieczorem na odprawie.W koncu po dwoch miesiacach ciezkiej pracy doszedlem do "stopnia mistrza lodzi" czyli osoby ktora jest odpowiedzialna za calosc.
Ciezki trening i wieczorne kasliwe uwagi DViB daly realne podstawy do zrealizowania takiego oto planu nurkowan:

Kto byl w Colonie wie o ile szybciej od dzwieku przemieszcza sie Maged 3 i wie gdzie lezy Umm Gammar Shocked i do tego wszystkiego mielismy wrocic na 16!!!!
Na propozycje takiego planu Dorota powiedziale cos w tym stylu: "Moze na 19 bedziecie w bazie" Sad
Coz nie zostalo w tedy nic innego jak pokazac ze nie mozliwe jest mozliwe. Dzieki pomocy Michal i zalogi Mageda 3 udalo sie wrociac na 16.15. Oczywiscie wykonalismy dwa nurkowania, zjedlismy lunch i mielismy przerwe miedzy nurkowaniami ponad 70min.
Po doswiadczeniu z Magedem 3 wszystko inne jest juz niczym.
Oczywiscie ciagle popelniam bledy. Raz wieksze raz mniejsze ale ciagle staram sie cos poprawiac i nie spoczywac na laurach.

Ps. Przepraszam ze nie ma polskich znakow, ale korzystam z komputera w centrum a tu takowych nie ma.
Marcin Sójka - 28-08-2006, 17:35
Temat postu:
Te mapy to chyba na nocne nurkowanie czy jak Laughing
A tak na serio to nie widzimy Twoich arcydziel ale z pewnoscia sa dobre.

A przy okzazj ... razem z Gosia trzymamy kciuki za Twoj egzamin Mr. Green

alien
sardyna - 28-08-2006, 19:29
Temat postu:
przepraszam ale zatrzymalo mnie w centrum nurkowanie nocne. Zdjecia beda albo dzis wieczorem albo jutro.


Ps. Wlasnie wyszedlem z wody.
Zrobilismy 45mintowe nurkowanie z brzegu na nasz wrak. Spodziewalem sie przed nurkowaniem sporej ilosci zycia ale nie az takiej. Byla plaszczka, kalamarnice, skrzydlice, mureny i oczywiscie straszna rogatnica (na szczescie spala Smile)
Jurek, Adam i Maciek porbili sporo zdjec. Postaram sie jutro ciekawsze wkleic
Tomek Tatar - 29-08-2006, 08:44
Temat postu:
Dorota i Wojtek napisał/a:
Powoli zaczyna się kształtować jego "nurkowa sylwetka" - zaczyna wiedzieć czego naprawdę chce w nurkowaniu, co mu może w tym pomóc, [...]

Mamy nadzieję, że Łukasz napisze to i owo o swoich przemyśleniach - są naprawdę interesujące...

Napisz, napisz - to chyba najważniejsze - cel nurkowania, a nie liczba d-ringów czy karabinków tłokowych... Wink

Najlepsze pozdrowienia.
sardyna - 30-08-2006, 17:21
Temat postu:
W dniu dzisiejszym podobie jak ponad 14 miesiecy temu mialem zanurkowac na El Minie - wraku z wojny egipsko-izraelskiej, ktory lezy na glebokosci 30 metrow w okolicach portu. Podobnie jak ponad rok temu sie nie udalo. Wtedy problemm byly moje umiejetnosci, doswiadczenie (wlasciwie jego brak) i stopien nurkowy (P1), dzis nurkowanie nie doszlo do skutu z innych wzgledow (mam dzis jeszcze nurkowanie nocne a cztery nurkowania w ciagu jednego dnia to troche za duzo). Bylem wiec jedynie wsparciem powierzchniowym.
Wrak El miny dal mi troche do myslenia. Zrobilem dzis krotki rachunek mojego nurkowego sumienia.
W maju zeszlego roku bylem nurkiem bez zadnego sprzetu (tylko ABC), moj staz nurkowy nie przekraczal 20 nurkowan, z wiedzy z kursu P1, ktory zrobilem 2001 roku zostala tylko ulotna mgielka. Calosc wygladala dosc mizernie. Dzis po ponad roku mam stopien P2 do tego kilka specjalizacji, 224 zalogowane nurkowania, caly sprzet (oprocz worka, ktorego spodziewam sie lada dzien), i troche wieksze doswiadczenie.
Od wrzesnia 2005 roku do czerwca 2006 roku zrobilem w polskich wodach okolo 80 nurkowan w roznych warunkach. Pod lodem, na wrakach Baltyku, jeziorach i bajorach o zerowej widocznosci takich jak grodziskie glinianki. Kazde nurkowanie uczylo mnie czegos nowego i wskazywalo mase bledow do poprawienia. Przy okazji poznalem sporo ciekawych ludzi, ktorzy mnie wiele nauczyli.
Po wakacyjnym, zarobkowym wyjezdzie do USA kupilem czesc sprzetu nurkowego. W tym m.in. 2x apeksy, OMSa, i suchara Aquaty. Dopiero niedawno zauwazam bledy w sposobie wyboru kryteriow jakimi sie kierowalem przy zakupie sprzetu. Teraz juz wiem zeby:
1) nie przychodzic do sklepu nurkowego i radzic sie sprzedawcy,
2) nie radzic sie tylko jednego instruktora,
3) nie kupowac sprzetu, ktorego sie nie wyprobowalo,
4) cztery razy zastanowic sie przed wydaniem kazdej zlotowki.
Na szczescie czesc "zlego" sprzetu udalo sie odsprzedac.
Przez 14 miesiecy poznalem kilka organizacji zajmujacych sie szkoleniem nurkow. Poznalem rowniez rozne skrajne opinie na ich temat. Sam pod wplywem roznych osob zmienealem o nich zdanie i dzis jestem przekonany ze nie mozna wydawac opini, czy to wychwalajacej czy potepiajacej jezeli nie znamy dobrze organizacji.
W polsce jest kilka "modnych" sposobow konfiguracji sprzetu. Tak jak napisalem wyzej poznajmy najpierw, poplywajmy w nich a potem osadzajmy, ktore sa dobre a ktore nie. Ja sam probowalem kilku, kombinowalem na rozne sposoby by dojsc w koncu do jedynej slusznej Wink
Ostatnia rzecz, o ktorej chcialbym napisac to 180 stopniowa zmiana charakteru moich nurkowan.
o ile w Polsce wykonywalem nurkowania tylko i wylacznie dla siebie, robilem to na co mialem ochote i kiedy ja mialemto od czerwca wszystko sie przewrocilo do gory nogami (oczywiscie z cala swiadomoscia czego sie podejmuje). Nurkowania, ktore robie w Egipcie juz nie sa dla mnie to raczej ja jestem dla kogos. Przyjezdzajac na kurs do DiW zgodzilem sie na duza zmiane. Jako przewodnik nurkowy poswiecam swoje nurkowania dla innych, rezygnuje z glebokosci i swojego partnera.
Oczywiscie praca przewodnika/DM ma swoje plusy. Jak tylko skoncze kurs i zaczne pracowac zaczne rowniez dostawac za to pieniadze. Za to co lubie robic, co jest moja pasja zyciowa i co chcialbym robic w przyszlosci. Kiedys uslyszalem takie zdanie: Czym sie rozni nurek niezawodowy od nurka zawodowego? ten pierwszy placi za swoje nurkowania a temu drugiemu placa inni.
Chcialbym byc w przyszlosc takim nurkiem "zawodowym". Oczywiscie do tego jeszcze daleka droga ale wydaje mi sie ze jestem coraz blizej.
Ciezko jest porownywac i oceniac siebie samego. Najlepiej jak robi to ktos kto widzial nas na poczatku naszej kariery nurkowej i widzi nas teraz.
Marcin Sójka - 30-08-2006, 20:22
Temat postu:
Szkoda, ze nie na kazdej mapce zaznaczone sa kierunki Sad . No ale trudno ... postaram sie zmierzyc z Twoimi dzialami Smile .
1. Aquarium E
2. nie mam pojecia ... zdjecie jest ciut nieostre ale ... kapituluje
3. Torfa (?)
4. tego jestem pewien na 100n!% - Baia de la Tertaruga ... czyli Turtle Bay Laughing

alien
sardyna - 05-09-2006, 11:09
Temat postu:
Marcin na moich dzielach sa przedstawione:
Aquarinu East,
El Desha,
El Torfa,
Turtle Bay
Wiec w 75% miales racje. Jak na sredni poziom dokladnosci moich rysonkow to bardzo dobra odpowiedz. Widac ze sporo nurkowales w morzu Czerwonym.
A moze masz jakies swoje rysunki? Moze wklej pare to porownamy z moimi
Marcin Sójka - 06-09-2006, 18:33
Temat postu:
sardyna napisał/a:
A moze masz jakies swoje rysunki?

Niestety nie mam Sad . Musialbym rysowac z pamieci ale i tak moje malunki mialy sie nijak do arcydziel (powaznie) w wykonaniu Wojtka.

A co do Deshy to ... sorki ale nie przypomina mi ... co najwyzej po tej "dziurze" w slupie scratch

A co do M. Czerwonego to fakt troche sie w nim pomoczylem Very Happy . Moj ranking malowanych przez Ciebie miejsc: 1 - Trutle Bay (ale to sie chyba wszyscy domyslaja Mr. Green ), 2 - Aquarium, 3 - Torfa, 4 - Desha. Ehhh ... wspomnien czar 8)

alien
sardyna - 18-09-2006, 01:22
Temat postu:
Dziś mija równo tydzień jak jestem w Polsce. Dziś również mija tydzień jak jestem po kursie DM. Myślę że jest to dobry momenty by ocenić na spokojnie cały wyjazd, kurs i pracę w Colonie.
Pierwszą i najważniejszą rzeczą jest fakt że kurs ukończyłem z wynikiem pozytywnym. Przeszedłem przez wszystkie testy, sprawdziany, zaliczenia nurkowe, prezentację i inne niespodzianki jakie przugotowali DiV i Bartek obroną ręką.
Czas w jakim zaliczyłem cały kurs to 3 miesiące. Od przylotu do Egiptu do wylotu. Ktoś może powiedzieć że 3 miesiące to strasznie długo jak na kurs DM, że można to zrobić o wiele szybciej, sprawniej. Jednak połączenie kursu i jednoczesne odpracowywanie go jest ciężko zrealizować w parę tygodni. Lepszym rozwiązaniem było rozłożenie całoego kursu w czasie i dołączenie do tego praktyki czyli pracy z gośćmi bazy. Od razu mogłem wprwadzać w życie to czego się nauczyłem.
Sam kurs to nie tylko ogromna ilość wiedzy do opanowania ale również umiejętności nurkowe. Oprócz wymaganych standardami PADI umiejętności DiV dołożyli mi kilka bonusów. M.in techniki pływania, S-drilla, V-drilla, strzelania bojki. Oczywiście wszystko w jakości prezentacyjnej.
Kolejnym elementem kursowym było asystowanie instrukorom przy ich kursach i warsztatach. Pomagałem m.in przy kursie OWD, AOWD, DSD, RESCUE. Był nawet pomysł bym sam przeprowadził coś w rodzaju warsztatów pływania na forumowym magnesie ale niestety egipskie bakterie pokrzyżowały nasze plany.
Trzy miesięczny pobyt to dokładnie 140 nurkowań. Przyjeżdżając do Hurgady miałem zalogowanych 97 nurkwowań teraz jest 237. Pewna część to były nurkowania szkoleniowe z DiV i Michałem jednak przeważająca część to nurkowania z gośćmi Colony. Kilka razy udało się zanurkować w nocy i cztery razy na rafie Abu Nuhas. Wtym miejscu warto dodać że przed wiekszością nurkowań wykonywałem mapy i robiłem odprawę. Wydaje mi się że zdjęcie Torfy na samym początku tematu i kilka rysunków powyżej najlepiej świadczą o moim małym "artystycznym" rozwoju. Wydaje mi się że postęp był również przy prowadzonych przez mnie wykładach. Od pierwszego (kiepskiego) o Wartości M, poprzez wykład o nurkowaniach dekompresyjnych, tabelach RDP aż do ostatniego (podobno całkie dobrego) o nawigacji podwodnej.
Kurs DM był najbardziej wyamgającym kursem w jakim brałem udział do tej pory. Zarówno pod wzlędem fizycznym jak i intelektualnym. Przez te trzy miesiące nauczyłem się pracy z gośćmi, zmieniłem konfigurację sprzętu, pochłonąłem ogromną ilość wiedzy. Myślę że było warto.
Dziękuje raz jeszcze Dorocie, Wojtkowi i Bartkowi za wszystko czego mnie nauczyli i pokazali, za czas który mi poświęcili.
Dziękuje również wszystkim z którymi udało mi się zanurkować.
Dorota i Wojtek - 23-02-2007, 22:11
Temat postu:
8)

Ze względu na "niedowiarstwo" autora, prezentuję zgodnie z obietnicą zdjęcia dokumentujące zawiśniecie mapy Mr. Green

Na pierwszym zdjęciu do prawda na pierwszym planie uśmiecha sie Aymen i Ali, ale nie udało mi się foty ustrzelić z tego miejsca bez nich w kadrze Laughing





Co prawda mapa wymaga teraz uaktualnienia ze względu na nowe elementy pod wodne, ale i tak wykorzystywana jest do wszystkich odpraw do nurkowań z brzegu. Nowy pomysł na "mapowanie" naszej przybrzeżnej rafy to model trójwymiarowy 8)

cyclops

2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group and little modified v 0.1 by Mariusz