Forum Dive Trek Group

Forum Ogólne - Jak radzicie sobie z uczuciami pod wodą ?

atego815 - 20-12-2010, 11:27
Temat postu: Jak radzicie sobie z uczuciami pod wodą ?
Chodzi mi o taką sprawę...Z moją partnurką mamy takie same doświadczenie praktyczne. Teoretyczne pewnie ja większe. Więcej czytam książek,forum...Zawsze nurkujemy razem, jak prawdziwi partnerzy. Wspólnie klarujemy sprzęt, pełne partnerstwo niby... Piszę "niby", bo za nic nie mogę pod wodą wyzwolić się z poczucia obowiązku opiekuna. Pamiętam jak instruktor tłumaczył (miał rację) że opiekować to się mogę na ciemnej ulicy, na imprezie, w zatłoczonym autobusie, a pod wodą to jesteśmy 100% partnerami na tych samych zasadach. A ja nie mogę sobie z tym jakoś poradzić i wciąż, szczególnie przy nowościach typu głębiej,ciemniej,brrr, cały czas szczególnie kontroluję partnerkę. Czy aby ze sprzętem wszystko gra, co tam w oczach widać, itd...Cały czas jakiś hormon głośno mówi "ty jesteś większy,silniejszy,odporniejszy, (może nie mądrzejszy,może żona czytać... Very Happy ), Więc opiekuj się swoją partnerką w tym innym świecie... I kogo tu słuchać? Instruktora, czy rozsądku? Może taka nadopiekuńczość to jakaś choroba? Lekkie, inne objawy DCS ? Leczyć,nie leczyć ? Jak to u Was wygląda?
Dodam że niedługo chyba uda mi się zaciągnąć dorosłą córkę pod wodę...Będę latał od jednej, do drugiej... Confused
klon - 20-12-2010, 11:38
Temat postu:
nurkowanie z drugą połówką, szczególnie tam gdzie "głębiej" i "ciemniej" to sztuka, którą może zrozumieć tylko ktoś kto ma to na codzień...

długie nocne rozmowy nt.: "co robimy kiedy... przecież na brzegu czeka dziecko...?", temat ciężki, ale przy odpowiednim podejściu nurkowanie takie daje nieopisane wrażenia
niektóre sytuacje powodują scementowanie związku w stopniu trudnym do opisania słowami a na forum tym bardziej...

My od początku byliśmy partnerami pod wodą na równym stopniu (na początku nie ukrywam, że trochę pomagałem na brzegu przy klarowaniu sprzętu, ale teraz...), ale to pewnie kwestia charakteru mojej lepszej połówki...

jak do tego dojść? - nie potrafię Ci podpowiedzieć bo to zbyt skomplikowany temat (przynajmniej dla mnie) w przypadku osób, których nigdy się nie spotkało...
życzę samych supernurków w "partnerskim" zespole cheers
jak już wyżej napisałem - są ryzyka, ale ich przezwyciężenie na prawdę daje coś więcej niż fajne nurkowania

salut
Wojtek A. Filip - 20-12-2010, 12:11
Temat postu:
atego815 napisał/a:
I kogo tu słuchać? Instruktora, czy rozsądku?

Zdecydowanie rozsądku, który powinien Ci podpowiedzieć, że jeżeli zdarzy Ci się cokolwiek pod wodą, to albo pomoże Ci partnerka, albo zostaniesz tam na zawsze.

Jak to zrobić - liderem w zespole zawsze jest najsłabszy nurek. Tym samym nigdy nie zrobi czegoś, na co go technicznie/psychicznie nie stać, a co mógłby się starać zrobić gdyby prowadził ktoś, z większym doświadczeniem.
Lider - osoba, z którą nie dyskutujemy pod wodą, więc jeżeli podejmuje jakąś decyzję, realizujesz ją od początku do końca.
Jeżeli z Twojej perspektywy decyzja mogła być inna - omawiacie to na powierzchni, siedząc przy kawie ale zawsze w formie wymiany poglądów, a nie "musi być tak i tak".

Czyli od dzisiaj liderem (prowadzącym) jest ona, a Ty zaciskasz zębory i starasz się zaufać jej umiejętnościom, które jak piszesz są podobne. Za dobrze poprowadzony, oparty na równorzędności, wspólny trening kobieta będzie Ci wdzięczna bardziej niż jakikolwiek inny samczy Wink partner.Z biegiem czasu kierownictwo w zespole przejmujecie na przemian i nury są zawsze inne, więc ciekawsze Smile - całkiem przy okazji zobaczysz jak na nurkowanie patrzy Twoja partnerka...
Po dłuższym czasie zrozumiesz, że możesz wejść na nurkowanie z zamkniętymi oczami, nie otwierać ich od początku do końca i będziesz całkowicie bezpieczny - bo masz obok siebie pełnowartościowego partnera, a nie "nurkową kalekę", którą sam stworzyłeś tylko dlatego, że jest kobietą.


Cała sytuacja przypomina opisy wypadków, kiedy nurkowie ślepo płyną za przewodnikiem "bo on pomoże i znajdzie rozwiązanie" - naprawdę spory kłopot pojawia się kiedy to przewodnik wpada w tarapaty...


Wiem, że jak zwykle uczucia zostawiłem na powierzchni, ale wiem też, że to działa i bardzo, bardzo mocno cementuje związki. Warto pamiętać, że facet nie zawsze ma rację...


Powodzenia,
Wojtek
TomM - 20-12-2010, 13:24
Temat postu:
Ja nie jestem w stanie zostawić uczuć na powierzchni nurkując z członkiem rodziny. Wiem, że w sytuacji klopotów, poważnego zagrożenia, działałbym nie zważając na żadne aspekty osobistego bezpieczeństwa, za wszelką cenę... Inaczej jak z innym "obcym" partnerem.
Poza tym całkowicie zgadzam się z wypowiedzą Wojtka.
kjar - 20-12-2010, 14:39
Temat postu:
Zgadzając się z ogólnym sensem wypowiedzi Wojtka, mam jednak pewne zastrzeżenie co do sztywnego stwierdzenia
Wojtek Filip napisał/a:
Lider - osoba, z którą nie dyskutujemy pod wodą, więc jeżeli podejmuje jakąś decyzję, realizujesz ją od początku do końca.


Domyślam się, że chodziło Ci Wojtku o decyzje w rodzaju "mieliśmy iść na 30 m oglądać wrak, ale na 15 metrach zrobiło się tak ciemno i nieprzyjemnie, że decyduję się już wracać na powierzchnię".

Bo jeśli decyzja lidera miała by być "odwrotna" to stwierdzenie "...nie dyskutujemy pod wodą, więc jeżeli podejmuje jakąś decyzję, realizujesz ją od początku do końca" jest zbyt radykalne.
Wojtek A. Filip - 20-12-2010, 15:07
Temat postu:
Cytat:
Bo jeśli decyzja lidera miała by być "odwrotna" to stwierdzenie "jeżeli podejmuje jakąś decyzję, realizujesz ją od początku do końca" jest zbyt radykalne.

Masz rację.

Założyłem, że przed nurkowaniem bezwzględnie je planujemy, czyli ustalamy m.in. jego cel. Przy tej okazji ustalamy co robimy na wypadek draki nr1, draki nr2, draki nr3 czyli np.
1. padła wizura
2. jest mi zimno
3. źle się czuję
4. itp.

Omawianie co robimy w sytuacji OOG pomijam - to powinno być opanowane zanim decydujemy się na wspólne nurkowanie.
Zakładam, że istnieją niewielkie szanse, że lider nie czujący się zbyt pewnie "zaatakuje" wrak mimo, że padła widoczność. Nie zrobi tego na 100% jeżeli będzie miał pewność, że wszyscy myślą tak samo - czyli przed nurem zostało jasno powiedziane "nie widać dalej niż na 2m - wycofujemy się". W przeciwnym wypadku pojawia się obciążenie polegające na tym, że może oni by chcieli, a ja nie bardzo, więc ... jakoś to będzie - czyli początek wypadku.

Wracając do tego co napisałeś - jeżeli lider mimo dokładnego omówienia na powierzchni, decyduje się na kontynuację nurkowania w zerowej widoczności (a założenie było takie, że wtedy wycofujemy się), to jednoznacznie znak "stop", a następnie "wynurzenie". To znaki, z którymi lider nie może dyskutować pod wodą.
Plan powinien zawsze zakładać możliwość przekazania szybkiej informacji o tym, że coś jest nie tak - wtedy lider powinien zareagować poprawnie. Niezależnie od tego co napisałem w pierwszym poście: lider nie działa niezależnie -> pod wodą tworzymy zespół.

Pozdrawiam,
Wojtek
arkac123 - 20-12-2010, 18:47
Temat postu:
Atego, już Twój opis paniki podczas zgubienia żony pod wodą dał mi sporo do myślenia; kiedy ja się zgubiłam podczas pierwszego nurkowania w kraju, w widoczności 1 metr (byłam przyzwyczajona do 30 metrów w Egipcie), mąż z instruktorem spokojnie wypłynęli na powierzchnię, obserwowali moje bąble, i włączyli sobie stoper. Po 2 minutach, kiedy w końcu się wynurzyłam, obaj przepytali mnie z procedury odnajdywania partnera - byli przy tym bardzo rozbawieni (bo wcześniej to ja się wymądrzałam co do procedur) Very Happy . W każdym razie: ZERO niepokoju o mnie Mr. Green .

Wracając do pytania. Z mężem mamy identyczne doświadczenie i podobną wiedzę nurkową (czyli i to i to niewielkie), nurkowanie traktujemy jako rozrywkę i sposób wspólnego spędzania weekendów i wakacji. Pod wodą zazwyczaj strasznie dyskutujemy nt trasy (typu: plan nurkowania zakładał płyniecie przy rafie do 120 atm, jednak mężowi się znudziło przy 140 atm, pokazuje, że chce zawrócić do zatoczki, i tam pobuszować, wspólnie uzgadniamy płynięcie jeszcze do 130 atm i powrót).
Żadne z nas nie wciela się w rolę opiekuna, jesteśmy partnerami. Często nurkujemy ze znajomym, a ponieważ zazwyczaj ja mam najmniejsze zużycie, jesteśmy umówieni, że w razie czego, to mnie się pokazuje brak powietrza, i ja jestem dawcą.
Atego, może i mąż jest ode mnie silniejszy i większy, (co do odporności to sprawa dyskusyjna) pod woda to naprawdę nie ma znaczenia.
Lubimy ze sobą nurkować, czujemy się ze sobą pewnie i bezpiecznie, i wiemy, do czego partner jest zdolny (od czasu do czasu któreś z nas wpada na "genialny" pomysł pod wodą).

Co do nurkowania córek: nasza 10-latka już jest to dwóch godzinnych intrach, 3-latka na razie pływa w masce i fajce w basenie; OBIE chcą już nurkować Rolling eyes . Największym problemem dla mnie w obecnej chwili jest znalezienie RÓŻOWEJ maski w rozmiarze dla 3-latki Mr. Green .
Abramik - 21-12-2010, 09:44
Temat postu:
arkac123 napisał/a:
Największym problemem dla mnie w obecnej chwili jest znalezienie RÓŻOWEJ maski w rozmiarze dla 3-latk

a dla mnie suchego skafandra dla 10 latki... maska nie musi byc rozowa. Smile

do Atego:
Nie chce cie obrazic i chcialbym zebys tego nie robil ale najwiekszym panikarzem w "twojej" druzynie jestes TY sam. Tak jak Wojtek napisal dzieki swojemu zachowaniu "tworzysz" nieudacznika. Z calym szacunkiem oczywiscie dla obojga z Was. Patrz, obserwuj ale WYLUZUJ. Ostatecznie na 120m nie schodzicie Smile

P.S.
Nie znaczy ze na 5m nie moze sie cos stac. rendeer
martin - 21-12-2010, 09:57
Temat postu:
atego815 napisał/a:
Pamiętam jak instruktor tłumaczył (miał rację) że opiekować to się mogę na ciemnej ulicy, na imprezie, w zatłoczonym autobusie, a pod wodą to jesteśmy 100% partnerami na tych samych zasadach.


Jesli zaczynales razem z twoja druga polowka - full ACK. Troche inaczej ma sie sytuacja, gdy jest duza roznica w doswiadczeniu - wtedy nurek z wiekszym doswiadczeniem ma szanse zaopiekowac sie partnerem - przynajmniej jesli skomplikowanie nurkowan nie przekracza pewnego poziomu.
patryk110693 - 21-12-2010, 10:24
Temat postu:
Nie wiem na ile to to samo
Najczęściej nurkuje z wujem który nura do dobrych 12 lat a ja dopiero zaczynam i najbardziej denerwuje mnie to kiedy on cały czas mnie obserwuje wtedy to wywołuje we mnie jakiś niepokój bo myślę że coś jest nie halo. Natomiast jeśli jest możliwość to staram się nurkować w parze z moim bratem mimo tego że jest młodszy i ma kilka nurków mniej na koncie to wiem że jest dobrze wyszkolony i nie muszę się o niego aż tak troszczyć.
Jednak najlepiej nurkuje mi się z kumplem który mimo tego że staż ma kilkakrotnie większy od mojego to daje mi wolną rękę w podejmowaniu decyzji przez co wiem kiedy popełniłem jakiś błąd i wtedy staram się to naprawić a jeśli widzi że sobie nie radzę to wtedy jak to prawdziwy partner pomaga mi rozwiązać problem. Po nurkowaniu najczęściej śmiejemy się z tych sytuacji. Ale moim zdaniem nie ma nic gorszego niż wzrok partnera zawieszony cały czas na tobie. Atego postaw się w sytuacji swojej żony jak byś się czuł. Uwierz mi nie jest to komfortowe bo zamiast podziwiać widoki oboje rozmyślacie co jest nie tak bo jeśli ty spoglądasz na nią cały czas to ona myśli że coś jest nie tak i wtedy inaczej się zachowuje i wtedy ty myślisz że ma jakiś problem i tak zamiast cieszyć się przyjemnością to nurkowanie bardziej was umęczy niż zrelaksuje.
Tomek Płociński - 21-12-2010, 19:37
Temat postu:
Może najlepiej zapytać zainteresowanej czy chce sama poprowadzić nurkowanie czy też podoba jej się tak jak jest. Czasami widuje się pary pod wodą, w których partnerka wręcz domaga się pełnej kontroli, czasami nawet nurkując trzymając się za rękę z partnerem alien
beroduar - 25-12-2010, 16:13
Temat postu:
Poruszylicie tutaj temat nurkowania równiez z pociechami - i jak zauwazyl Tomek - w sytuacji zagrozenia zrobilby wszystko, aby ratowac syna - ja mam powazne watpliwosci co do nurkowania z dziecmi - z jednej strony rozpiera nas duma, ze corka/syn radzi sobie tak swietnie, z drugiej strony dziecko wkurza sie, bo tata/mama ciagle kontroluje, z trzeciej - jak sie zacznie cos na powaznie chromolic w czasie nurkowania - a nie daj Boze dojdzie do wypadku - jest okropny stres, przyslaniajacy rozsadek - sam bardzo chcialem, aby cora ze mna nurkowala, ale cos mi mowi, ze dopoki nie dorosnie do prowadzenia samochodu (co mi troche przypomina nurkowanie) absolutnie nie bede na nia naciskal.
A jakie jest Wasze zdanie?
klon - 25-12-2010, 20:03
Temat postu:
beroduar napisał/a:
A jakie jest Wasze zdanie?


nasza córa ma 8 lat i na razie nie pozwalamy jej nurkować - boję się suchego gazu w rozwijających się płucach.
Przeczytałem gdzieś, że na tym etapie rozwoju organizmu, mogę dziecku zafundować astmę... dlatego musi jeszcze poczekać.
jeżeli będzie chciała nurkować później tak samo jak teraz to pomyślimy
na razie nie ma takiej opcji... niech trochę podrośnie
druga sprawa to wytłumaczyć i uświadomić dziecku w wieku 8 lat zagrożenia takie jak choćby barotrauma płuc czy błony bębenkowej... zapanować nad jej emocjami i zachowaniami...
niech jeszcze dojrzeje... jak nadal będzie chciała to fajnie bounce
piotrkw - 25-12-2010, 21:47
Temat postu:
beroduar napisał/a:
ze dopoki nie dorosnie do prowadzenia samochodu (co mi troche przypomina nurkowanie) absolutnie nie bede na nia naciskal.


Nie naciskaj, nawet jak dorośnie do prowadzenie samochodu, musi to byc jej decyzja że chce nurkować. I nie podchodził bym do tego tak restrykcyjnie , osiągnięcie wieku pozwalającego na prowadzenie pojazdów mechanicznych nie jest żadnym wykładnikiem. Jeden ( jedna) może zaczynać nurkować w wieku 10 lat , inny nie powinien nawet po osiągnięciu 30 -tki. Spotykałem dużo bardziej odpowiedzialnych dwunastolatków niż pełnoletnich dorosłych.
beroduar napisał/a:
z trzeciej - jak sie zacznie cos na powaznie chromolic w czasie nurkowania - a nie daj Boze dojdzie do wypadku - jest okropny stres, przyslaniajacy rozsadek

Tak bym do tego nie podszedł, zadam pytanie , wozisz córkę w samochodzie ? Czy zastanawiasz się co zrobi w razie wypadku ( a jak wszyscy wiedzą samochód nie jest miejscem bezpiecznym , chociaż tak się nam wielu wydaje) . Polecam rozwiązanie problemu partnerstwa , dwoje nurkujących z doświadczeniem plus dziecko. Zespół trójkowy ale bezpieczny. Wiem że trudny do realizacji ale przy odrobinie organizacji i chęci możliwy.

Pozdrawiam Piotr
piotrkw - 25-12-2010, 21:53
Temat postu:
klon napisał/a:
Przeczytałem gdzieś, że na tym etapie rozwoju organizmu, mogę dziecku zafundować astmę... dlatego musi jeszcze poczekać.


Trochę jeszcze tak ale od 10 lat .. jeżeli bedzie psychicznie gotowa, możesz próbować.( oczywiscie nie 100 nurkowań rocznie Wink) I jeżeli nie występowały do tej pory objawy astmatyczne. Mój syn zaczął używać sprzętu w wieku 10 lat , na astmę nie chorował, dziś ma 19 lat i nic złego się nie działo.
Co do odpowiedziałnosci i przygotowania nurkowania, wiem że nie powinno byc różnicy Wink , ale chyba w moim przypadku nurkowanie z bliska osobą i będąca pod moja opieką , prowadziło do większej dbałości o sprzęt i przebieg nurkowania.

Pozdrawiam Piotr
klon - 26-12-2010, 12:04
Temat postu:
piotrkw napisał/a:
oczywiscie nie 100 nurkowań rocznie


no właśnie - to jest też druga strona medalu...
jak zapisałem Ją na karate to też myslałem, że to będą dwa treningi w tygodniu... teraz jest pięć razy i do tego jeździ jeszcze ze mną na moje, jak to mowi: "żeby sobie popatrzeć..." scratch

z nurkowaniem też się tak może skończyć... cheers

salut
malinowy - 26-12-2010, 15:23
Temat postu:
[quote="piotrkw"] Wink , ale chyba w moim przypadku nurkowanie z bliska osobą i będąca pod moja opieką , prowadziło do większej dbałości o sprzęt i przebieg nurkowania.

Napisałeś kiedyś w innym wątku,że zrezygnowałeś z nurkowania z powodu wysokiej fali (Norwegia), byłeś z synem. Miałem ochotę Cię zapytać czy zrezygnował byś gdybyś był sam? Czasem nurkuję z corką.
piotrkw - 26-12-2010, 19:17
Temat postu:
malinowy napisał/a:
Miałem ochotę Cię zapytać czy zrezygnował byś gdybyś był sam?


Tak , gdyż zdaję sobie sprawę ze swoich możliwości( a przynajmniej tak mi sie wydaje Wink ) I zawsze zostawiam margines na to, czego nie potrafię przewidzieć i sobie wyobrazić. ( mam nadzieję, że tak to działa Wink) Dziś syn jest już równoprawnym partnerem i .... dużo lepszym pod wodą ode mnie.

Pozdrawiam Piotr
Dorota - 26-12-2010, 20:05
Temat postu:
cyclops

mhm...dodam parę obserwacji od siebie.

Mam/miałam nurkowych partnerów, przyjaciół, Tatę, siostrę, siostrzenicę i siostrzeńca oraz innych członków rodziny i znajomych Smile - większość z nich szkolona jest/była przeze mnie Rolling Eyes

Miałam także pod opieką jako instruktor żony, dzieci, narzeczone / narzeczonych, mężów czy czyichś rodziców.

Byłam także świadkiem wielu problemów, z których głównym jest zazwyczaj albo nadopiekuńczość, brak zaufania w kompetencje drugiej strony oraz przymuszanie (nawet nieuświadomione) do nurkowania.

Zastanawiałam się kilkakrotnie jakie są moje reakcje w takich okolicznościach. Bywały różne. Ale doszłam do wniosku, że moją odpowiedzialnością wobec nich jest jak najlepsze ich przygotowanie do nurkowania - po prostu robiłam im szkolenie takie, jakie robię innym - solidne, racjonalne, bez ustępstw i ze wszelkimi konsekwencjami. Nigdy nikogo nie namawiam do nurkowania.

Nie da się uniknąć swoistego napięcia (bo nie mogę tego określić jako stresu) - są to zawsze osoby mi bliskie. Ale odpowiedzialność wobec kursantów czy partnerów nurkowych jest taka sama zawsze.

Dla mnie najgorszymi sytuacjami jest przymuszanie do nurkowania (chcę zrobić kurs, bo jemu/jej się to spodoba; nie chcę mu/jej sprawiać przykrości; chcę, aby ona/on nurkował bo nie będzie narzekał/a na to, że jadę na nurkowanie; przekonaj ją/jego, że nurkowanie jest fajne, bo on/ona nie chce... itp. ). Na szczęście udało mi się wiele takich sytuacji rozwiązać - i zadowolona jestem z tego, że w części przypadków decyzja brzmiała: "nie chcę nurkować, bo nie sprawia MI to przyjemności".

Dlatego moim zdaniem warto "bliskich sercu" partnerów traktować jako: "mój kompetentny partner nurkowy". I mieć świadomość, że nie musicie lubić tych samych typów nurkowań, że niekoniecznie zawsze musicie nurkować razem i że trzeba szanować wzajemne decyzje, nawet jeżeli oznacza, że nurkowanie nie będzie wspólnym hobby.

Choć wartoby wystosować apel Wink do "nienurkujących bliskich sercu", aby zrozumieli naszą pasję i to, co w ich oczach jawi się jako "szaleństwo" kwitowane kręceniem głową, przewracaniem oczami i wzdychaniem jest dla nas .... mhm.... bardzo ważne blackeye

Najgorsze, bo jednocześnie nieuniknione, jest jednak to, że nienurkująca osoba, nas nurkujących bardzo rzadko rozumie... ale to już jest caaaałkiem inna historia Mr. Green

cyclops

2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group and little modified v 0.1 by Mariusz