Forum Dive Trek Group

Forum Ogólne - Ciekawostka teoretycznie nie związana z nurkowaniem

Wojtek A. Filip - 27-09-2012, 10:33
Temat postu: Ciekawostka teoretycznie nie związana z nurkowaniem
Hej.
Poniżej opis ciekawego doświadczenia "społecznego".



SKRZYPEK NA STACJI METRA
tłum. AspenTrees78

W waszyngtońskim metrze usiadł pewien człowiek i zaczął grać na skrzypcach. Był mroźy styczniowy poranek. W ciągu około 45 minut zagrał 6 utworów Bacha. Szacuje się, że w tym czasie, 1.100 ludzi przeszło przez stację metra udając się do pracy.

Po upływie trzech minut pewien pan w średnim wieku zauważył, że gra jakiś muzyk. Zwolnił kroku i zatrzymał się na parę sekund, po czym pośpiesznie ruszył dalej, aby nie zakłócić swego harmonogramu dnia.

Minutę później skrzypek otrzymał pierwszego dolara: jakaś kobieta rzuciła mu go do futerału i poszła sobie dalej, nie zatrzymując się.

Kilka minut później jakiś człowiek oparł się o ścianę, aby posłuchać gry, ale zaraz potem spojrzał na zegarek i odszedł. Najwyraźniej był już spóźniony do pracy.

Osobą, która poświęciła skrzypkowi najwięcej uwagi, był 3-letni chłopczyk. Jego matka kazała mu się pośpieszyć, ale chłopczyk zatrzymał się, aby jeszcze spojrzeć na skrzypka. W końcu popchnęła go mocno; chłopiec ruszył z miejsca, ale cały czas odwracał głowę. Takie samo zachowanie powtarzało się u kilkunastu innych dzieci.
Wszyscy rodzice, bez wyjątku, kazały im iść dalej.

Podczas 45 minut gry, tylko 6 osób zatrzymało się na chwilę. Około 20 dało mu pieniądze, potem jednak odeszło, nie zwalniając kroku. Zebrał 32 dolary.
Kiedy przestał grać i zapadła cisza, nikt tego nie zauważył. Nie było oklasków, ani żadnych słów uznania.

Nikt nie wiedział, że owym skrzypkiem był Joshua Bell, jeden z najbardziej utalentowanych muzyków świata. Zagrał właśnie kilka najtrudniejszych utworów, jakie kiedykowiek zostały skomponowane, na skrzypcach wartych 3,5 milionów dolarów.

Dwa dni wcześniej, wszystkie bilety na koncert Joshuy Bell'a w Bostonie zostały wyprzedane. Średnia cena biletu wynosiła 100 dolarów.

To jest prawdziwa historia. Joshua Bell, grający incognito na stacji metra, brał udział w eksperymencie społecznym zorganizowanym przez Washington Post. Eksperyment dotyczył percepcji, gustu i ludzkich priorytetów. Zagadnienia brzmiały: Czy w pospolitym otoczeniu i o niesprzyjającej godzinie potrafimy ujrzeć piękno? A może przestajemy je doceniać? Czy potrafimy dostrzec talent w nieoczekiwanym miejscu?

Jeden z możliwych wniosków płynących z tego eksperymentu może brzmieć:
JEŚLI NIE MAMY CZASU, ABY ZATRZYMAĆ SIĘ I POSŁUCHAĆ JEDNEGO Z NAJLEPSZYCH MUZYKÓW ŚWIATA, GRAJĄCEGO NAJLEPSZĄ MUZYKĘ, JAKĄ KIEDYKOLWIEK SKOMPONOWANO, TO ILE INNYCH RZECZY NAM UMYKA?
offshore - 27-09-2012, 11:47
Temat postu:
Sa wybrani i sa masy.Masy musza ciezko pracowac od switu do nocy , placic podatki, zusy itp. aby melomani mogli chodzic na koncerty.
Cytujac za Kazikiem:
" najlepiej, gdy tłuszcza żre, pracuje i śpi
I jeszcze się rozmnoży czasem. Wtedy żadnej myśli
Nie ma czasu pomyśleć, tylko słucha i patrzy
Co mu przygotują mendy w swoim teatrze''
Dlatego wyniki tego eksperymentu nie sa jakos szczegolnie szokujace.....
Tomek Kalbarczyk - 27-09-2012, 12:47
Temat postu:
Ojtam ojtam.
Ja też się pokazywałem w wielu miejscach i też mnie nikt nie poznał.
A żeby mi jeszcze pieniądze dawali, to już w ogóle. Sad
Wojtek A. Filip - 27-09-2012, 12:47
Temat postu:
offshore napisał/a:
Masy musza ciezko pracowac od switu do nocy , placic podatki, zusy itp. aby melomani mogli chodzic na koncerty

Jak oni to robią? Ci melomani, że nie płacą podatków, zusu itp? scratch
Chciałbym tak... bounce
Nie wiedziałem też, że płacę podatki i zus, żeby inni mogli chodzić na koncerty Shocked .

Tak czy inaczej robię tak:
W programie Teatru Wielkiego Opery Narodowej sprawdzam, które koncerty są bezpłatne (jest ich całkiem sporo), wybieram te, które mnie interesują i akcja 8).
Niestety, nie zawsze to co mnie interesuje jest za free, więc wykombinowałem drugi patent oszczędnościowy: podliczyłem ile mógłbym wypić piwa, wina, wódy, wypalić papierosów w ciągu roku. Wyszło całkiem sporo, przeliczyłem to na $ - okazuje się, że kwota jest naprawdę niezła.
Więc mogę już wybierać co mnie interesuje bo mam na to kasę salut .
Wymyśliłem dodatkowo, że jeżeli to co przeznaczałem na słodycze dołożę do tej kupki, to uwaga:
raz w miesiącu mogę pójść na dobry koncert siedząc na I miejscu cheers .

My z mas musimy się wspierać!
Kiedyś chciałem być z zawodu synem, ale się nie udało Sad .


Pozdrawiam,
Wojtek
Jarek Andrzejewski - 27-09-2012, 13:00
Temat postu:
Wojtek Filip napisał/a:
Nie wiedziałem też, że płacę podatki i zus, żeby inni mogli chodzić na koncerty Shocked .


W 2002 (takie dane mi wpadły w ręce) tylko narodowe Filharmonia i Opera dostały prawie 54,5 miliona złotych dotacji tylko z jednego źródła.
Można się spierać, czy warto, ale faktom zaprzeczyć raczej trudno...
Wojtek A. Filip - 27-09-2012, 13:08
Temat postu:
Mówisz o Filharmonii i Operze Narodowej w 2002, a ja kombinuję kto to jest ten nie płacący podatków "meloman".
Jeżeli wspomniana kwota pochodziłaby z moich podatków to chętnie bym coś dołożył - bardzo zależy mi na podniesieniu świadomości szczególnie u ludzi młodych, a koncertów organizowanych dla nich jest coraz więcej, choć moim zdaniem ciągle o wiele za mało Sad .
Jarek Andrzejewski - 27-09-2012, 13:22
Temat postu:
Wojtek Filip napisał/a:
Mówisz o Filharmonii i Operze Narodowej w 2002, a ja kombinuję kto to jest ten nie płacący podatków "meloman".
Jeżeli wspomniana kwota pochodziłaby z moich podatków to chętnie bym coś dołożył - bardzo zależy mi na podniesieniu świadomości szczególnie u ludzi młodych, a koncertów organizowanych dla nich jest coraz więcej, choć moim zdaniem ciągle o wiele za mało Sad .


Twierdzenie, że "melomani" nie płacą podatków chyba nie padło?
Mój tok myślenia jest taki: skoro takie instytucje są dotowane z budżetu państwa, to oznacza, że wpływy z biletów nie wystarczają. A skoro tak, to taki "przybytek" finansowany jest także (a może nawet przede wszystkim) z pieniędzy odebranych komuś, kto nie korzysta z usług FN czy ON.

Dotąd chyba się zgadzamy?

Dalej to już kwestia opinii i stanowiska politycznego gdzieś pomiędzy: "państwo powinno zajmować się minimum zadań (i jeszcze: ile to jest minimum)" a "państwo powinno zajmować się wszystkim ("1984" czy ustroje komunistyczne czy totalitarne).
Ja nie ukrywam, że jestem zdecydowanie bliżej pierwszego krańca.

A w szczególności: czy ON i FN nie powinny utrzymywać się z biletów albo z dobrowolnych dotacji (np. Amber Gold - zamiast na film biograficzny mogłoby dać na koncert Joshuy Bella Smile )?
Wojtek A. Filip - 27-09-2012, 13:24
Temat postu:
Jarek czy wiesz w jakim celu założyłem ten wątek?
Jarek Andrzejewski - 27-09-2012, 13:29
Temat postu:
Wojtek Filip napisał/a:
Jarek czy wiesz w jakim celu założyłem ten wątek?


Przyznam się, że jeszcze nie dociekłem, gdzie jest mowa o nurkowaniu, więc póki co myślę, że to taki "przerywnik" w merytorycznych dyskusjach, a i dział ("można tu skrobnąć o tym i owym... Smile") wskazuje, że tematyka nie jest jakoś sztywno narzucona w tym wątku.
Tomek Karski - 27-09-2012, 13:29
Temat postu:
Wojtek Filip napisał/a:
Niestety, nie zawsze to co mnie interesuje jest za free, więc wykombinowałem drugi patent oszczędnościowy: podliczyłem ile mógłbym wypić piwa, wina, wódy, wypalić papierosów w ciągu roku. Wyszło całkiem sporo, przeliczyłem to na $ - okazuje się, że kwota jest naprawdę niezła.
Więc mogę już wybierać co mnie interesuje bo mam na to kasę salut .
Wymyśliłem dodatkowo, że jeżeli to co przeznaczałem na słodycze dołożę do tej kupki, to uwaga:
raz w miesiącu mogę pójść na dobry koncert siedząc na I miejscu


Jeszcze parę razy przejedź na czerwonym, ale żeby nie było kamer i policji w pobliżu - i już masz parę stówek ekstra Wink
klon - 27-09-2012, 13:39
Temat postu:
nie ukrywam, że bardzo podoba mi się kierunek Twojeo rozumowania, mimo, że z nim polemizuję...
polemizuję dlatego, że o ile zgadzam się z tą myślą:

Jarek Andrzejewski napisał/a:
państwo powinno zajmować się minimum zadań


o tyle sen z powiek spędzałoby mi to zagadnienie:

Jarek Andrzejewski napisał/a:
i jeszcze: ile to jest minimum


niestety częstokroć to co masom wydaje się minimum wystarczającym do pracy administracji państwoej jest niewystarczającą kroplą z realnych potrzeb aby ta praca przebiegała w tempie i z efektami zadowalającymi te masy

niestety obawiam się, że wszyscy, którzy obiecują odchudzanie administracji i zmniejszanie biurokracji karmią ludzi jedynie populizmem nastawionym na rózneo rodzaju wybory, a z realiami niemającym absolutnie żadnego związku... i po wyborach jakoś dziwnie administracja nie chudnie, mimo ich rewolucynych pomysłów...

dlaczego? bo zanim doszli do władzy nie mieli bladego pojęcia jak ta praca wygląda od kuchni a jedynie na barkach obiecanych zmian próbowali dostać się do władzy...

co do osób niekorzystających z FN a płacących w podatkach
przykład Poznania - ostatnio prezydent Grobelny postanowił gasić światło na ulicach dla oszczędności i w nocy jeździsz po ciemku... dlaczego?
a m.in. dlatego, że wybudował debilny stadion Lecha na porąbane Euro...
dlaczego tak to określiłem, ano bo jestem tym wyjątkiem, który nie trawi piłki nożnej a stadion na Bułgarskiej kojarzy mi się jedynie z korkami i kretynami wywołującymi bójki...
ot nie uważam żeby ten stadion był w ogóle potrzebny a wolałbym mieć światło na ulicach...
z tym, że identyfikuję się ze społecznością Poznania i jeżeli większości ten stadion się przyda to nie robię o to afery, że z moich podatków na to poszło...

nie pytam dlaczego na każdy mecz konieczna jest obstawa Policji również opłacana z moich podatków, a przecież wystarczyłoby doliczyć do ceny biletów koszt takiej obstawy Policji
i dopiero po określonym przelewie na konto Komendy Miejskiej w Poznaniu wydawanoby pozwolenie na zorganizowanie takiej imprezy masowej jak mecz - jestem ciekaw ile byłoby kibiców jakby musieli sami za obstawę Policji zapłacić...

Jarku - albo żyjemy w państwie demokratycznym - czyli takim gdzie jednostka nie ma nic do gadania tylko jest posłuszna woli ludu, albo zmieniamy ustrój... scratch

salut
Wojtek A. Filip - 27-09-2012, 13:41
Temat postu:
Jarek Andrzejewski napisał/a:
Przyznam się, że jeszcze nie dociekłem, gdzie jest mowa o nurkowaniu
Szkoda, że zamiast pokombinować ładujesz tu jakieś dane z 2002 i pomysły na to czy rolnik powinien być dotowany, bo nie sprzedał marchewki...

Przykro Sad , ale co tam - każdy dostrzega w temacie to co mu najbliższe, więc niech i tak będzie.
Następnym razem poszukam obrazka z jakimś nurkiem 8).
Tomek Karski napisał/a:
Jeszcze parę razy przejedź na czerwonym, ale żeby nie było kamer i policji w pobliżu - i już masz parę stówek ekstra

W tym celu kupiłem pewną panią zamkniętą w nawigacji, która mi mówi "uwaga jedziesz za szybko, a tam już na ciebie czekają - więc się zbilansowało Wink.
Tomek Kalbarczyk - 27-09-2012, 13:42
Temat postu:
Wojtek - może problem tkwi w tym, że za mało ludzi kojarzy kogoś takiego jak Joshua Bell [ja na ten przykład nie słyszałem]?
Gdyby na skrzypcach grała np. Jennifer Lopez, nie szło by przejść.
Jarek Andrzejewski - 27-09-2012, 13:54
Temat postu:
Wojtek Filip napisał/a:
Jarek Andrzejewski napisał/a:
Przyznam się, że jeszcze nie dociekłem, gdzie jest mowa o nurkowaniu
Szkoda, że zamiast pokombinować ładujesz tu jakieś dane z 2002 i pomysły na to czy rolnik powinien być dotowany, bo nie sprzedał marchewki...


Nieśmiało zauważę, że pod-wątek polityczny pojawił się najpierw w poście "offshore'a", a następnie został podjęty przez Ciebie. Potem dopiero ja "załadowałem dane" (no cóż, przyznaję, lubię używać konkretów w dyskusji).
Wojtek A. Filip - 27-09-2012, 14:00
Temat postu:
Tomek Kalbarczyk napisał/a:
może problem tkwi w tym, że za mało ludzi kojarzy kogoś takiego jak Joshua Bell

może...
Jarek Andrzejewski napisał/a:
no cóż, przyznaję, lubię używać konkretów w dyskusji
niestety nie zauważyłem żadnych, ale to pewnie związane jest z punktem widzenia.
klon - 27-09-2012, 14:04
Temat postu:
Tomek Kalbarczyk napisał/a:
Wojtek - może problem tkwi w tym, że za mało ludzi kojarzy kogoś takiego jak Joshua Bell [ja na ten przykład nie słyszałem]?

myślę, że sporo w tym prawdy, uważam również, że po prostu nie trafili z muzyką na podatny grunt - co z tego, że utwór skomplikowany i ładny skoro to muzyka klasyczna...

odsetek melomanów w społeczeństwie pewnie jest stosunkowo niewielki, a prezentowana była właśnie w miejscu gdzie większość respondentów pewnie opowiedziałaby się po stronie muzyki rozrywkowej...
jakby na ulicy Ronaldo podbijał piłkę głową to nie zainteresowałoby mnie to bardziej niż fakt czy mnie przypadkiem nie uderzy tą piłką podczas omijania go...

na pewno nie poświęciłbym czasu na to by popatrzeć...

kwestia gustu a piękna muzyka klasyczna w metrze pewnie po prostu nie trafiła w te gusta - może jakby postawili piękne zdjęcia cudów natury to mieliby większą widownię?

nie wiem czy można na tym przykładzie wysuwać wnioski, że nie zatrzymamy się przy czymś pięknym bo... co określa piękno?
kto ma prawo mówić innym co jest wartościowe (np. muzyka klasyczna) a co jest bezwartościową papką niewartą chwili uwagi (np. "...") - w miejsce kropek niech każdy wpisze jakiego rodzaju sztuki nie trawi
Jarek Andrzejewski - 27-09-2012, 14:07
Temat postu:
Wojtek Filip napisał/a:

Jarek Andrzejewski napisał/a:
no cóż, przyznaję, lubię używać konkretów w dyskusji
niestety nie zauważyłem żadnych, ale to pewnie związane jest z punktem widzenia.


oops, faktycznie, nie podałem źródła: http://ww2.senat.pl/k5/dok/dr/050/a/a/zal9.pdf
Sebastian Popek - 27-09-2012, 14:32
Temat postu:
Tomek Kalbarczyk napisał/a:
Wojtek - może problem tkwi w tym, że za mało ludzi kojarzy kogoś takiego jak Joshua Bell


A ja myślę że nie w tym. Myślę, że problem tkwi w dwóch różnych aspektach naszego życia:
1. Zbyt dużego tempa w którym żyjemy. Za chwilę kończy się kolejny rok a nim czlowiek się obróci mija kolejny i kolejny. Zbyt mało czasu na to aby usiąść i pochylić sie nad tym co w życiu tak naprawdę najważniejsze. Umykają nam rzeczy i chwile czasem bardzo ulotne i które już się nie powtarzają tylko dlatego że gdzieś się śpieszymy.
2. Zbyt mała wrażliwość na otaczające nas piękno. Mocno powiązane z poprzednim aspektem naszego życia.

Myslę że o to chodziło Wojtkowi.

Przenosząc to na grunt nurkowy można powiedzieć (a w zasadzie napisać), że goniąc za różnymi superaśnymi (jakby to napisał Wojtek) wrakami, widokami, rekordami głębokościami zatracamy często sens nurkowania i radość którą może ono nieść.

Uff, ale poważnie mi to wyszło.
Jarek Andrzejewski - 27-09-2012, 14:42
Temat postu:
Sebastian Popek napisał/a:

Przenosząc to na grunt nurkowy można powiedzieć (a w zasadzie napisać), że goniąc za różnymi superaśnymi (jakby to napisał Wojtek) wrakami, widokami, rekordami głębokościami zatracamy często sens nurkowania i radość którą może ono nieść.


może właśnie to przesłanie przeoczyłem, bo muszę się przyznać, że strasznie lubię wejść do jakiejś wody, popłynąć "na drugi brzeg" albo opłynąć kawałek trzcin i czuję tę radość (a i za plastikami nie gonię i listy wraków do odwiedzenia na tablicy nad biurkiem jeszcze nie mam).
Po prostu nie wpadłem na to, że może być inaczej...
Monika - 27-09-2012, 14:48
Temat postu:
Sebastian Popek napisał/a:
Uff, ale poważnie mi to wyszło.
hello1

Dla mnie napisane w punkt.
Wojtek A. Filip - 27-09-2012, 14:51
Temat postu:
Seba...
Bardzo, bardzo dokładnie - dziękuję.
Grotto8 - 27-09-2012, 16:53
Temat postu:
Sebastian Popek napisał/a:
... goniąc za różnymi superaśnymi (jakby to napisał Wojtek) wrakami, widokami, rekordami głębokościami...

Nurek zakochany we wrakach...
Nurek zakochany w egiptowej wizurze, rybkach, błękicie...
Nurek zakochany w głębokości...
Sebastian Popek napisał/a:
... zatracamy często sens nurkowania i radość którą może ono nieść.

A jaki jest zatem inny sens i radość z nurkowania, dla tych których wymieniłem powyżej ?

Ja np zakochany jestem w polskim jeziorze i morzu. W dnie, piasku, ciszy, locie ... Takim sam sens jak powyższe (wraki, widoki, głębokości)
Monika - 27-09-2012, 18:27
Temat postu:
Istnieje dość wysokie prawdopodobieństwo, że ja wrzuciłabym pieniądz i popędziła dalej myśląc "następnym razem się zatrzymam".

I moim zdaniem jest to konsekwencją tego o czym napisał Sebastian. Jesteście szczęściarzami skoro to Was nie dotyka - ja łapię się, w mojej opinii za często, na tym, że nie mam czasu przystanąć i czymś się zachwycić, choć przecież wiem, jaką przyjemność takie zatrzymanie się by mi sprawiło.
Tomek Płociński - 27-09-2012, 19:43
Temat postu:
Ostatnio grał taki grajek (pewnie nie ta klasa i umiejętności) na stacji metra. Ja też się nie zatrzymałem, nie wrzuciłem mu nic do kapelusza, tak jak większość ludzi. dla mnie był to kolejny grajek, żebrak, ... W tłumie wyłączam zmysły, nie utożsamiam się z innymi. Wiele osób czyta, słucha muzyki, chce sobie stworzyć odrobinę własnej prywatnej strefy. Czas spędzony w zatłoczonych miejscach chcę ograniczyć do minium przez to staję się mniej wrażliwy na otoczenie.

W tym przypadku experyment był trochę nie trafiony, bo przeciętny pasażer metra jest nieczuły na piękno muzyki poważnej, bo zresztą mało kto jest. Trzeba być koneserem aby dostrzec jego piękno.

Ten sam grajek na starówce "zarobi" znacznie więcej bo ludzie mają tam więcej czasu na refleksje, są wyluzowani, stają się bardziej wrażliwi.


Fajnie że dzieci potrafią dostrzec uroki muzyki poważnej.
KSD - 27-09-2012, 20:54
Temat postu:
Rewelacyjna historia, daje dużo do myślenia Smile
Seba - trafny komentarz.

Moim zdaniem, generalnie problem leży w tym, iż niestety ludzie z założenia działają na autopilocie. Codziennie wstają, powtarzają automatycznie te same czynności, gnają gdzieś przed siebie, idą do pracy i wracają z niej, chodząc jak ten chomik w karuzeli - mozna by powiedzieć są pogrążeni we śnie, niejednokrotnie przeżywając tak całe swoje życie. Zerknijcie czasami na przechodniów na ulicy - co chwila mija się ludzi zupełnie pogrążonych w jakichś swoich bardzo głębokich myślach, z oczami wpatrzonymi w jakąś nicość, niejednokrotnie tylko klakson samochodu albo coś podobnego jest w stanie wytrącić ich na chwilę z letargu. Tu jest chyba ten problem, że nie niejednokrotnie nie dostrzega się swiata (i jego piękna) wokół siebie.
atego815 - 28-09-2012, 10:46
Temat postu:
Powiem że ciekawy eksperyment. Chyba zapalił mi czerwone światełko. Może faktycznie idziemy drogą życia, przeoczając to co w nim na prawdę piękne i wartościowe. Może czasem jednak trzeba zwolnić, na dłużej przy czyś się zatrzymać? Confused
dwdlugosz - 28-09-2012, 11:12
Temat postu:
Tomek Płociński napisał/a:
W tym przypadku experyment był trochę nie trafiony, bo przeciętny pasażer metra jest nieczuły na piękno muzyki poważnej, bo zresztą mało kto jest. Trzeba być koneserem aby dostrzec jego piękno.

Tomku odnoszę wrażenie, że w tym eksperymencie właśnie o to chodziło. Przeprowadzenie tego samego eksperymentu eksperymentu w miejscu gdzie ludzie mają dużo czasu i wypoczywają spowoduje dużo większe zainteresowanie tłumu. Opisana sytuacja przez Wojtka moim zdaniem dowodzi, że będąc zaabsorbowani obowiązkami dnia codziennego nie dostrzegamy "niczego" wartościowego i pięknego co nas otacza.
Skłania to do refleksji...
Piotr Stańczuk - 28-09-2012, 11:51
Temat postu:
taką mamy konstrukcję psychofizyczną, że skupiamy się na 1 czynności (kobiety podobno na kilku).
kierujemy samochodem, skupiamy się na jeżdzie, za oknem migają widoczki.....,
zatrzymujemy się , wysiadamy i patrzymy: k...a jak tu pięknie,
pop prostu przełączamy się na co innego.

idąc chodnikiem bardziej zajmuje nas wymijanie psich kup niż dochodząca maestria dźwięku.
poza tym aby ją dostrzec musi być odpowiednia akustyka a dworzec czy schody jej nie zapewniają
Paweł Boruta - 28-09-2012, 12:35
Temat postu:
atego815 napisał/a:
Chyba zapalił mi czerwone światełko. Może faktycznie idziemy drogą życia, przeoczając to co w nim na prawdę piękne i wartościowe. Może czasem jednak trzeba zwolnić, na dłużej przy czyś się zatrzymać?


Zdecydowanie tak. A wiesz co jest najlepsze? Zgadzamy się z tym, kiwamy głową ze zrozumieniem, a potem wracamy do naszych obowiązków, pośpiechu, korporacji...
Monika - 28-09-2012, 12:41
Temat postu:
Paweł Boruta napisał/a:
A wiesz co jest najlepsze? Zgadzamy się z tym, kiwamy głową ze zrozumieniem, a potem wracamy do naszych obowiązków, pośpiechu, korporacji...


Chyba najgorsze...
klon - 28-09-2012, 13:01
Temat postu:
Paweł Boruta napisał/a:
potem wracamy do naszych obowiązków, pośpiechu, korporacji...

zarówno Tomek jak i KSD trafni, moim zdaniem, scharakteryzowali syuację, którą obserwuję wokół siebie, ale odniosę się do przytoczonego przeze mnie wyżej cytatu Pawła -
ze mną jest tak, że właściwie żyję dwoma pasjami - jedną z nich jest nurkowanie i praktycznie cały czas wolny dzielę jedynie na trzy składowe: rodzina, i te dwie pasje - reszta otaczającego mnie świata przepływa obok jak w półmgle - pracuję właśnie w korporacji, ale dawno już zorientowałem się i moi przełożeni również, że pracuję jedynie po to by... zarobić na nurkowanie, reszta jest dla mnie obojętna...
podobnie niestety byłoby chyba, dybym znalazł się w tym metrze...
byłbym całkowicie zanurzony we własnych myślach, daleko odbiegających od otaczającej mnie rzeczywistości i prawdopodobnie nawet nie zauważyłbym kto i co gra - gdzieś na granicy świadomości zarejestrowałbym dźwięk, ale niestety, najprawdopodobniej nie przeanalizowałbym tego na tyle wnikliwie by zidentyfikować utwór o wykonawcy już nie wspominając...

i zgodzę się z Moniką, że to jest:

Monika napisał/a:
Chyba najgorsze...

sido - 28-09-2012, 17:59
Temat postu: Re: Ciekawostka teoretycznie nie związana z nurkowaniem
Wojtek Filip napisał/a:
Hej.
Poniżej opis ciekawego doświadczenia "społecznego".

Obrazek

SKRZYPEK NA STACJI METRA
tłum. AspenTrees78

W waszyngtońskim metrze usiadł pewien człowiek i zaczął grać na skrzypcach. [...]



Tomek Płociński - 28-09-2012, 19:48
Temat postu:
Powinniście kiedyś zobaczyć ludzi np. w japonii w metrze albo pociągu. Tam nawet jakby obok grajka stały dwie nagie kobiety to nikt by się nie zatrzymał Twisted Evil
Grzegorz Mizerka - 29-09-2012, 11:09
Temat postu:
A mi się wydaje, że to kwestia wrażliwości na muzykę. Wyobraźmy sobie, że w miejscu grajka stoi ktoś kto pięknie gra utwór, który jest naszym ulubionym kawałkiem. Myślę, że wielu się zatrzyma i posłucha. Mi zdarzyło się to wielokrotnie. Był taki na prawdę ciekawy projekt- MTV EXPRESS. Odpalcie na yt i posłuchajcie np. kolesi z 2cellos. Myślę, że wysnuwanie daleko idących wniosków z przedstawionego eksperymentu jest delikatnym nadużyciem.
Wojtek A. Filip - 29-09-2012, 12:07
Temat postu:
gmizerka napisał/a:
Wyobraźmy sobie, że w miejscu grajka stoi ktoś kto pięknie gra utwór, który jest naszym ulubionym kawałkiem.

Wtedy doświadczenie mijałoby się z celem, bo zwykle zwracam uwagę na to co lubię 8).
Grzegorz Mizerka - 29-09-2012, 12:20
Temat postu:
Nie wydaje mi się by mijało się z celem.

"Zagadnienia brzmiały: Czy w pospolitym otoczeniu i o niesprzyjającej godzinie potrafimy ujrzeć piękno? A może przestajemy je doceniać? Czy potrafimy dostrzec talent w nieoczekiwanym miejscu?"

To każdy z nas indywidualnie definiuje piękno o czym pisał bodajże Krzysiek.
Wojtek A. Filip - 29-09-2012, 13:46
Temat postu:
gmizerka napisał/a:
To każdy z nas indywidualnie definiuje piękno o czym pisał bodajże Krzysiek
Jasna sprawa

...i jak to Krzysiek, obłożył się od razu swoimi "kto ma, a kto nie ma prawa Rolling Eyes "
A gdyby tak przesunąć się trochę ponad te wszystkie "o gustach się nie dyskutuje" i zobaczyć w przykładzie nie koniecznie wirtuoza skrzypiec?


Kiedy załadowałem ten temat spodziewałem się skrajnie różnych reakcji - żeby dostrzec cel, nie trzeba posiłkować się skrajną abstrakcją - wystarczy obserwować z uwagą otoczenie.
Tymczasem, jak to zwykle bywa ustawiliśmy się w pozycji "ktoś mnie atakuje" lub "muszę się usprawiedliwić".
W pewnym momencie zrobiło mi się autentycznie przykro, że potrafimy tylko w ten sposób postrzegać coś, co nie jest w 300% wyraźnym przekazem. Sebastian szczęśliwie uruchomił osoby dostrzegające coś więcej niż tylko skrzypka tymczasem...
mamy pętlę i znowu wracamy do usprawiedliwień: "gdyby postawić tam Indianina z ogniskiem śpiewającego i tańczącego jakiś swój ulubiony kawałek, to więcej osób zwróciłoby na niego uwagę, bo uruchomiłby ogniskiem więcej naszych uśpionych zmysłów. A gdyby ktoś w milczeniu rzucał w ludzi 100$ banknotami to... wszyscy robiliby uniki i wkurzali się, że ktoś im przeszkadza ?

Dlaczego upraszczać?
Przecież rozwój polega na ustawianiu sobie poprzeczki coraz wyżej, a nie kombinacji jakby tu przejść pod nawet tą zawieszoną jak najniżej 8).
Jedną z naszych kiepskich cech jest to, że nie potrafimy przyjmować danych do analizy od razu, a robimy to dopiero po tym jak zapewnimy sobie bezpieczeństwo, które jest obrazowane na różne sposoby - od usprawiedliwienia się, przez ustalenie zasad, po agresję mającą na celu ukryć to czego czasem nawet o sobie nie wiemy.
Po co tracić na to wszystko czas?
Po raz kolejny zamiast po prostu coś dostrzec wybieramy "nikt mi nie będzie mówił czego mam słuchać!"
Co ciekawe, mimo, że starałem się pokazać, że temat zakładam w związku z nurkowaniem, wolimy tego nie ruszać - znowu pozostajemy przy najwygodniejszym rozwiązaniu: jest skrzypek, a ja wolę Justina Bibera, więc nie widzę skrzypka zatem przykład nietrafiony Confused .
Może gdyby potraktować całość jako dobrą zabawę byłoby nam łatwiej?
Czy obserwując bawiące się dziecko widzimy tylko małego człowieka machającego łopatką w piaskownicy, czy może kogoś kto próbuje (jeszcze nieświadomie) nauczyć się koordynacji obrazu i ruchu? Może tak będzie łatwiej dostrzec w tym nurkowanie?

Analogie nie są trudne, a my ciągle strasznie obawiamy się krytyki, jakiś wyimaginowanych ataków w chwili, kiedy ktoś wybrał inne rozwiązanie niż nasze i najnormalniej chce nam go przedstawić.
Nurkowanie traktuję jako rozwój realizowany przez naukę perspektywistycznego myślenia. Faceci potrafią przewidywać na kilka ruchów do przodu, (przykład z kobietami, które jako jedyne potrafią to robić jest tu do niczego) za to w porównaniu z kobietami jesteśmy leniami - wydaje nam się, że skoro oszukałem samego siebie i nikomu o tym nie powiem, to jestem... sprytny scratch - bo z pewnością nie logicznie myślący Rolling Eyes.


Może warto spróbować rozglądnąć się wokoło i nauczyć się czegoś nowego?

Wojtek.




PS (muzyczne).
Czy zastanawialiście się kiedyś dlaczego ktoś lubi jeden gatunek muzyki, a inny mu nie odpowiada?
Nasze ciało reaguje na każdy rodzaj dźwięków - wystarczy je przyjąć (usłyszeć).
Dlaczego w hipermarketach o różnych porach, w różnych okresach roku muzyka jest inna, czasem głośniejsza, a czasem jej nie ma?
Dlaczego kogoś kto mówi na dany temat słucha się z przyjemnością, a kogoś innego, mówiącego na ten sam temat ignorujemy?
Dźwięki towarzyszą nam przez całe życie, nawet jeżeli nie słyszymy, potrafimy je poczuć.
Nie będę nikogo namawiał na polubienie muzyki klasycznej, ale warto oswoić się z dźwiękami np. instrumentów smyczkowych. Przez skrzypce umarł Janko Muzykant, a teraz ten Joshua Bell w metrze - może jednak coś w tym jest?
Żeby coś poznać, trzeba to przyjąć - jeżeli zakładamy, że czegoś nie lubimy, nie traćmy czasu na próby poznania tego - na pewno się nam nie uda.
Darek Zadumiński - 29-09-2012, 18:57
Temat postu:
jesień dzień robi się coraz krótszy, widać deprecha dopada a z tym naprawdę nie ma żartów.
Turbik - 01-10-2012, 18:10
Temat postu:
Wojtek Filip napisał/a:
gmizerka napisał/a:
Wyobraźmy sobie, że w miejscu grajka stoi ktoś kto pięknie gra utwór, który jest naszym ulubionym kawałkiem.

Wtedy doświadczenie mijałoby się z celem, bo zwykle zwracam uwagę na to co lubię 8).


Czyli uważacie, że ludzie się zatrzymają, gdy usłyszą znany im utwór.
Ale może właśnie takie doświadczenie by pokazało, że ludzie i tak się nie zatrzymają,
bo pomimo tego że znają utwór i dostrzegają jego piękno to po prostu nie mają czasu?

Sam bym się pewnie nie zatrzymał, gdyby mój tramwaj/pociąg miał zaraz odjechać
do pracy. Czy to znaczy że jestem ignorantem muzycznym? Mnóstwo czasu spędzam
na słuchaniu muzyki, również klasycznej, ale mam też swoje obowiązki. Wyjście na
koncert można zaplanować. A uczestnictwo w takim przypadkowym koncercie już nie.
Miejsce też jest wyjątkowe - metro - tam przecież ludzie nie spędzają wolnego czasu.
Gdyby skrzypek stanął w parku to zainteresowanie spacerowiczów byłoby większe.
Czy to znaczy że w parkach jest mniej ignorantów muzycznych?
A może po prostu w parkach jest mniej ludzi, którym się śpieszy? Very Happy
Piotr Szewczyczak - 01-10-2012, 18:53
Temat postu:
Wydaje mi się, ze to dobry przykład testu na wrażliwość i ciekawość otoczenia.
Nie bez powodu to dzieciaki reagowały zainteresowaniem na całą sytuację i to mimo tego, że nie grali hit'ów z minimini.
Sądzę, że takie zdarzenia po prostu powinny nam otworzyć oczy na to jak hmmm bardzo nasze wyobrażenia o nas samych różnią się od tego jacy jesteśmy na codzień w tej szarzyźnie. Zawsze się znajdzie wytłumaczenie dlaczego przeszedłem obojętny, to nie problem, potrafimy być mistrzami w udowadnianiu swoich racji bo są nasze, zamykamy się w poprawności naszego otoczenia, wpadamy w ramy pozorów i konwenansów, ale często taka postawa powoduje, że mija nas coś cennego.
Filozofuje Smile sorki Smile

Niech będzie, pogoda za oknem i jesienna deprecha:) qrde nic z mojego postu nie wynika ale zrobiłem sobie dobrze bo się na chwilę oderwałem:) za co sobie i wszystkim dziękujęSmile

ps. swoją drogą nie spodziewałem się takiej dyskusji czytając wątek na początku.
klon - 02-10-2012, 07:05
Temat postu:
Piotr Szewczyczak napisał/a:
Filozofuje sorki

ależ to właśnie temat do filozofowania, bo jak wszystkie badania, i te pozwalają na interpretację wyników w dowolny sposób w zależności od potrzeb interpretującego... Wink

a teraz trochę realiów, co zapewne zostanie określone jako usprawiedliwianie się, że niby taki nieczuły na piękno jestem i w ogóle Wink
otóż abstrahując od ogólnego piękna otaczającej nas rzeczywistości żyjemy w pewnych uwarunkowaniach, niestety rynkowych, a to wymusza na nas konieczność podejmowania tak haniebnego i nieczułego na piękno zajęcia jak praca...
niektórzy ludzie nie są artystami z zawodu i nie bardzo mają czas na kontemplację opadających, pożółkłych liści klonu podczas popijania przedpołudniowej kawki w kawiarni na starym rynku, w oczekiwaniu na natchnienie...

ja ruszam się jedynie w konkretnym celu i jeżeli to są godziny pracy to przemieszczam się w celach zawodowych. tak planuję sobie wtedy trasę żeby wykorzystać środki komunikacji do jak najefektywniejszego przemieszczenia się z punktu A do punktu B.
Ponieważ nie jest to urlop na Lofotach to nie planuję trasy z uwzględnieniem zwiedzania czy przystanków na podziwianie krajobrazów.
Zakładam przemieszczenie się pomiędzy tymi punktami w jak najkrótszym czasie tak by jak najwięcej czasu poświęcić na spokojne wykonanie pracy na miejscu - nie oglądam się wtedy na boki i nawet jakbym zidentyfikował to jako super to nie zatrzymałbym się bo nie taki miałem cel.
tak działam w pracy na codzień i nie ma opcji bym to zmienił - nie zdążę wtedy z pracą.

tak ja pisałem wyżej - jeżeli snuję się po mieście w czasie wolnym to pewnie byłbym wtedy dobrym obiektem do takich badań i pewnie zachowałbym się jak już wspominałem.

pomijając fakt, że te badania można dowolnie wykorzystać do wysnucia dowolnych wniosków w zależności co akurat chce się nimi pokazać - fajny materiał to kampanii społecznych:
- a to do nacisków na pracodawców, że pracowników za mocno wyciskają i powodują zagonienie i utratę wrażliwości
- a to nagonkę na media, że lansują masowoą pokulturę powodując utratę wrażliwości na muzykę klasyczną
- a to wreszcie podkład do szerokiego programu warsztatów dla zabieganych
- a kończąc na akcji massmediów mającej na celu wykazanie, że społeczeństwo nie potrzebuje już muzyki klasycznej i ma ją gdzieś a ta nadaje się jedynie do puszczania w przedszkolach...

każdy może wyciągnąć z tego coś dla siebie bo jak Piotr wyżej słusznie zauważył:

Piotr Szewczyczak napisał/a:
potrafimy być mistrzami w udowadnianiu swoich racji bo są nasze

tylko to działa w każdą stronę - każdy potrafi udowadniać swoją rację - i ci, którzy się "usprawiedliwiają" i nie tylko...

2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group and little modified v 0.1 by Mariusz