Forum Dive Trek Group

NACD - Raport z kursu jaskiniowego na florydzie - dluugie

Mania - 28-07-2006, 17:21
Temat postu: Raport z kursu jaskiniowego na florydzie - dluugie
Ten sam raport zamiescilam na forum-Nuras

Przyjezdzam do Ginnie Springs rano. Jestem pierwsza i trudno mi uwierzyc, ze jestem w miejscu, o którym tyle czytalam i które tak bardzo chcialam zobaczyc. Nie mowiac o nurkowaniu. Zaparkowalam mojego slicznego chevroleta 300 tuz przy sklepie. Sklep, bar i sprezarkownia – wszystko w jednym budynku.
Kupuje sobie kawa i siadam na zewnatrz. Za chwile pojawia się Linda – asystenkta mojego instruktora (robi kurs instruktora cavern). Tuz po niej przyjezdza Rick – mój instruktor. Widzimy się po raz pierwszy w zyciu, wiec na poczatku jest troche sztywno. Ale na krotko. Siadamy najpierw do wypelniania papierow – jest tego troche….

Po papierkowej robocie placimy za siebie w Ginnie – jeden dzien nurkowania kosztuje około 30 USD (nie pamietam dokladnie). Na reke zakladaja mi opaske, drugi kawalek papierka wieszam na lusterku samochodu. I nad wode.
Sporo ludzi, nie tylko nurkow – Ginnie jest także miejscem kamipngu, ulubionym przez studentow pobliskiego college’u. Caly dzien uplywa nam na zajeciach na powierzchni.
Teoria – historia powstawania jaskin, rodzaje jaskin, wejsc do jaskin, potem rzeczy czysto nurkowe. Goldline, safety reel, gap reel, jump reel (te dwa ostatnie nie maja odpowiednikow po polsku). Podstawowe zasady nurkowania w jaskiniach – sprzet, zarzadzanie gazem, dopasowywanie butli poszczegolnych czlonkow zespolu. Tutaj pojawiaja się problemy – liczenie gazu w stopach szesciennych i psi sprawia mi problemy. Na szczescie mój instruktor jest Kanadyjczykiem, wiec nie ma problemow z przejsciem na litry i bary. Wieksze problemy ma Linda. Ale przynajmniej zapamietalam, ze jeden bar to 15 psi.

W lesie (caly teren Ginnie to w zasadzie las) cwiczymy poreczowanie. Z otwartymi oczamy i z zamknietymi. Prowadzenie poreczowki, pierwsze jej wiazanie (tie off), drugie, zwijanie poreczowki. Potem szukanie zagubionej poreczowki oraz zagubionego partnera. Już na wstepie poznaje dosc brutalne zasady nurkowania jaskiniowego. Szukaj partnera tylko jeśli masz dosyc gazu i masz na to czas. Jeśli nie – ratuj siebie. Rick twierdzi, ze nurkowanie jaskiniowe to nurkowanie solo wykonywane jako dzialalnosc towarzyska.

Wszystkie zabawy z poreczowka trwaja kilka godzin – konczymy poznym popoludniem i jedziemy do High Springs na kolacje. Zaraz obok knajpy, w ktorej jemy jest sklep i centrala Salvo. Jakies 200 metrow dalej jest centrala i sklep GUE oraz Halcyona. Samo High Spring nie jest wielka miejscowoscia, a ma kilka sklepow i centrow nurkowych.
Sobota rano – stawiam się w Ginnie o 9 rano. Przyjedza jeszcze dwoch znajomych – będą nurkowac ze mna. Przenosze sprzet (amerykanskie twiny to katastrofa – ciezke jak diabli). Ale jakos sobie radze – troche cwiczen robionych wczesniej daje efekt – dla ciekawych mam 2x85 cf) na laweczki zrobione specjalnie na nurkow – tuz przy wejsciu do Ballroom – cavern. Wchodzimy do wody i wtedy po raz pierwszy robie head to toe check – czyli sprawdzanie razem z partnerami wszystkich elementow sprzetu. Przy czym automaty sprawdza się z glowa zanurzona w wodzie – tak żeby zobaczyc czy dzialaja w wodzie, a nie na powierzchni. Po zanurzeniu się robimy jeszcze s-drill oraz v-drill. Pierwsze nurkowanie to po prostu zanurzenie się i zwiedzenie groty. Doplywamy do kraty zagradzajacej dalszego wstepu. Czuc calkiem mocny prad – trzeba się trzymac kraty – inaczej po prostu porwalby nurka. Wynurzenie i chwila przerwy. Kolejne nurkowanie to już cwiczenia. Mam poprowadzic poreczowke – od wejscia az do kraty, a potem ja zwinac. Jakos poszlo, ale tak naprawde miejsca do zaczepienia poreczowki pokazuje mi Rick. Drugie cwiczenie – Rick rozciaga poreczowke po calym „basenie”, a wiec i w grocie i poza nia. Jest tego sporo….. Zamieniamy maske – teraz mam czarna maske i moim zadaniem jest przeplynac calosc nie gubiac poreczowki (Rick mocno się stara bym ja zgubila), a potem (nadal w czarnej masce) te poreczowke zwinac. I tu okazuje się, ze kolowrotki to starsznie agresywne narzedzia – zaatakowal mnie kilkakrotnie. Efekt był taki, ze tak zaplatalam poreczowke wokół kolowrotka, ze trzeba było go rozkrecic. Wynurzenie omowienie nurkowania ze szczegolami. I powtorka. Tym razem kolowrotek tez atakuje, ale troche rzadziej. Caly dzien spedzilismy w wodzie cwiczac poreczowanie. W sumie 4 godziny pod woda.

Po poludniu teoria. W tym samym czasie w Ginnie odbywa się spotkanie zarzadu NACD (National Assotiation of Cave Divers), wiec mogę sobie obejrzec kilku znanych nurkow jaskinowych. Siedzac przed sklepem pisze egzamin z cavern, w tym czasie Rick zaglada na posiedzenie zarzadu zostawiajac mnie pod opieka Lindy. Wieczorem czas na kolacje i do lozka. Mieszkam w motelu, jakies 10 mil od High Springs. Jak dojechalam to po prostu padlam i zasnelam jak dziecko.

Pobudka wczesnie rano, kawa (brrr, tutaj kawa nazywaja brazowa wode, wiec od paru dni nosze ze soba kawe rozpuszczalna i dosypuje do tego co daja – wtedy mogę się obudzic) i paczek. Jade do Ginnie. Okazuje się, ze dzis wchodzimy już do jaskin. Devil’s Ear jest pierwsze. Do Devil’s Ear wchodzi się pod prad i to calkiem silny prad. Rick radzi mi bardzo szybkie zanurzenie. On rusza pierwszy i znika w pol sekundy. Ja zatrzymalam się na granicy. Patrze w dol, czuje silny prad i….chce zrezygnowac. Cala zabawa trwala kilka minut, patrze w dol i pokazuje nie. Patrze w gore i kiwam glowa, ze tak. Wiec niby gotowa znowu patrze w dol i…”o nie!!!” W miedzyczasie Rick wrocil, wynurzylismy się. Mowie, ze nie mogę tak szybko, ze się troche boje…. W koncu schodzimy po woli, wciagam się na dol rekoma. Udalo się!!!! Jestem tuz przy wejsciu do Devil’s Ear. Prowadze poreczowke (caly czas pod prad) az do goldline, która zaczyna się tuz za slynnym znakiem STOP IF NOT CAVE CERTIFIED. Blokuje kolowrotek i dalej posuwamy się wzdluz goldline. Mam po prostu wycieczke po przepieknej wapiennej jaskini. Wracamy, zwijam poreczowke. Omowienie, a raczej wysmiewanie) moich wachan przed wejsciem. Sama smieje sie z siebie. Już wiem, ze jaskinie mi się podobaja. Ze zamknieta przestrzen wcale mi nie przeszkadza, chociaz jak przez chwile o tym pomysle, to pojawiaj się ciarki. „Wszystko co cwiczymy robimy nie po to, by wejsc do jaskini, ale po to, by z niej wyjsc” – przypomina Rick na kazdym kroku. No wlasnie – wyjsc i to calo.

Drugie nurkowanie – znowu prowadze poreczowke do goldline, potem dochodzimy do Lips. Tam Rick daje mi czarna maske i gdzies mnie przenosi. Trace poczucie kierunku….Mam znalezc zagubiona poreczowke. Metodycznie posuwam się, ale nijak nie mogę jej znalezc. Czyli krotko mowiac – wlasnie zginelam. Wracamy.

Trzecie nurkowanie – tym razem Devil’s Eye. Okropny prad, wiec do jaskini się wchodzi na zasadzie „pull and glide” czyli po prostu wciagania się po skalach. Naprawde przydaje się ogolne wysportowanie. Znowu prowadze poreczowke do goldline, dochodzimy do Devil’s Ear i tam szukam zagubionego partnera. Ufff, udalo się – znalazlam. Wracamy do kolowrotka, probuje go odczepic i w ogole nie zauwazam, ze w tym czasie mój partner pokazuje mi OOA. Zauwazylam to dopiero po kilku chwilach – podaje swój automat i nagle gasna nam wszystkie latarki – musimy wyjsc po ciemnku. Wyjscie się udalo, ale tak naprawde mój partner zginal – zanim dostal ode mnie automat to już się udusil (mam nadzieje, ze w rzeczywsitej sytuacji po prostu wyrwalby mi automat z ust). Podsumowanie nurkowania – katastrofa – zabilam siebie, a potem partnera. Uswiadamiam sobie, ze trzeba mieć oczy naokolo glowy i rownoczesnie widziec oraz robic kilka rzeczy na raz. Troche jak przy prowadzneiu samochodu, ale jeszcze trudniej.

Czwarty nurek – wracamy po kolowrotek, zwijam poreczowke.

Podsumowanie calego dnia – mam kompletnie zdarte opuszki palcow i to do krwi. Witaj w nurkowaniu jaskiniowym, mowi Rick z usmiechem. Jedziemy na kolacje do kolejnego slynnego miejsca w swiecie florydzkich nurkow jaskiniowych – czyli do Sonny, obok którego jest kolejne wejscie do kolejnej jaskini.

Kolejne zajecie za 2 tygodnie – na razie ruszam na poludnie Florydy. Przez caly tydzien nurkuje, najpierw w Ft. Lauderdale, potem na Keys. Kilka rewelacyjnych wrakow, w tym jeden, który pokochalam od pierwszego wejrzenia – Spiegel Grove. A zobaczylam gora ¼ wraku i to glownie z gory. Już wiem, ze musze tutaj wrocic. W sumie nurkowalam na Tenneco towers (obie), Jim Atria, Robert Edmister Twenty, Oakland ledges, Duane, Benwood i Molasses Reef.

Powrot do nurkowan jaskinowych po tygodniowej przerwie w nurkowaniu. Tym razem jedziemy do Peacock Springs. Tez piekna wapienna jaskinia, tym razem w ogole bez pradu. Za to ucze się przechodzenia przez waskie przejcia (Peanut tunnel), ale oczywiście bez zdejmowania sprzetu (intro to cave nie przewiduje zdejmowania sprzetu, ani bocznego mocowania butli). Trzeba jednak bardzo uwazac – neutralna plywalnosci jest kluczowa. Prowadze poreczowke do goldline. Plyniemy dalej i to jedyny moment, kiedy moge podziewiac piekno otoczenia. Ptrzy okazji trzeba zapamietywac topografie. I dobrze, po okazalo się, ze mamy awarie swiatej i wracac trzeba po ciemku. A kilka przejsc jest zdradliwych…..doszlismy do konca goldline i tam się okazuje, ze mój buddy znowu zniknal…(on się lubi gubic). Szukam go, i z naprzeciwka plynie jakis dwoch nurkow (to znaczy widze 2 swiatla). Pytam się ich czy ok., oni odpowiadaja, a ja przez sekunde mysle, ze znalazlam swojego buddy. Po chwili jednak uswiadomilam sobie, ze to inni nurkowie. Wiec szukam dalej i znalazlam. Ufff.

Drugie nurkowanie – dochodzimy do Pothole tunnel. I znowu OOA, tym razem to ja nie mam powietrza. Mój partner jest dawca, zaczyna mnie wyprowadzac i znowu awaria swiatel. Wychodzmy po ciemku – jako biorca jestem pierwsza, wiec musze macac wszystko przed soba, żeby nie walnac gdzies glowa w sciane. Doszlismy do naszej poreczowki, tam o dziwo nasze latarki zadzialaly  Zwijam poreczowke i wychodzimy.
Niestety radosc z w miare udanego nurka trwala krotkie. Kolejne nurkowanie to jedna, wielka katastrofa. Zaczelo się niewinnie, Jak tylko dalam znac, ze zawracamy (pamietajac o wszystkich czlonkach zespolu – z czym do tej pory było roznie), Rick pokazal OOA. Nurkowalismy we trojke, wiec biorca jest po srodku. Ja prowadze. Przechodzimy przez ten waski Peanut tunnel, gdzie trzeba się wciagac, a on pcha mnie do przodu. Usiluje się zatrzymac, ale bezskutecznie. Pare razy zaklinowalam się, dobrze, ze pamietalam, ze skala jest tutaj pod katem, wiec trzeba się tylko lekk zsunac w dol. I wciąż mnie popycha. OK., mysle sobie, rozumiem, ze jest spanikowanych nurkiem, ale dlaczego az tak?????? No i to wszystko dzieje się oczywiście po ciemnku, bo latarki nie dzialaja (to musialy być latarki pewnej znanej firmy, które wciąż się zalewaja Smile. Przeprowadzilam Ricka, koniec cwiczenia, swiatla wlaczone i probuje znalezc zagubiona line – tym razem w czarnej masce. Znowu jej nie znalazlam Sad
W trakcie poszukiwan skonczylo mi sie powietrze, wiec jestem OOA. Mój partner mnie prowadzi dochodzimy do mojego kolowrotka i lapie mnie straszny skurcz. Ale nie ma czasu na rozprostowywanie nog, wiec plyne dalej wyjac w duszy z bolu. Mam wszystkiego dosyc.

Na pocieszenie zabieraja mnie na kolacje do kolejnego kultowego miejsca nurkow jaskiniowych (bywali tam wszyscy, w tym Exley) – czyli Luraville Country Store. Polaczenie sklepu z hamburgerownia. Ale stol, przy którym się siedzi jest po prostu mapa Peacock – jaskini w calosci odkrytej i spenetrowanej wlasnie przez Exleya. Zreszta przy schodach, po których się wchodzi do jaskini jest kamien pamiatkowy, na którym tablica z napisem, ze te schody zbudowano ku pamieci Exleya.

Tym razem nocuje u Lindy. Linda ma maly domek, który wynajmuje nurkom. Polecam wszystkim, którzy wybiora się w tamten region nurkowac. Bardzo blisko Ginnie, a nocleg kosztuje 30 dolarow za dobe (taniej nigdzie nic nie znajdziecie). Domek to w pelni wyposazona kuchnia, mala jadalnie, potem wchodzi się do saloniku (telewizor, dvd) i sofa, która się rozklada. Z saloniku wchodzi się do lazienki. Drugie miejsce sypialne jest na antresoli. Z boku domku specjalne miejsce do plukania i suszenia sprzetu, a obok grill. A wszystko to w lesie, z dala od cywilizacji (ale prad i woda biezaca sa:) Po prostu marzenie, wiec serdecznie polecam. Wieczorem cwiczymy na powierzchni uwalnianie zaplatanego nurka oraz poszukiwanie przerwanej poreczowki.

W niedziele poznaje kolejna jaskinie centralnej Florydy – Manatee. Jak zobaczylam wejscie to w zasadzie odmowilam nurkowania – woda kompletnie przykryta rzesa wadna (oni to nazywaja duck weed). To swinstwo przyczepia się do wszystkiego – po wyjsciu czlowiek jest caly zielony. Dlatego tuz przy wejsciu jest prysznic – można umyc siebie i sprzet. Manatee jest inna jaskinia niż dotychczasowe – jest czarna. Rzesa i kolor skaly powoduja, ze w zasadzi już po zanurzeniu nic nie widac – jest naprawde ciemno. Prowadze poreczowke do goldline, plyniemy przed siebie. Zawracamy, a ja zwijam poreczowke bez maski. Nie pamietalam jak zaplatalam kolowrotek do goldline i troche się nameczylam z jego odplataniem. Po tym nurku po raz pierwszy uslyszalam od ricka, ze cos zrobilam dobrze. Jak do tej pory to było twoje najlepsze nurkowanie – powiedzial. Rick nie chwali swoich kursantow na kazdym kroku, raczej wrecz przeciwnie, wiec takie zdanie w jego ustach naprawde sprawilo wielka radosc.

Drugie – ostatnie kursowe nurkowanie. Prowadze poreczowke do goldline – tym razem mamy prad upstream, czyli idziemy pod prad. Doszlismy do punktu zawracania (zawracanie jest uzaleznione og ilosci gazu – w moim przypadku musi to być 1/6 gazu). Cwiczymy wyciecie zaplatanego nurka, ale oczywiście nie przecinamy goldline. Potem cwicze szukanie przecietej liny – te cwiczenia poszly calkiem niezle. Ale jak tylko skonczylam mój partner jest OOA. Wychodzimy, a na goldline nie ma naszego kolowrotka. Jednak widac z gory swiatlo, wiec ja chce ruszyc do przodu. Mój blad – przeciez moglismy się zgubic, a to co wydaje mi się wyjsciem może nim nie być. Dlatego trzeba wyjac safety reel, podlaczyc się do goldline i zaczac wychodzic – gdyby się okazalo, ze przeswit jest zbyt maly, by wyjsc – mam jak wrocic do goldline. Ponownie gubie line, ale tym razem wreszcie ja znajduja – poczulam ja na lydce (podobno była tam przez jakis czas i wszyscy się zastanawiali kiedy ja poczuje). Naprawde wielka radosc!!!! Wygralam z tym kawalkiem nylonu…..Potem kolejne cwiczenie – w czarnej masce doplyniecie do odwroconego partnera, który jest 15 metrow dalej, żeby dal mi powietrze, bo ja już nie mam go wlasnie od 15 metrow.

Koniec nurkowan. Troche zaluje – zagnam się z jaskiniami i sprzetem – to było ostatnie nurkowanie na tych wakacjach. Po poludniu, w trakcie kolacji pisze egzamin. I ostateczny wyrok – ZDALAM!!!!! Teraz musze cwiczyc, a jak opanuje wszystkie drills w miare przyzwoicie mogę wrocic i szkolic się dalej. A w moim logbooku jest plastik – intro to cave diver….

Mania
KrzyHo - 28-07-2006, 17:45
Temat postu:
Dzięki za relację i serdeczne gratulacje.
Kurna! chyba fajne te jaskinie są Mr. Green

Pzdr
KrzyHo
Mania - 28-07-2006, 18:06
Temat postu:
Bedzie jeszcze kilka zdjec, ale tylko "nawodnych". Musze je zaladowac do komputera....
Mania
Dorota i Wojtek - 28-07-2006, 20:09
Temat postu:
Gratulujemy!

Ginnie to miejsce, do którego trzeba wrócić - to czy jest się nurkiem jaskiniowym czy snorklowcem pozostaje tu sprawą mało istotną - w pełni podzielamy Twoje opinie na temat tej okolicy...

Super relacja - dzięki SmileSmile
kjar - 28-07-2006, 20:33
Temat postu:
Brawo Maniu! Ciekawa relacja. Czekamy na zdjęcia.
Edi - 28-07-2006, 20:48
Temat postu:
Mania hello1 - gratuluję i tak jak napisał kjar - czekam z niecierpliwością na zdjęcia.


Pozdrawiam Edi
TomM - 28-07-2006, 20:50
Temat postu:
Maniu! Przyjmij proszę serdeczne pozdrowienia i gratulacje. Najbardziej (poza waCHaniem) podobało mi się szukanie zgubionej poręczówki w czarnej masce. Chyba sobie taką zrobię.... A co! I uśmiechnąłem się czytając o ćwiczeniach bezdechowych - wypisz wymaluj takich jak IANTD.... Napisz coś więcej o wymaganiach, no i co to za tajemniczy Rick i kogo spotkałaś....
Naprawdę "The Last Dive" się przypomina...
Tylko oni to robili combo i to po kursie (de facto) podstawowym.
Nie czułaś ducha Rouse'ów?
KasiaK - 28-07-2006, 20:55
Temat postu:
super!!!!

Mania debeściaku! Mr. Green

ekstra ta relacja...prawie w monitor wlazłam czytając Laughing


posłuchaj posłuchaj.....teee wraczki tam noooo wieszzzz? to jakbys sie jeszcze wybierała, zeby tam wrócic, to nie zapomnij o kolezance Wink Mr. Green

gratulejszyn!!
Kamil Kepa - 28-07-2006, 22:24
Temat postu:
Prosze przyjac moje gratulacje Mania, mozna powedziec ze wiem przez co przeszlas , i musialo to byc dosc strseujace Smile Ale kto nie lubi stresu.


Teraz jedna rzecz mnie dziwi, z tego co przeczytalem pare razy nie idalo ci sie czegos tam zrobic, a to zguba part nurka, a to nie znalezienie poreczowki, (porsutu pech), i jednak zdalas ?? hmm... dosc dziwni sa ci US insturkotrzy niedosc ze to jest level Cave.


A tak do rzeczy, co ja bym dal zeby walsnie w tych miejscach nurkowac Smile ehh....



kamyk Very Happy
Mania - 29-07-2006, 02:12
Temat postu:
TomM napisał/a:

Naprawdę "The Last Dive" się przypomina...
Nie czułaś ducha Rouse'ów?

TomM czulam ich ducha. Przede wszystkim przezylam te sama scene, jak stary Rouse w Ballroom doszedl do kraty i poczul prad i chcial wejsc dalej. Jak sie znalazlam przy tej kracie juz wiedzialam dlaczego on chcial dalej. W Ginnie byli razem ze mna, naprawde.

Spotkalam cala "gorke" NACD, czyli najstarszej amerykanskiej organizacji nurkow jaskiniowych, do ktorej w zasadzie naleza wszyscy. Moj instruktor - Rick Murcar jest wiceszefem NACD. NACD powstalo w 1968 roku i jest wspoltworca wielu obecnych technik i zasad bezpieczenstwa w nurkowaniu jaskiniowym. Jednym z zalozycieli byl miedzy innymi Tom Mount i Larry Briel.
Poza tym spotkalam paru DIRowcow oraz Barrego Millera (wlasciciel Salvo), u ktorego zreszta kupilam swoja latarke. Te podobno sie nie zalewaja, w przeciwienstwie do tych ze sklepu na South Main Street (wtajemniczeni wiedza Wink ).

kamyk napisał/a:
Teraz jedna rzecz mnie dziwi, z tego co przeczytalem pare razy nie idalo ci sie czegos tam zrobic, a to zguba part nurka, a to nie znalezienie poreczowki, (porsutu pech), i jednak zdalas ?? hmm... dosc dziwni sa ci US insturkotrzy niedosc ze to jest level Cave.

Kamyk - ani razu nie zgubilam partnera - zawsze go znajdywalam. A szukanie liny cwiczylam tak czesto, az wreszcie ja znalazlam. Czyli kazde cwiczenie, ktore nie wychodzilo bylo powtarzane az do skutku. Inaczej bym nie zliczyla tego kursu - wymagania sa ostre. I nie ma poblazania, mimo ze zrobilam TYLKO intro to cave.

KasiaK napisał/a:
posłuchaj posłuchaj.....teee wraczki tam noooo wieszzzz? to jakbys sie jeszcze wybierała, zeby tam wrócic, to nie zapomnij o kolezance Wink Mr. Green


Kasia - to moja najnowsza milosc (poza jaskiniami oczywiscie)
http://spiegelgrove.com

Zdjecia beda, ale tylko "nawodne" - niestety nie ma podwodnych z jaskin bo ortodonty aparat, ktory mial jechac ze mna, sie wzial i popsul....Musze tylko sie wreszcie rozpakowac i wydobyc z dna torby ze sprzetem nurkowym kabelek do zgrywania zdjec z aparatu
Smile

Mania
Kamil Kepa - 29-07-2006, 02:54
Temat postu:
Mania napisał/a:
Kamyk - ani razu nie zgubilam partnera - zawsze go znajdywalam. A szukanie liny cwiczylam tak czesto, az wreszcie ja znalazlam. Czyli kazde cwiczenie, ktore nie wychodzilo bylo powtarzane az do skutku. Inaczej bym nie zliczyla tego kursu - wymagania sa ostre. I nie ma poblazania, mimo ze zrobilam TYLKO intro to cave.




Dziekuje za wyjasnienie Smile bo z tego co napisalas to wyniaklo ze nie zrobilas ow rzeczy a i tak zdalas Smile Gratulacje ja moj Full Cave Course mam 8,9,10 August Smile


Kamyk
WolfEeel - 29-07-2006, 03:56
Temat postu:
Maniu serdeczne gratulacje!!!!
KasiaK - 29-07-2006, 10:11
Temat postu:
Mania napisał/a:


Kasia - to moja najnowsza milosc (poza jaskiniami oczywiscie)
http://spiegelgrove.com


nie otwiera sie Confused
Mania - 29-07-2006, 12:36
Temat postu:
nie wiem dlaczego...
mnie sie otwiera
wpisz w google Spiegel Grove - to bedzie pierwsza strona jaka sie pojawi

Mania
Mania - 29-07-2006, 13:41
Temat postu:
No to kilka obiecanych zdjec...
Mania - 29-07-2006, 13:43
Temat postu:
I cos dla Kasi K

Spiegel Grove - jego najwyzszy punkt
Mirka Żytkowska - 29-07-2006, 13:45
Temat postu:
Maniu, sredeczne gratulacje z powodu ukończonego kursu!

Mam pytania: czy wcześniej w jakiś konkretny sposób przygotowywałaś się do kursu? Z Twojego postu wnioskuję, że były to co najmniej ćwiczenia na poprawę siły fizycznej, ale czy oprócz nich wykonywałaś jakieś nurkowania, które miały być szczególnie pomocne w trakcie kursu (np. z naciskiem na ćwiczenie jakiejś konkretnej umiejętności)?

Ile nurkowań wchodzi normalnie w zakres kursu intro to cave diver? Czy też może nie ma stałej liczby, a ostateczna ilość wykonanych nurkowań jest zależna od tempa opanowywania umiejętności?
Jakie są kryteria zaliczenia kursu? W jakich przypadkach dochodzi do jego oblania?

Również czekam na zdjęcia Very Happy , pozdrowienia,
Mirka
Mania - 29-07-2006, 14:12
Temat postu:
Mirka - zdjecia juz sa.
Co do cwiczen - musialam pocwiczyc troche by podreperowac moja nadwyrezona zlamana noga forme fizyczna. Natomiast nie robilam dodatkowych cwiczen pod woda. ale przerobilam cala teorie przed przyjechaniem do USA - dostalam podrecznik wczesniej poczta.

Kurs przewiduje MINIMUM 8 nurkowan. Sa scisle okreslone kryteria, ktore musisz spelnic, zeby zdac. jesli ich nie spelniasz to nie zdajesz (mimo ze zaplacilas za kurs). Te kryteria to:
plywalnosc, trym, propulsion techniques (musi byc modified frog kick, modified flatter, backkick - ten akurat troche cwiczylam na basenie ostatnio) oraz konkretne zadania - czyli poreczowanie i zwijanie poreczowki w warunkach normalnej i zerowej widocznosci, nawigacja, szukanie zagubionej liny po ciemku, szukanie zagubionego partnera, wycinanie zaplatanego partnera, szukanie zerwanej liny, OOA we wszelkich mozliwych kombinacjach (nurkowanie w parze, nurkowanie we trojke, OOA w warunkach normalnej widocznosci, OOA w warunkach zerowej widocznosci). Jest tego jeszcze troche....
Wszystkie te cwiczenia musza byc wykonane prawidlowo. Plus - instruktor musi miec pewnosc, ze sie do tego nadajesz (rowniez psychicznie - czyli jak radzisz sobie ze stresem, w warunkach zamknietej przestrzeni, itp). oczywiscie reszta zalezy od instruktora - jesli chce ci poswiecic wiecej czasu bys opanowala te wszystkie cwiczenia to poswieci. Jesli mu sie nie chce to po prostu cie obleje i tyle. Mojemu instruktorowi sie chcialo. Naprawde - to swietny nauczyciel!!!!!

A tutaj jeszcze kilka zdjec z nurkowan niejaskiniowych. Nie sa one mojego autorstwa tylko moich znajomych, z ktorymi nurkowalam, ale pokazuje je za ich zgoda....

Dla KasiK zdjecia kolejnego pieknego wraku jakim jest Duane. Bardzo mi sie podoba, ze na florydzie wraki zatapia sie specjalnie by tworzyly sztuczna rafe koralowa. Szkoda, ze u nas tak nie robia.....
JacekJ - 29-07-2006, 19:26
Temat postu:
Mania napisał/a:
Slynna kanjpa Sonny, przez ktora przechodzono badajac jaskienie, ktore sa pod spodem. A goscie sobie spokojnie jedli...- kto pamieta ten film?


Water's Journey ? -> http://www.karstproductions.com/watersjourney.html
Mania - 29-07-2006, 20:30
Temat postu:
no wlasnie
KasiaK - 30-07-2006, 20:55
Temat postu:
dzięks za zdjątka Smile

szkoda tylko, ze dla mnie wiekszosc z nich jest niedostepna Sad i jeszcze długo tak pozostanie ehhh Sad
JacekJ - 31-07-2006, 10:48
Temat postu:
Relacja bardzo ciekawa, szkoda że nie wziełaś z sobą jakieś asystenta do robienia zdjęć podwodnych. Na drugi raz (drugie szkolenie) proszę wieź z sobą jakiegoś Mr. Green
Habibi - 18-08-2006, 22:17
Temat postu:
Droga Maniu!!!!!
Gratuluje ukonczenia kursu no i dzieki za tak wspaniala relacje Twojej podrozy.
Pozdrawiam!!!!!!

Habibi Georg Post
Sonny - 31-08-2006, 00:11
Temat postu: Re: Raport z kursu jaskiniowego na florydzie - dluugie
Mania napisał/a:
Jedziemy na kolacje do kolejnego slynnego miejsca w swiecie florydzkich nurkow jaskiniowych – czyli do Sonny, obok którego jest kolejne wejscie do kolejnej jaskini.

Mania


Mr. Green Mr. Green Mr. Green Mr. Green
Mania - 31-08-2006, 13:23
Temat postu:
Wiedzialam, ze Cie to ucieszy. Zrob sobie z tego avatar!!!!! Bedzie lepszy niz ten aktorzyna....
Mr. Green
Mania
Sonny - 31-08-2006, 14:50
Temat postu:
Maniu nawet nie wiesz jak bardzo mnie to ucieszylo, gdy tylko zobaczylem zdjeciu odrazu usmiech na Twarzy...a co do Avatora...SWIETNY pomysl Smile
Mania - 31-08-2006, 16:25
Temat postu:
A na FN tez zmieniles avatar?

Mania

2.0 Powered by phpBB modified v1.9 by Przemo © 2003 phpBB Group and little modified v 0.1 by Mariusz