Stopień nurkowy: GUE T2+, Cave
Ilość nurkowań rocznie: 365
Stopień instruktorski: emeryt :)
Ubezpieczenie: DAN/PROGLD
Oznaczenie stage: WAF Pomógł: 125 razy Wiek: 54 Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 11932 Skąd: Warszawa
Wysłany: 26-11-2008, 16:32 Mamy polskiego instruktora NACD :)
Z tajnych źródeł pochodzi informacja, że Robert Klein został pierwszym polskim instruktorem jaskiniowym w amerykańskiej organizacji NACD
Serdecznie gratuluję, tym bardziej, że instruktorów szkolących w systemie NACD w skali świata jest bardzo niewielu
gratulacje,tym bardziej,ze w składzie instruktorskim sami amerykańce,meksykańczycy,jeden austriak i dwóch słoweńców napisz coś na temat samego kursu,czy jest bardzo ciężki ,czy po prostu kwestia opłaty i zaliczenia.
Stopień nurkowy: T2
Stopień instruktorski: IT Pomógł: 6 razy Wiek: 49 Dołączył: 23 Cze 2008 Posty: 521 Skąd: Warszawa
Wysłany: 26-11-2008, 21:15
Wojtek napisał/a:
Z tajnych źródeł pochodzi informacja, że Robert Klein został pierwszym polskim instruktorem jaskiniowym w amerykańskiej organizacji NACD
To nie takie tajne źródła, bo Robert sam mi to wczoraj osobiście powiedział. Niestety, w ramach swojej ignorancji jaskiniowej, nie bardzo doceniłem o co chodzi. Teraz poczytałem i gratuluję
Dobrze, że przynajmniej czapkę z głowy zdjąłem wchodząc do mieszkania
Wiek: 54 Dołączył: 02 Wrz 2008 Posty: 130 Skąd: Warszawa
Wysłany: 27-11-2008, 11:52
Dzięki za miłe słowa.
Może na początku wyjaśnienie czemu NACD. Gdy zacząłem jeździć na Florydę, zorientowałem się, że dostęp do wielu ciekawych jaskiń jest mocno ograniczony i jednym z warunków jakie trzeba spełnić, żeby w nich zanurkować to certyfikat NACD lub NSS-CDS (uznawany wymiennie). Takie jaskinie to np. słynny Diepolder II i III. Tam nie wystarczy IANTD, TDI czy nawet GUE. Ponieważ bardzo chciałem tam zanurkować, musiałem zrobić cross swoich uprawnień na poziomie nurka. Ponieważ sam szkolę jaskiniowo, chciałem by osoby, które kończą u mnie kurs nie miały takich problemów i w przyszłości mogły mieć łatwiejszy dostęp do najlepszych jaskiń. Dowiedziałem, się też, że GUE i NACD powoli zaczynają sobie wzajemnie otwierać jaskinie (Indian Springs, Emerald Sink, może w końcu i Wakulla) . Stąd pomysł na cross do NACD i oferowania podwójnych certyfikatów. Formalnie nie było problemu, bo „szef” Tom Mount był jednym z założycieli NACD i nawet był na konferencji NACD, wiec konfliktu interesów nie będzie. Poza tym w Meksyku i USA wielu instruktorów oferuje podwójne czy nawet potrójne certyfikacje – taka jest praktyka.
Co do „niezachęcania do nurkowania jaskiniowego” – chodzi tu raczej o taką praktykę jaką mój były kolega uprawia z rebreatherami, czyli próbę wciśnięcia tego każdemu przy każdej okazji. Nurkowanie jaskiniowe jest niebezpieczne i szacuje się, że około 1% nurków ma kwalifikacje by przystąpić do kursu a jeszcze mniej odpowiednie predyspozycje. Dlatego nie namawiamy, co nie znaczy, że nie wolno reklamować kursów czy opowiadać o nurkowaniu jaskiniowym. A przy okazji, ciągle uważam, że poważniejsze nurkowania wrakowe są trudniejsze, bardziej wymagające i bardziej niebezpieczne niż jaskiniowe.
Sam egzamin (w NACD nie ma kursów instruktorskich – przygotowujesz się sam i podchodzisz) trwał 4 dni – 2 dni cavern 2 dni cave. 4 egzaminatorów i niezły łomot. Generalnie dość nieprzyjemnie, różnice opinii, niezrozumienie europejskich warunków jak również tego, że poziom ludzi przychodzących na takie kursy w Europie jest dużo wyższy niż w USA. Szczerze mówiąc, zgłaszając się na egzamin myślałem, że będzie to raczej formalność, im bliżej był termin, tym bardziej przeczucia się zmieniały i w sumie wyniku nie byłem pewny do ostatniej chwili. W trakcie tych 4 dni miałem do zrobienia pisemny egzamin na nurka i instruktora, egzamin ze standardów i procedur, statutu, wykłady, wypracowanie do napisania, ćwiczenia na sucho, ćwiczenia w wodzie otwartej i testy sprawnościowe (V-drill na czas, bezdechy itd.) oraz zajęcia w jaskini. 3 instruktorów - kursantów generowało bez przerwy sytuacje awaryjne, często dwóch jednocześnie. Uciekali, rozpływali się, zamierali w bezruchu, zakręcały im się zawory, plątali się itd. Wisienką na torcie było wyciągnięcie nieprzytomnego oddychającego nurka przez Devils Ear na powierzchnię utrzymując automat w paszczy, chroniąc głowę przed urazami i zachowując prędkość wynurzania. Poszkodowany i ja w twinach 2x19. Jeśli ktoś był w Devils Ear wie na czym polega trudność.
Stopień nurkowy: CD NAUI
Dołączył: 10 Sie 2008 Posty: 142 Skąd: Warszawa
Wysłany: 27-11-2008, 15:12
No no kolego, tym wieksze wyrazy uznania. Fajnie widziec, jak ktos sie spelnia w tym co kocha najbardziej.
W twoim przypadku to z pewnoscia dobry kierunek. Tak wiec trzymaj kurs!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum