Wysłany: 14-12-2008, 20:29 Nowa książka "Głebokie zanurzenie"
Witam wirtualnych i nie tylko
Mam nadzieję, że przypadła wam do gustu książka "Ostatnie nurkowanie" Berniego Chowdhury.
Zapraszam teraz do lektury następnej książki " Głębokie zanurzenie" Kevina McMurraya.
opowiadającej o nurkowaniach na wraku Andrea Dorii.
Za 35 zł otrzymacie wiele pouczających historii dla każdego nurka od OWD do TMXa.
Silverstein zauważył, ze butle przystankowe Murleya nie zostały ozna−
czone i nie wiadomo było, jaki zawierają miks. Będąc z natury, jak sam
przyznaje, dociekliwym dupkiem, Silverstein spytał Murleya, co w nich
jest i jak je rozróżnia. Murley odparł, ze jedna butla ma żółty automat, a
druga zielony. Silverstein powiedział mu, ze poniżej dziewięciu metrów
wszystkie kolory się zmieniają. Murley obiecał, ze pomyśli o skorygowa−
niu potencjalnego problemu.
***
Ocean przywraca względne poczucie normalności. Znika ciężar sprzętu,
a woda przyjemnie ochładza ciało. Pozbywając sie powietrza ze skrzydeł,
powoli sie zanurzam. Cichną głosy ludzi i dźwięk maszyn, blednie ostre
światło słoneczne. W tym momencie znika większość moich obaw. „Do−
ria” staje sie kolejnym wrakiem. Jest mi wygodnie, czuje sie pewnie, to−
nąc coraz głębiej. „Andrea Doria”, mój podwodny Everest, czeka.
Nurkowanie solo jest herezja często praktykowana przez nurków na
wyprawach do „Dorii”. Każdemu nurkowi wtłacza sie podczas podstawo−
wego kursu, ze nigdy, w żadnym wypadku nie powinien nurkować sam.
Podczas tej wyprawy wszyscy na pokładzie „Wahoo”, z wyjątkiem dwóch
nowicjuszy, zdecydowali sie na nurkowanie solo. Powodem była po części
męska duma, a po części silne wśród weteranów „Dorii” przekonanie, ze
partner nurkowy może cie tylko wpędzić w kłopoty. Dysponując zapaso−
wym sprzętem i wieloma butlami z gazem, nurek ma mnóstwo opcji, żeby
wybrnąć z kłopotów. Każdy zabiera również ze sobą awaryjna linę do
wynurzania. Jeżeli nurek nie może rozwiązać problemu pod woda, partner
w niewielkim stopniu pomoże. Jeśli wpadniesz w panikę, możesz pocią−
gnąć za sobą partnera. Panika bywa niezwykle zaraźliwa.
Miks na dno okazuje sie spełniać wszystkie pokładane w nim nadzie−
je. Mój umysł jest jasny, na dobre zniknęło uczucie upojenia, które nie−
gdyś towarzyszyło mi na „Dorii”. Trimix zapewnia przytomność umysłu,
nie powoduje tunelowego widzenia, dezorientacji, paranoi. Miks wydaje
sie chłodniejszy w płucach, ale może dlatego, ze jestem bardziej świado−
my jego obecności. Ciepły, suchy skafander, do którego doprowadzany
jest argon zapewnia mi jednak wygodę.
Wszystkie paski i węże są dokładnie dopasowane do mojego ciała, dzięki
czemu zachowuje opływowy profil, zabezpieczający przed chwytliwymi
szponami wraku. Uświadamiam sobie nagle, ze jestem przesadnie pewny
siebie i niefrasobliwie zapominam o niebezpieczeństwach grożących mi
na przewróconym liniowcu. Przypominam sobie, ze jestem na „Dorii”,
statku, na którym ginęli lepsi ode mnie.
Stopień nurkowy: Full Cave
Ubezpieczenie: DAN
Oznaczenie stage: AK Pomógł: 4 razy Wiek: 57 Dołączył: 17 Wrz 2007 Posty: 429 Skąd: Ottawa Ontario
Wysłany: 19-12-2008, 16:57
ocn napisał/a:
" Głębokie zanurzenie" Kevina McMurraya
Bardzo dobra czytalem kilka lat temu. Jest miedzy innymi o nurkowaniach na Andrea Doria, wypadku podczas nurkowania i kolizji Andrea Doria z parowcem Stockholm.
Stopień nurkowy: tmx, cave, ccr
Wiek: 48 Dołączył: 09 Mar 2006 Posty: 317 Skąd: Warszawa
Wysłany: 25-12-2008, 22:23
Kevin F. McMurray
„Głębokie zanurzenie. Tragiczne przygody podczas nurkowań na Andrea Dorii”
„Andrea Doria” to luksusowy włoski liniowiec, który zatonął 26 lipca 1956 r. w wyniku kolizji ze szwedzkim statkiem pasażerskim „Stockholm”. Zaledwie 28 godzin po tym tragicznym wydarzeniu dwóch nurków, Peter Gimbel i Joseph Fox, wykonało pierwsze nurkowanie na wrak leżący 60 mil od wybrzeża Stanów Zjednoczonych na głębokości ok. 70m. Pomimo kłopotów ze sprzętem, udało im się wrócić na powierzchnię, co więcej przynieśli ze sobą zdjęcia, które kilkanaście dni później opublikował amerykański magazyn „Life”. W ten sposób rozpoczęła się historia nurkowań na wraku „Andrea Doria”. Nurkowań, które niejednokrotnie miały tragiczny przebieg i kończyły się śmiercią nurków.
Nie przypadkiem pierwszy rozdział książki „Głębokie zanurzenie” nosi tytuł „Śmierć na >Dorii<”. Właściwie, to po przekartkowaniu tej pozycji można by uznać, że to tytuł odpowiedni dla całej książki, a nie tylko jednego rozdziału. Bo choć Kevin F. McMurray dość szczegółowo opisuje historię transatlantyku oraz ewolucję nurkowania technicznego, a szczególnie mieszanek oddechowych używanych w głębokich nurkowaniach wrakowych, to wszystko to wydaje się być tylko tłem niezbędnym do opisania tragicznych historii ludzkich. I rzeczywiście, tytuły rozdziałów takie, jak „Sezon śmierci” pobudzają wyobraźnię i zapowiadają mocne wrażenia. Autor dostarcza ich, jednak nie w formie sensacyjnych opisów samych wypadków, lecz rzetelnych, wręcz faktograficznych relacji z nurkowań, podczas których te wypadki miały miejsce.
„Głębokie zanurzenie” nie jest po prostu kroniką śmierci. McMurray dotarł do organizatorów i uczestników wypraw nurkowych na „Dorię”, dzięki czemu udało mu się przedstawić ludzi, a nie tylko wypadki, które położyły kres życiu niektórych z nich. Czytelnik ma możliwość zestawienia swoich doświadczeń i poglądów z historiami śmiałków, którzy nurkując na powietrzu spędzali ok. dwudziestu minut w niebezpiecznych korytarzach wraku, czasem bez tak podstawowego sprzętu jak manometry, po czym wynurzając się z głębokości ponad siedemdziesięciu metrów rozpoczynali dekompresję na 12m. W książce jest nawet opisana historia nurka, który wynurzył się z „Dorii” bez żadnego przystanku, po czym zdziwiony zapytał, czemu jego koledzy wynurzają się tak powoli i spędzają tyle czasu wisząc przy linie kotwicznej? Na szczęście nie musiał długo czekać na helikopter, który zabrał go do komory dekompresyjnej...
Pomimo chwilami dość chaotycznej narracji i niepotrzebnie rozbudowanych opisów stosunków panujących w światku nurków z północno wschodniego wybrzeża USA „Głębokie zanurzenie” jest książką wartościową. Przedstawiając charaktery i postawy zarówno tych nurków, którzy nie wrócili z „Dorii”, jak i tych, którzy nurkują do dziś, skłania bowiem do refleksji nad własnym podejściem do nurkowania.
" W pogoni za cieniem" wchłonąłem w 2 wieczory z "GZ" męczyłem sie tydzień...
Osobiście bym nie kupił (miałem pożyczoną) ale w sumie lepsze to niż np czytanie bzdur na FN ...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum