Stopień nurkowy: OWD
Wiek: 40 Dołączył: 06 Lut 2006 Posty: 124 Skąd: Warszawa
Wysłany: 23-06-2006, 20:55 Jak sie robi kurs
Tak jak gdzieś wcześniej napisałem chciałbym na forum opisać swój kurs Dive Mastera.
Postaram się, sie żeby było to cos w rodzaju bloga czy tez dziennika. Oczywiście biedzie to moja prywatna, subiektywna opowieść na temat siebie i moich postępów, kursu oraz moich instruktorów (Doroty, Wojtka i Bartka). Oprócz szybkich postępów (mam nadzieje ) będę opisywał to, co robiłem źle, beznadziejnie - tak żeby ten blog nabrał realności. Może nawet ktoś wyciągnie wnioski z owych błędów.
Chciałbym również na początku zaznaczyć ze w żaden sposób nie biedzie to reklama ani instruktorów, organizacji, w jakiej robię kurs ani samej Colony. No może, co najwyżej siebie
Postaram się również zamieszczać zdjęcia i filmy z postępów albo ich braku.
Milej lektury.
Wiec zacznijmy od samego początku.
Po co mi kurs?
Sam pomyśl zrodzili się już dość dawno temu. Od razu po zrobieniu P2 w cmasie czułem ze mi jeszcze mało wiedzy, umiejętności a szczególnie nurkowania chciałem wiedzieć więcej, umieć lepiej porostu być lepszym nurkiem. Nie było dla mnie wazne, w jakiej organizacji będę robili kurs. Czy to biedzie CMAS, PADI czy NASA nie miało dla mnie większego znaczenia, głównym wyznacznikiem miale być wysoki poziom kursu, bo przecież chciałem się czegoś nauczyć.
Możliwości było parę. Kurs w Polsce na jeziorach albo na Bałtyku. Drugim pomysłem był Egipt, gdzieś w tle pojawiła się nawet propozycja kursu z możliwością jego odpracowania na Krecie.
Dorota i Wojtek, czyli jak się zaczęło
W marcu na targach Wiatr i Woda spotkałem Dorote i Wojtka. W luźnej rozmowie rzuciłem hasło, które brzmiało jakoś tak: "a może bym zrobili u was kurs DM?" (wtedy jeszcze nie wiedziałem ze to zdanie zaważy o moich wakacjach:shock: ) odpowiedz była jakoś w stylu " Ok nie ma problemu". I tak jakoś od maila do maila wszystko zostało ustalone. Przyjazd 16 czerwca i zaczynamy kurs z ewentualną możliwością jego późniejszego odpracowania.
Samolot do Hurgady miałem za ponad, 3 miesiace, czyli masa czasu żeby pozałatwiać wszystkie sprawy. Najważniejsza dla mnie było zrobienie do kursu, 100 nurkowań. Czyli przez 3 miesiące chaciałem zrobić bok 30 nurkowa. Niby nic wielkiego 10 nurkowana na miesiac, ale dla biednego studenta bez samochodu to naprawdę wyzwanie. Bywało różnie. Były piękne nurkowania na Hańczy i w Bałtyku (Piotrek, Grześ dzięki ) ale i taplanie się w gliniankach Kolo grodziska mazowieckiego gdzie widoczność w porywach dochodziła do 20cm (duchu nigdy więcej na glinianki:x ). Ostatnie nurkowania w Polsce oczywiście zrobiłem na hańczy. Razem wszystkich nurkowana wyszło 104 sztuki (PS oczywiście nie robiłem nurkowań tylko po to żeby były, każde miało być mile i przyjemne - bo chyba o to w nurkowaniu chodzi. Ćwiczenie umiejętności tez może być mile)
Przelot, czyli czy bomba może święcić?
Jako ze dziś mam jeszcze zaplanowany miły wieczora z książkami, testami, podrecznikami to przelot postaram się jutro
ale i taplanie się w gliniankach Kolo grodziska mazowieckiego gdzie widoczność w porywach dochodziła do 20cm (duchu nigdy więcej na glinianki:x ).
Jak to? Glinianki Ci nie odpowiadają? Toż to moje odkrycie osobiste. Pierwszy nur z Duchem jaki zrobiliśmy (i w moim przypadku ostatni był na tym zacnym akwenie dość przyjemny jeśli chodzi o widoczność (tak z 1,5m) może oprócz scysji z wędkarzami
To tak trochę OT, ale fajnie będzie poczytać bloga kolegi co się w tym samym w końcu małym akwenie taplał No i zobaczymy się za 2 tyg.!
Pewnie przez rok będzie musiał karmić Rogera .
Tak na serio to fajny pomysł z tym dziennikiem.
Bądź ktytyczny wobec instruktorów, organizatorów, a przede wszystkim wobec siebie!
Z przyjemnością będę śledził wątek - powodzenia w połowach wiedzy i dośwadczenia!
Stopień nurkowy: OWD
Wiek: 40 Dołączył: 06 Lut 2006 Posty: 124 Skąd: Warszawa
Wysłany: 24-06-2006, 19:59
Bogen napisał/a:
Hej
Bardzo ciekawy temat. Z nieciepliwościa czekam na kontynuacje.
sami chcieliście więc macie:
Cdn.
czy bomba może świecić?
Z samym przelotem do Hurgady nie miało być problemu. No właściwie był jeden mały a właściwie duży. Nazywał się bagaż. Po spakowaniu całego szpeju zostało jeszcze trochę miejsca na koszulki i szczoteczkę do zębów. Po przeliczeniu wszystkiego wyszło jakoś tak: jeden wielki plecak, jedna wielka torba, jeden mniejszy, ale też duży plecak, torba z suchym i jakaś dziwna paczka od Tomka Stachury. Podobno były to ocieplacze . Razem wyglądało na trochę więcej niż 20kg. No, ale jak to się mówi szczęście sprzyja lepszym i pani na odprawie powiedziała, że wszystko jest ok. i że mogę lecieć. Już po odprawie po drugie stronie siedzę sobie grzecznie na krzesełku i czekam na swój lot a tu nagle słyszę, że mnie wywołują, ba i to z nazwiska !!!. Nieśmiało, mówie że to ja. Podchodzi celnik i prosi żebym poszedł za nim. Jak każą to idę, cóż na władze nie poradzę. Pan zaprasza mnie do pokoju bez klamki tylko z takim czujnikiem na kartę, co już wyglądało podejrzanie. Wchodzę a tam przy stole siedzi zakuty w kajdanki….. Chińczyk (w życiu bym się tam Chińczyka nie spodziewał) a przed nim jakaś paczka z proszkami, lekami czy czymkolwiek innym….I myślę sobie: „a miało być tak pięknie rafy, palmy, nurkowania”…Dwóch celników sprawdza, co to za dziwne leki ten pan bierze (nawet starałem się zapamiętać nazwę, ale jakoś się nie udało). Trzeci pan celnik prosi żebym otworzył torbę (swoją drogą przy ważeniu wyszło, że to jakieś 37 kg… ach ciężkie jest to nurkowanie) i wyją z niej to czarne pudełko (chodziło mu o moją piękną (z)grozę made in Kazik Chmurski) i mu pokazał. Dopiero po parominutowych, gorliwych zapewnieniach, że to nie jest ani bomba ani nic innego groźnego, ale tylko zwykła latarka nurkowa powiedział, że zgroza może lecieć. Musiałem jeszcze go zapewnić, że nie zapali się w czasie lotu i wszystko z nią będzie ok. a i z dumą dodałem, że ma włącznik magnetyczny i jak go zabiorę ze sobą to nic się nie stanie.
Co Bartek lubi?
Sam lot jakoś szczególnie nie zapisał mi się w pamięci. Było nawet trochę nudno.
Na lotnisku czekała na minie Dorota (niby nic wielkiego, ale to było jakoś po trzeciej w nocy). Od razu pojechaliśmy do mieszkania Bartka (na forum Bart) w którym miałem mieszkać przez pierwsze parę dni. Mieszkanie okazało się całkiem całkiem. Kuchnia, łazienka, pokój Bartka i mój salon a co najważniejsze była klimatyzacja!!!.
Z tego pierwszego tygodnia mieszkania z Bartkiem najbardziej utkwiła mi cola. W ciągu swoich 22 lat nie wypiłem chyba tyle coli ile wypiłem w ciągu tygodnia z Bartkiem. Piliśmy ją ciągle: rano na śniadanie, w busie do bazy, w bazie, wieczorem w domu i do wszystkiego: kiełbasy, kanapek, kawy. Po prostu zawsze. Zgadnijcie, co pija Bartek na łodzi????. Co ciekawe nie pija on nigdy pepsi. Podobno jest słodka i nie dobra . Dla mnie smakuje tak samo
Pierwszy tydzień w Egipcie i czego boii się Pani Irena?
Przez pierwszy tydzień mojego pobytu w Egipcie wydarzyło się parę ciekawych rzeczy. Na początku przyglądałem się jak Dorota prowadzi kurs OWD. Czwartego dnia weszliśmy na łódź. Tam jednym z moich zadań miało być pływanie z Panią weterynarz. Pani weterynarz ma na imię Irena i mieszka w Płocku. Ma skończony kurs AOWD, nurkuje podajże od 5 lat i tylko w Egipcie. Za każdym razem mówi, że to jej ostatni raz. Ogólnie rzecz biorą jest bardzo dobrym nurkiem. Ładnie pływa a co bardzo miłe zawsze po nurkowaniu ze mną mówi, że było super (przynajmniej mi tak mówi) Poza tym jest bardzo miłą osobą. Pani Irena ma tylko jeden problem. Strasznie boi się nurkowania w nocy (podobno kiedyś nurkowała z kimś hmmm… mniej doświadczonym i od tamtego czasu za żadne skarby nie chce wchodzić w nocy pod wodę).
Któregoś dnia Bartek zaproponował właśnie nurkowanie nocne. Zgłosiły się tylko dwie osoby, więc nurkowanie mieliśmy zrobić z brzegu na nasz lokalny wrak. Irena za żadne skarby nie chciała się zgodzić. Mówiła, że nie ma czasu, że ma inne plany, że jej się nie chce. Itp. no, ale jakoś w końcu dała się przekonać. Tak jak miało być wszystko poszło zgodnie z planem i w 45 minucie się wynurzyliśmy. Irena była zachwycona i że chce jeszcze raz.
Teraz mam chytry plan żeby przekonać ją do podlodowego .
Miło się robi człowiekowi na duszy, kiedy uda się kogoś za pomocą argumentów przekonać do czegoś, przełamać jego strach.
Innym ciekawym wydarzeniem pierwszego tygodnia był film z moją skromną osobą w roli głównej .
Na owym filmie jest parę błędów (natury nurkowej nie reżyserskiej oczywiście), kto znajdzie więcej błędów dostanie nagrodę. Właściwie jeszcze nic nie wymyśliłem, ale coś się wykombinuję.
Stopień nurkowy: OWD
Wiek: 40 Dołączył: 06 Lut 2006 Posty: 124 Skąd: Warszawa
Wysłany: 24-06-2006, 20:18
KrzyHo napisał/a:
Jak to? Glinianki Ci nie odpowiadają?
no racja glinianki super miejsce 8) nawet lepsze od hanczy i o ile bliżej. szkoda tylko że trochę marna widoczność mogłoby być chociaż ze 3 metry.
KrzyHo napisał/a:
No i zobaczymy się za 2 tyg.!
miło będzie poznać kolegę
Tomasz-Szeryf napisał/a:
Bądź ktytyczny wobec instruktorów, organizatorów, a przede wszystkim wobec siebie!
Z przyjemnością będę śledził wątek - powodzenia w połowach wiedzy i dośwadczenia!
Będe i to jak najbardziej krytyczny i to z pełną premedytacją
[quote="Tomasz-Szeryf"]
The_PiotREX napisał/a:
A ja mam pytanie: Ile czasu zjamie Ci odpracowanie kursu?
Tam jednym z moich zadań miało być pływanie z Panią weterynarz. Pani weterynarz ma na imię Irena i mieszka w Płocku. Ma skończony kurs AOWD, nurkuje podajże od 5 lat i tylko w Egipcie.
To Irka też tam jest!? Pozdrów ją ode mnie i Doroty koniecznie. Ja kiedy pierwszy raz pojawiłem się u DiW, to też trafiłem na Irenkę. Pływałem z nią przez parę nurów zanim Wojtek się za mnie nie wziął Mam takie podejrzenie, że może DiW każdemu, kto pierwszy raz u nich jest podsyła Irenę coby miły nastrój wprowadzić, bo to szalenie miła osoba jest.
Stopień nurkowy: NTmx, Tech Wreck, Te
Stopień instruktorski: NTMX Inst IANTD, Gas
Oznaczenie stage: Alien
Wiek: 54 Dołączył: 27 Sty 2006 Posty: 416 Skąd: LV 462
Wysłany: 26-06-2006, 07:14
Fajnie, ze piszesz. Chetnie bede sledzil Twoje postepy w kursie . Jak przeczytalem opis wyjzazdu i dotarcia do Hurghady, to az sie lezka w oku zakrecila na wspomnienie mojego tam przylotu
Innym ciekawym wydarzeniem pierwszego tygodnia był film z moją skromną osobą w roli głównej .
Na owym filmie jest parę błędów (natury nurkowej nie reżyserskiej oczywiście), kto znajdzie więcej błędów dostanie nagrodę. Właściwie jeszcze nic nie wymyśliłem, ale coś się wykombinuję.
To chyba nikt nie dostanie nagrody .
Ja widzialem film z 22 czerwca (z El Torfa i Sabina Garden -(ja nurkowalem wtedy z Bartkiem)) i nie widziałem żadnych błędów bylo wszystko ok . Pięknie ułożona sylwetka itp.....
Pozdrawiam
Tomek
Stopień nurkowy: OWD
Wiek: 40 Dołączył: 06 Lut 2006 Posty: 124 Skąd: Warszawa
Wysłany: 27-06-2006, 19:06
tomeq napisał/a:
zymam kciuki za Ciebie ,dzieki za wszystkie rady dla poczatkujacego swiezo upieczonego OWD.
Pozdrawiam Tomeq
a witam kolegę. Już w Polsce?
Oj od razu rady!! zwykłe spotrzeżenia ale mam nadzieję że się przydały
Cytat:
To Irka też tam jest!? Pozdrów ją ode mnie i Doroty koniecznie. Ja kiedy pierwszy raz pojawiłem się u DiW, to też trafiłem na Irenkę. Pływałem z nią przez parę nurów zanim Wojtek się za mnie nie wziął rabbit Mam takie podejrzenie, że może DiW każdemu, kto pierwszy raz u nich jest podsyła Irenę coby miły nastrój wprowadzić, bo to szalenie miła osoba jest. cheers
No Irenka jest i ma się bardzo dobrze. Oczywiście pozdrowię. Ja w Colonie byłem już rok temu i jakoś niestety na nią nie trafiłem
thomas31 napisał/a:
To chyba nikt nie dostanie nagrody Wink .
Ja widzialem film z 22 czerwca (z El Torfa i Sabina Garden -(ja nurkowalem wtedy z Bartkiem)) i nie widziałem żadnych błędów bylo wszystko ok Very Happy . Pięknie ułożona sylwetka itp.....
Pozdrawiam
Tomek
Ps. Dzieki za rady
Błędów było parę. Jak się przyjżysz dokładnie to znajdziesz. A nagroda czeka
Stopień nurkowy: OWD
Wiek: 40 Dołączył: 06 Lut 2006 Posty: 124 Skąd: Warszawa
Wysłany: 27-06-2006, 19:54
Część trzecia, czyli dobrze, że nie jesteśmy z Portugalii
Była piękna pogoda, zero wiatru, bezchmurne niebo nic tylko nurkować . Tego dnia pierwsze zejście miało być na Fanousie. Niby prosta rafa. Najpierw z pod łodzi do małej zatoczki, tam trzymając się prawej ściany do końca owej zatoki i tam w prawo. Następnie trzymając się rafy (ok. 10m od niej) po lewej stronie będzie jeden ze słupów.
Jak zawsze miałem zanurkować w parze z Irenką a za nami miała się plątać miła para z Katowic - Wojtek i Asia.
Zaczęło się wszystko zgodnie z planem do zatoczki potem w prawo. Płyniemy, płyniemy czas ciągle mija a słupa nie ma. W końcu po jakiś 30 minutach pojawia się. Jakiś niski, rozłożysty , ale ok. jest. Po jednym okrążeniu wracamy. Mija piąta minuta, dziesiąta, piętnasta a naszej zatoki ciągle nie ma . W 57 minucie już trudno o jakiekolwiek działanie. Zatrzymuje grupę i pokazuje, że będę strzelał boję. W 60 minucie jesteśmy na powierzchni. Nasza łódź jeszcze w zasięgu wzroku. Płynąć do niej bez sensu – bliżej jest inna jednostka na pokładzie, której są sami Holendrzy. Podejmują naszą całą czwórkę na pokład i od razu pada pytanie czy jesteśmy z Portugalii (nie wiem czy wszyscy wiedzą, ale dwa dni temu na MŚ właśnie Portugalia wygrała z Holendrami. To tak jakby po meczu Polska – Ekwador wpuścić na pokład jakiegoś Ekwadorczyka) odpowiadamy z dumą, że nie, że oczywiście jesteśmy z Polski. Drugie ich pytanie to czy mamy wódkę? W kontekście ostatnich wydarzeń bałem się nawet pomyśleć to słowo na w... a co dopiero ją brać na nurkowanie!!!.
W ciągu paru minut znaleźliśmy się na własnej łodzi.
Jak na razie Fanous kontra ja 1:0 ale następnej bitwy nie przegram .
Tak na poważnie wydaje mi się że jednym z powodów „odstąpienia od planu nurkowania” był jego częściowy brak. Gdybym ze swoją grupą wszystko dokładnie omówił przed nurkowaniem może byśmy się nie zgubili. O czym w miły sposób przypomniała mi już w centrum Dorota.
Wniosek na przyszłość lepiej przed każdym nurkowaniem spędzić parę minut więcej na omówieniu żeby potem uniknąć kłopotów.
Dobrze, że nie było to nurkowanie na np. 50 metrów…
Ale już za swoje odpokutowałem....
...to jakiś dziwny loalny obrzęd i naprawdę boli!!!!
Temat super, czytam z wypiekami na twarzy talent literacki okraszony dużą dawką humoru.. czekam na dalszy ciąg.
Ale zdradź co to za lokalny obrzęd? Minę masz straszną
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum